Prof. Bainczyk: nie istnieje naród europejski
– To jest dokładnie czas, kiedy należy walczyć o Europę, ale o Europę, która będzie Europą odpowiadającą potrzebom, nie sztucznie skonstruowanego narodu europejskiego, którego nie ma. Natomiast musimy walczyć o Europę, która będzie między innymi w stanie przeciwstawić się zagrożeniu, o którym mówiliśmy na poprzednim panelu. I nie wierzę, żeby Europa obroniła się poprzez zwiększenie kompetencji unijnych – mówiła podczas XII Kongresu Polska Wielki Projekt prof. Magdalena Bainczyk, główny analityk w Instytucie Zachodnim.
Profesor nauk prawnych Magdalena Bainczyk, która specjalizuje w konstytucyjnym prawie polskim, niemieckim oraz prawie Unii Europejskiej brała udział w panelu „Ustrój Unii. Spór o traktaty”. Uczestniczyli w nim również: Anne-Marie Le Pourhiet, profesor prawa publicznego na Uniwersytecie w Rennes, Bertrand Matthieu, profesor prawa na Uniwersytecie w Sorbonie oraz Markus C. Kerber, profesor finansów publicznych i ekonomii politycznej. Panel moderował prof. Krzysztof Szczucki, prezes Rządowego Centrum Legislacji.
„Nie jest to czas na dyskutowanie koncepcji prawniczych, zdecydowanie, ten czas mieliśmy. Myślę, że każdy tutaj z nas zasiadających na podium napisał już kilkadziesiąt artykułów, które dotyczyły nadrzędności prawa unijnego nad prawem krajowym albo odwrotnie, natomiast to jest zdecydowanie czas, żeby działać – z kilku powodów” – zaalarmowała na początek Magdalena Bainczyk.
Prawniczka zwróciła uwagę na jej zdaniem fałszywie oddolną inicjatywę – Konferencję w sprawie przyszłości Europy”. „Przede wszystkim Polska była, jest i będzie w Europie. Jesteśmy Europejczykami, a w tym momencie jesteśmy szczególnie powołani do tego, żeby bronić Unii Europejskiej w obliczu konfliktu na Ukrainie. Ta Unia musi zostać zreformowana, ale nie w kierunku, który w tej chwili jest proponowany przez Komisję Europejską i Parlament Europejski, ponieważ ta próba reformy Unii Europejskiej już się już dzieje. Musimy być tego świadomi, że zostały przedstawione bardzo konkretne propozycje zreformowania Unii Europejskiej, ale w zupełnie innym kierunku, niż to mówili moi szanowni przedmówcy. Przedstawiono bardzo konkretne propozycje, ubierając je w płaszcz demokratycznych propozycji obywateli Unii Europejskiej w ramach Konferencji w sprawie przyszłości Europy. Ja sobie wynotowałam, kto może popierać te propozycje – to jest około siedmiuset osób, które zarejestrowały się na różnego rodzaju platformach internetowych. Komisja i Parlament Europejski, używając tego narzędzia, proponują nam reformę, która zwiększa kompetencje tych wszystkich instytucji, o których moi szanowni przedmówcy mówili: Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i Trybunału Sprawiedliwości i rozszerza zakres tych kompetencji” – stwierdziła.
„Tu pojawił się kluczowy problem. Państwo mówili o tym, że Unia Europejska powinna działać w zakresie ograniczonych kompetencji. Pan profesor mówił o tym, że na przykład sercem tych kompetencji jest ochrona rynku wspólnego i wolnego handlu w Unii Europejskiej. Proszę Państwa, propozycje sięgają daleko, o wiele dalej, bo będziemy mieli unijne kompetencje dotyczące edukacji, ochrony zdrowia. Działania nadzwyczajne Komisji Europejskiej w okolicznościach kryzysowych – tutaj każdy kryzys będzie zwalczany przez Komisję Europejską. To jest dokładnie czas, kiedy należy walczyć o Europę, ale o Europę, która będzie Europą odpowiadającą potrzebom, nie sztucznie skonstruowanego narodu europejskiego, którego nie ma. Natomiast musimy walczyć o Europę, która będzie między innymi w stanie przeciwstawić się zagrożeniu, o którym mówiliśmy na poprzednim panelu. I nie wierzę, żeby Europa obroniła się poprzez zwiększenie kompetencji unijnych. Europa obroni się, jeżeli będzie silniejsza, a ta siła Europy powinna wynikać z utrzymania dwóch elementów: zdefiniowania, co jest naszym wspólnym interesem – wszystkich państw, jak tutaj siedzimy: państwa francuskiego, państwa niemieckiego, państwa polskiego, bo mamy te wspólne interesy i czerpiemy z tego korzyści, wszyscy korzystamy z wspólnego rynku czy swobody przepływu osób – ale też oczywiście zachowania, zdefiniowania tego, co nas dzieli i niekoniecznie musi podlegać internacjonalizacji, uwspólnotowieniu czy tak zwanej ponadnarodowości” – dodała.
Jednym z rozwiązań mogłyby być klauzule konstytucyjne. „Dla mnie nie jest rozwiązaniem to, co Państwo tutaj proponowaliście, to znaczy wpisywanie jakichś klauzul ochronnych do konstytucji – bo myślę, że jeżeli każdy z nas będzie wpisywał do konstytucji swoje klauzule ochronne, to oczywiście to ma jakąś wartość, natomiast przede wszystkim musimy się zastanowić, jak powinien być zdefiniowany zakres kompetencji Unii Europejskiej. Dlaczego my mamy się chronić przed Unią Europejską, tworząc jakieś tarcze konstytucyjne? Zreformujmy Unię Europejską tak, aby ona służyła obywatelom od Przemyśla aż do Lizbony, a może od Kijowa aż do Lizbony, to czas pokaże. Muszę tutaj przejść do smutnej konstatacji, dlatego że ten sposób myślenia, który my w tej chwili zaprezentowaliśmy w naszej dyskusji, jest daleko zmarginalizowany w państwach członkowskich. Jest zupełnie nieobecny albo obecny w bardzo niewielkim stopniu jako element refleksji w Parlamencie Europejskim. I teraz możemy sobie odpowiedzieć, dlaczego państwa i narody europejskie nie są zainteresowane tym, żeby przejąć odpowiedzialność za swój los, a zrzucają to na barki tak zwanych Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego” – podkreśliła.
„To jest też zadanie dla władzy politycznej. Jesteśmy prawnikami, jesteśmy sędziami, mamy bardzo ograniczone instrumenty. Możemy zaproponować rozwiązania traktatowe, lepsze, gorsze, możemy zmieniać nasze konstytucje, ale pytanie zasadnicze polega na tym, jak obudzić społeczeństwa zachodnie do refleksji, na ile potrzebują tak rozbudowanej Unii Europejskiej i czy są świadome tego procesu, który w tej chwili już jest daleko posunięty. Ja jestem prawie pewna, proszę Państwa, że traktat będzie negocjowany i będzie prędzej czy później podpisany. Czy narody europejskie, czy Francuzi, Grecy, Hiszpanie są w pełni świadomi, ile władzy oddają i po co ją oddają do Brukseli? Myślę, że Polacy są o wiele bardziej świadomi tej kwestii, ale z tego względu, że my zawsze jesteśmy konfrontowani z tym poczuciem bycia przedmiotem w historii. Przez bardzo długi okres czasu byliśmy jednak przedmiotem decyzji, a nie podmiotem decydującym. Może ta nasza wrażliwość, którą mamy, a która wynika z naszej historii, z naszej tradycji, powinna stać się zaczynem, który pozwoli dokonać reformy Unii Europejskiej w kierunku, o którym mówili moi przedmówcy” – dodała.
„Proszę Państwa, oczywiście zmiany traktatów, oczywiście ograniczenie kompetencji instytucji unijnych, oczywiście odpowiedzialność Komisji Europejskiej – ale czego potrzebujemy, żeby to zrealizować? Mądrych, świadomych wyborców, którzy nie będą korumpowani wizją pożyczonych pieniędzy, które będą oddawały pokolenia nawet nie naszych dzieci, ale wnuków i prawnuków. Tego potrzebujemy do zmiany Unii Europejskiej. Dziękuję bardzo” – podsumowała panel prof. Magdalena Bainczyk.
Social media