G. Lewicki: działające w tle megatrendy zmieniają cywilizację w Europie
– Jest kilka powiązanych megatrendów, które działają w tle, a które zmieniają cywilizację w Europie. Jeden z tych trendów to postępująca fragmentacja poziomu krajowego i koncentracja władzy na poziomie międzynarodowym. Drugi to wielka migracja porównywalna do Völkerwanderung – mówiliśmy o tym w późnej starożytności, to właściwie ustąpiło pod naporem średniowiecza. A później mamy jeszcze ważny czynnik etniczności i religii w życiu publicznym. Oczywiście możemy odrzucić religię i tak dalej, ludzie to robią. Ale jeśli zastosujemy teorię gier, teorię zysku, to wyłaniają się pewne wzorce pokazujące wybory życiowe osób i w odniesieniu do poziomu masowego zdajemy sobie sprawę, że w Europie dzisiaj doświadczamy bałkanizacji, fragmentaryzacji kulturowej. Ludzie chcą żyć tak jak inni do nich podobni. To rodzi fragmentację, to rodzi nawet separatyzm polityczny – mówił podczas XII Kongresu Polska Wielki dr Grzegorz Lewicki.
Dr Grzegorz Lewicki to prognostyk, analityk stosunków międzynarodowych oraz procesów cywilizacyjnych i technologicznych dla sektora militarnego, prywatnego i publicznego. Doktor nauk humanistycznych, publicysta. Autor książki “Nadchodzi nowy proletariat!” (2012). Absolwent m.in. London School of Economics i Maastricht University oraz członek International Society for the Comparative Study of Civilizations. Jego eseje tłumaczone były na 6 języków. Podczas XII Kongresu PWP w 2022 r, moderował panel „Odwieczna Europa”, w którym uczestniczyli również: prof. David Engels, historyk starożytności pracujący na University of Brussels i w Instytucie Zachodnim, Tory K. Baucum, Amerykanin, profesor George Mason University, dyrektor Centre for Family Life w Benedictine College, teolog, Heinz Theisen, politolog, socjolog i prawnik konstytucyjny oraz Leon Krier, guru nurtu klasycznego w architekturze.
Lewicki zaznaczył, jak ważna jest kultura i jej zmiany dla biznesu. „Tak jak mówili moi poprzednicy, kultura jest dla mnie zmienną w prognozach, które stawiam. Jest to rzecz trudno uchwytna. Ponieważ wiele krajów Europy Zachodniej zadekretowało nieważność kultury – że kultura jest to tylko zmienna powiązana z bezpieczeństwem. Wyobraźmy sobie, że unosimy się pionowo do góry jak dron i widzimy coraz szerzej z lotu ptaka. Najpierw widzimy rodzinę. Taka jednostka tożsamości. Potem osiedle, potem miasto, region, kraj, a później cywilizacje. Dlatego bardzo ważne jest to, by mówić o tożsamościach cywilizacyjnych, a te powiązane są z tożsamością kulturową i narodową. Dlaczego? Dlatego że stolice dzisiejszego świata, a właściwie dyplomaci nie zachęcają już do posługiwania się pojęciem „Zachód”, dlatego że już nie przynosi to ono wielu korzyści, jest zbyt euroatlantyckie, zbyt europocentryczne i tak dalej. Jeśli jednak odrzucimy Zachód jako jednostkę pojęciową, to możemy zacząć mówić o tożsamości europejskiej, ale i to może się okazać nietrwałe. Mówi się o takim dziwnym pojęciu „kohezja spójności społecznej”. Pojęcie to wprowadziła ekstremalna prawica w Europie. Jeśli popatrzymy na dziedzictwa wszystkich wielkich cywilizacji świata, to pojęcie działa, ono gdzieś w tle jest widoczne. Ibn Chaldun posługuje się pojęciem asabijja. To pojęcie wskazuje na jedność społeczną. Celem tej jedności jest osiąganie nadrzędnych, ogólnych celów. Jeśli pozbędziemy się tego podejścia w systemie europejskim, to właściwie będzie już można postawić kropkę. Dlatego zdumiewa mnie to, że kiedy mowa o różnicach kulturowych, rodzi się poważny problem. Bo jeśli weźmiemy badania takie jak World Value Survey, jeśli weźmiemy wyniki badań interkulturowej psychologii, to dystans kulturowy można mierzyć przy pomocy różnych zmiennych i wykazać, w jaki sposób różne kultury się różnią, co je łączy, jakie potencjalne napięcia lub synergie z drugiej strony mogą powstać” – podkreślił.
„Tożsamość cywilizacyjna w systemach pomiaru ekonometrycznego jest to pewna sieć tożsamościowa – właśnie nad tym pracuję,. Moja praca to właściwie prognostyka, to diagnostyka dla sił zbrojnych, dla sektora prywatnego, publicznego. To jest niezmiernie ważna zmienna. Ja i mój zespół przewidzieliśmy, dosłownie przewidzieliśmy, co się wydarzy na Ukrainie – dokładnie to, co się dzisiaj dzieje. Rok temu napisałem esej, którego predykcja była właśnie taka. Kiedy wykładam dla Niemców, dla Francuzów czy także dla Ukraińców, po pierwszej inwazji na Ukrainę Rosji mówiłem już wtedy tak: „Linia demarkacyjna będzie biegła wzdłuż Dniepru, bo tam właśnie wchodzi w interakcję to promieniowanie ze strony Rosji i Europy” . Niektórzy mówili: „Nie, to się nigdy nie zdarzy”. Nie uznawano tego, że zmienna kulturowa jest ważna, więc już przyzwyczaiłem się do tego, że ludziom nie podobają się moje tezy. Ludzie mylą prognostykę normatywną z deskryptywną. Normatywna to taka, jak chciałbym widzieć przyszłość. Bierze się oczywiście do tych analiz dane empiryczne. Natomiast prognostyka deskryptywna mówi, co może się wydarzyć, co jest zagrożone, co może się okazać niezależnie od moich własnych przekonań czy poglądów. Jest pojęcie „nowych wieków średnich”. Piszę o tym. Jest kilka powiązanych megatrendów, które działają w tle, a które zmieniają cywilizację w Europie. Jeden z tych trendów to postępująca fragmentacja poziomu krajowego i koncentracja władzy na poziomie międzynarodowym. Drugi to wielka migracja porównywalna do Völkerwanderung – mówiliśmy o tym w późnej starożytności, to właściwie ustąpiło pod naporem średniowiecza. A później mamy jeszcze ważny czynnik etniczności i religii w życiu publicznym. Oczywiście możemy odrzucić religię i tak dalej, ludzie to robią. Ale jeśli zastosujemy teorię gier, teorię zysku, to wyłaniają się pewne wzorce pokazujące wybory życiowe osób i w odniesieniu do poziomu masowego zdajemy sobie sprawę, że w Europie dzisiaj doświadczamy bałkanizacji, fragmentaryzacji kulturowej. Ludzie chcą żyć tak jak inni do nich podobni. To rodzi fragmentację, to rodzi nawet separatyzm polityczny” – dodał.
Naukowiec stwierdził, że niektóre czynniki w prognozach unijnych są pomijane ze względu na poprawność polityczną. „Jeśli weźmiemy europejski raport prognostyczny, European Foresight Report, to te rzeczy nie są uwzględnione. Tam jest mowa o innych ważnych rzeczach – kryzys demokracji, zmiany klimatyczne, ryzyko o charakterze militarnym – ale nie odzwierciedla się w nim aspektu stabilności społecznej w minimalnym choćby stopniu. Dlaczego? Ze względu na poprawność polityczną i tym podobne. Jeśli zadepczemy zegarek, to nie znaczy, że czas przestanie płynąć. Chciałbym zakończyć bardziej optymistyczną nutą. Jeśli popatrzymy, w jaki sposób Środkowa i Wschodnia Europa odniosła się do wielokulturowości – piszę o tym w swojej książce, bo wiele osób mówi tak: „Jak to możliwe, że Polska przyjmuje tyle milionów Ukraińców, przecież ta Polska jest ksenofobiczna, rasistowska i tak dalej”. Ja odpowiadam: „Nie, tak nie jest”. Kiełkuje u nas dzisiaj to, co w przeszłości nazywano Rzecząpospolitą Obojga Narodów, Polski i Litwy; był to wielki organizm społeczny, który obejmował Polskę, Litwę, Białoruś, część Ukrainy i który doprowadził do czegoś, co historycy nazywają krajem bez stosów. To był obszar tolerancji, który trwał przez wieki. Staram się uchwycić w moich badaniach pewien kontekst regulatywny i wyekstrahować z niego zasady, które umożliwiły taki stan rzeczy. Te reguły były pierwotnie celowo kreowane, ale niektóre z nich wynikały później intuicyjnie. Na przykład dzisiaj moi przyjaciele, którzy przyjmują Ukraińców, mówią: „Robimy to, bo tak trzeba, bo musimy”. Ktoś, kto ma mieszkanie, wynajmuje je i na tym zarabia, po prostu daje je Ukraińcom, nie myśląc o tym, kiedy oni wyjadą. Myślę, że to jest bardzo symptomatyczne, bardzo symboliczne w swojej wymowie. Dlatego myślę, że wielokulturowość w sensie zachodnim – tam popełniono bardzo duże błędy. Piszę o tym w książce. Po II wojnie światowej na Zachodzie od jednego radykalizmu, którym były na przykład nazizm, faszyzm, odchodzono w ten sposób, że odrzucano wszelki pluralizm. Zachodnia Europa przeszła do drugiego ekstremum, mianowicie do bezwarunkowej akceptacji dla wszystkiego bez względu na zmienne. Jeśli więc przyjąć radykalną strategię, która ogranicza czy redukuje złożoność polityczną i społeczną do pewnych uproszczeń, rzeczywistość uderzy nas z całą mocą. To nie jest tak, że Polacy się nagle z dnia na dzień zmienili i dzisiaj są chętni przyjmować Ukraińców. Tak nie jest. To jest źródłowy aspekt naszej kultury obecny w przeszłości, a to także wiele znaczy dla przyszłości, ponieważ te wątki będą tworzyły nową filozofię polityczną, nową kulturę, nową wielokulturowość. Dlatego bardzo jestem panom wdzięczny za te sformułowania, bo powinniśmy o tym mówić więcej” – stwierdził.
Social media