Benda: każda próba utworzenia nowego człowieka kończy się w piekle
– Myśmy przeżyli reżimy totalitarne, mamy to doświadczenie – zarówno nazistowskie Niemcy, jak i Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. My wiemy, że każda próba utworzenia nowego człowieka kończy się w piekle. To jest myśl, którą przekazywał mi ojciec jako małemu dziecku – że nie ma większego grzechu niż grzech mesjanizmu, kiedy próbuje się naprawiać to, co stworzył Bóg; kiedy się twierdzi, że Bóg stworzył coś źle, a ja to naprawię, ulepszę – mówił podczas XII Kongresu Polska Wielki Projekt Marek Benda, czeski polityk, szef klubu poselskiego Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), zasiadający w parlamencie niemal nieprzerwanie od 1990, jeden z liderów strajku studenckiego w listopadzie 1989 podczas Aksamitnej Rewolucji.
Marek Benda brał udział w panelu „Europa Środkowa. Nowa nadzieja peryferii” w którym uczestniczyli również: Alexandr Vondra, czeski polityk, geograf i dyplomata, dysydent, sygnatariusz Karty 77. W latach 2006–2007 minister spraw zagranicznych, od 2007 do 2009 wicepremier, w latach 2010–2012 minister obrony, poseł do Parlamentu Europejskiego IX kadencji, Marcin Przydacz, podsekretarz stanu ds. bezpieczeństwa, polityki amerykańskiej, azjatyckiej i wschodniej oraz Arkady Rzegocki, Szef Służby Zagranicznej, politolog, doktor habilitowany nauk humanistycznych.
Prezydent RP Andrzej Duda rękoma swojego przedstawiciela prof. Andrzeja Zybertowicza odznaczył Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski Vaclava Bendę (pośmiertnie) oraz Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi RP Kamile Bendovą, rodziców Marka Bendy.
„Dziękuję. Myślę, że dobrym zwyczajem jest najpierw podziękować – nie tylko za zaproszenie na tę konferencję i za ten medal, odznaczenie, które otrzymali ojciec i matka, ale są dwie istotne rzeczy, za które każdy czeski konserwatysta dziękuje Polsce i Polakom. Pierwsza to jest Ojciec Święty Jan Paweł II. Bez jego działania niewątpliwie nie upadłby komunizm i świat po roku 1989 nie byłby taki, jaki jest – o tym musimy pamiętać. Druga rzecz, za którą dziękuję Polakom, to jest przyjście do Czech bardzo wielu księży, którzy po roku 1989 trafili do Republiki Czeskiej jako kraju misyjnego i – jak mówi nasz kardynał Dominik Duka – przynieśli Kościół, który jest dumnym partnerem państwa, samorządu, gminy, po prostu tej władzy publicznej. W Czechach to nie było zwyczajem, być może na Słowacji, ale w Czechach ten oficjalny Kościół był tak wepchnięty do kościołów, że bał się wychodzić z nich na zewnątrz, z wyjątkiem jakiegoś Bożego Ciała. Dopiero polscy księża przynieśli te zwyczaje bycia równoprawnym partnerem równoprawnej dyskusji z przedstawicielami gmin, miast, województw. To są te podziękowania, od których chciałbym zacząć. Co do tego, o co pytał się pan moderator – oczywiście intelektualnie czeska polityka przed rokiem 1989 i po roku 1989 była bardzo ukierunkowana na to anglosaskie myślenie konserwatywne z minionego stulecia. Jednocześnie kiedy dyskutowaliśmy – w całej Europie Środkowej – o tym, że jeżeli ma być coś, co wniesie ten Wschód, tę Europę Środkową jako przekaz, przesłanie, jakąś myśl, ideę, za to, że Zachód pomoże jej się odbudować, to jest to właśnie niebezpieczeństwo reżimów totalitarnych. Myśmy to przeżyli, mamy to doświadczenie – zarówno nazistowskie Niemcy, jak i Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. My wiemy, że każda próba utworzenia nowego człowieka kończy się w piekle. To jest myśl, którą przekazywał mi ojciec jako małemu dziecku – że nie ma większego grzechu niż grzech mesjanizmu, kiedy próbuje się naprawiać to, co stworzył Bóg; kiedy się twierdzi, że Bóg stworzył coś źle, a ja to naprawię, ulepszę. Myślę, że to dla czeskich i polskich konserwatystów – jak śledzę pana profesora Legutkę i innych autorów – to jest bliskie i podobne, że my jesteśmy świadomi tego, że jesteśmy stworzeni. To stworzenie jest doskonałe, chociaż może czasem tego nie rozumiemy, to w żadnym wypadku nie mamy próbować naprawiać Pana Boga. To jest ryzyko, które ja dzisiaj widzę w niektórych kręgach tak zwanego Zachodu, który rzeczywiście próbuje kształtować jakiś nowy byt i to jest ryzyko, przed którym powinniśmy ostrzegać wspólnie. Druga część na tym poziomie intelektualnym to ryzyko Rosji i jej rozprzestrzenianie się – tu dochodzimy na poziom polityczny i myślę, że naszym zadaniem, tej idei, którą mamy przekazywać, jest to, że każda próba budowania, tworzenia nowego człowieka zawsze skończy się w komorach gazowych lub innym mordowaniem ludzi” – stwierdził czeski polityk.
Benda ocenił, że w Czechach o wynikach wyborów nie decydują wojny kulturowe. „Dwie uwagi dla tego, co tu zabrzmiało. Po pierwsze – Republika Czeska ma podstawy liberalne, ale właśnie takie, że każdy niech robi, co chce. My z wielu tych rzeczy robimy sobie żarty. To, co przychodzi z tego Zachodu, to my to ośmieszamy, rozmiękczamy. To nie jest tak, żeby ktoś to bardzo poważnie traktował – u nas te wojny kulturowe nie będą decydowały o wyniku wyborów. Ci, którzy próbowali i dawali sobie na sztandary jakieś hasła kulturowe – to byli Piraci z partią STAN, oni są zwolennikami małżeństw dla wszystkich – w wyborach skończyli ze słabym wynikiem, jako przegrani. Były też próby u nas w ramach Trikolory – partia młodego Klausa, która chciała być superkonserwatywna – ale to nie są tematy, które decydują o wynikach wyborów. One interesują tylko część dziennikarzy, blogerów z obu stron, ale dla większości ludzi to jest wszystko jedno” – zaznaczył.
My możemy sobie pomagać, myślę, że jesteśmy dramatycznie wrażliwi na ograniczenie wolności słowa i na wszystkie tego typu rzeczy jak mowa nienawiści, inne rzeczy – mamy z tym bardzo złe doświadczenia. Chociaż to wygląda, że za tym idą bardzo dobre idee, to my bardzo ostrożnie na to patrzymy. Mamy takie wolterowskie podejście – duża niezgoda i zawsze będziemy walczyć o prawo do wolności słowa. Ostatnie pytanie – jak z zachwytem będzie przyjmowała Europa Ukrainę? Trzeba sobie uświadomić, że struktury europejskie dwadzieścia pięć lat, od kiedy myśmy podali zgłoszenie, dążą, aby się zmniejszało rolę narodów i żeby zapomnieć, że istnieją jakieś narody. Wszyscy liczyli, że połowa Ukrainy mówi po rosyjsku i będzie witała armię rosyjską, ale tam dzisiaj powstał naród – po 24 lutego udało się Putinowi stworzyć naród ukraiński i będzie teraz bardzo trudno, jak będzie on się integrował z Europą, nawet jeżeli będzie to trwało wiele lat.
Social media