Hardt: ekonomia musi widzieć cierpienie człowieka

Ekonomia musi też widzieć cierpienie człowieka. Jeśli człowiek jest dramatyczną istotą, to ma to pewien bardzo konkretny wymiar. W politykach publicznych, ale też w gospodarce, powinniśmy stawiać sobie pytanie o to, jak ta konkretna polityka wpłynie na najsłabszych – mówił podczas X Kongresu Polska Wielki Projekt prof. Łukasz Hardt, ekonomista.
Łukasz Hardt podczas Kongresu brał udział w panelu „Myśl Jana Pawła II w świecie obecnym”, w którym uczestniczyli także: dr Krzysztof Mazur, politolog i filozof, dr Sebastian Duda, filozof, teolog i publicysta oraz jako moderator prof. Michał Łuczewski, wieloletni dyrektor Centrum Myśli Jana Pawła II a obecnie wiceprezes Fundacji Polska Wielki Projekt.

Hardt stwierdził, że odwołując się do Jana Pawła II, na gospodarkę można patrzeć jak na scenę dramatu. „Dla mnie osobiście myśl Jana Pawła II jest bardzo żywą inspiracją dla sposobu, w jaki rozumiem i gospodarkę, i ekonomię. Ekonomiści często patrzą na świat gospodarczy poprzez pewne metafory. Adam Smith odwoływał się do metafory mechanizmu, Thorstein Veblen z kolei do metafory organizmu. Czytając myśli Jana Pawła II, możemy z kolei patrzeć na gospodarkę jako na pewną scenę dramatu. Człowiek jest tam postacią dramatyczną, rozpiętą gdzieś pomiędzy pragnieniem posiadania a pragnieniem bycia coraz bardziej człowiekiem. Jest taki znakomity wywiad Karola Wojtyły z 1978 roku, jeszcze przed wyborem na Stolicę Piotrową. Dziennikarz tam pyta go, czym ma być katolicka nauka społeczna, czy to ma być jakaś trzecia droga pomiędzy socjalizmem a liberalizmem? Wojtyła się nieco oburzył i powiedział, że w ten sposób nie należy patrzeć na naukę społeczną Kościoła. Jej celem bowiem jest dawanie pewnych wskazówek, by tak kształtować rzeczywistość społeczną, gospodarczą i kulturową, żeby człowiek był coraz bardziej człowiekiem. Jan Paweł II był zawsze w dialogu z kulturą, ze współczesnością, ale też z nauką. Ekonomia jest nauką szczegółową, osobiście więc odczytuję tę myśl Jana Pawła II jako pewien ukłon czy zachętę do pokornego patrzenia na tę naukę. W Fides et ratio Jan Paweł II pisze, że nauka wiele może, ona pomaga nam poznać i wyjaśniać świat, ale nigdy nie czyni tego do końca. Bardzo podobało mi to, co powiedział George Weigel. Użył on pojęcia virtuous society, cnotliwe społeczeństwo. To jest właśnie to, co z nauki Jana Pawła II powinniśmy przejąć. Zbyt często mówimy o Janie Pawle II w kategoriach wartości, a przecież on sam mówił dużo o cnocie. Można by wręcz sformułować pewien projekt czy pomysł na opis polityki gospodarczej w kategorii systemu cnót. Mam nadzieję, że o tym jeszcze będziemy rozmawiać” – podkreślił.

Panelista zaznaczył, że kierując się myślą papieża, ekonomia jest nauką moralną. „Myśl Wojtyły daje bardzo mocną legitymizację do powiedzenia, że ekonomia jest nauką moralną, ale też, że istnieją pewne moralne granice dla współczesnego rynku. Jest taka ciekawa książka Michaela Sandera Czego nie można kupić za pieniądze? Moralne granice rynku. O tym też wprost mówił Jan Paweł II, ale także jego następcy i Benedykt XVI, i Franciszek. Ekonomia jest skażona utylitaryzmem, czyli patrzeniem na wartość czynu poprzez jakiś jego produkt. Ale przecież są pewne rzeczy po prostu dobre z natury, to jest takie bardziej deontologiczne spojrzenie, i to jest granica dla rynku. Wszyscy się pewnie zgodzimy, że nie powinno być rynku narządów do transplantacji, bo to jest niemoralne. Ale są sfery, już nie tak oczywiste, gdzie jesteśmy w stanie zgodzić się na urynkowienie jakichś ich części. Jak mam pieniądze, to mogę dzisiaj zrobić test na covid bardzo szybko. Oczywiście zaraz powstaje pytanie moralne – gdzie jest ta granica urynkowienia, bo ona przecież gdzieś jest. Jeśli ja w tym wojtyljańskim projekcie nauki społecznej Kościoła mam się stawać coraz bardziej człowiekiem, czy być bardziej wolnym, bardziej korzystać z rozumu i móc bardziej kochać, to jeśli tę przestrzeń wolności zajmie państwo, to będzie trudno w tym sensie wzrastać w moim człowieczeństwie. To jest dla mnie istotne i warte refleksji. Wydaje mi się, że trzeba bardzo uciekać od ideologizacji myśli Jana Pawła II, od rozumienia jego nauki społecznej jako pewnej swoistej trzeciej drogi. Ja tę myśl rozumiem jako pewne szukanie czy pewną próbę odzyskiwania przez liberalizm swojej duszy. To myślenie jest bliskie Amerykanom, stąd pewnie George Weigel jest mi tak bardzo bliski. Przygotowując się do panelu, zrobiłem takie krótkie badanie empiryczne na tekstach Karola Wojtyły. Okazuje się, że o cnotach (virtue) mówił zwykle do Amerykanów. Nie znalazłem przemówienia Jana Pawła II do Polaków, w którym pojawiałby się ten termin. Do nas raczej mówił o wartościach. Á propos różnych doświadczeń osobistych, pamiętam rok 2003. To wtedy z kilkoma osobami pracowaliśmy nad projektem nowelizacji ustawy o PIT, żeby w końcu PIT widział dziecko. Wiele osób z różnych, często bardzo zaskakujących miejsc sceny politycznej, tego nie rozumiało. Przekonywali, że polityka rodzina to są żłobki, przedszkola, lepsze usługi publiczne. A my mówiliśmy: nie, polityka rodzinna, też ta w duchu Wojtyły, to jest polityka stawiająca na godność i podmiotowość człowieka, na jego wolność, na dawanie mu przestrzeni wyboru. Mówiąc bardziej konkretnie: niech pieniądz idzie za dzieckiem. Później przyszło 500 plus, ale to już jest projekt w duchu upodmiotawiającej interwencji państwa. Ekonomia musi też widzieć cierpienie człowieka. Jeśli człowiek jest dramatyczną istotą, to ma to pewien bardzo konkretny wymiar. W politykach publicznych, ale też w gospodarce, powinniśmy stawiać sobie pytanie o to, jak ta konkretna polityka wpłynie na najsłabszych. To pytanie bardzo istotne dla polityki i wbrew pozorom bardzo konkretne. W jego realizację każdy z nas powinien być zaangażowany, a ja na pewno” – zaznaczył.