Krasnodębski: żyjemy w czasach postprawdy

Mamy obecnie szczególny problem z prawdą. Nieprzypadkowo się mówi, że żyjemy w czasach postprawdy. Ta postprawda to nawet nie jest kłamstwo. Ona znaczy tyle, że różne twierdzenia w ogóle nie dadzą się zaklasyfikować jako prawdziwe i fałszywe i że nie ma to znaczenia, albo są prawdziwe w innym sensie – mówił podczas VIII Kongresu Polska Wielki Projekt prof. Zdzisław Krasnodębski.

Polityk i socjolog brał udział w panelu „Prawda w polityce” podczas VIII Kongresu PWP, w którym uczestniczyli również: Phillipe Blond, francuski filozof, teolog oraz dyrektor think-tanku Res Publica, prof. Ryszard Legutko, filozof i europoseł oraz prof. David Engels, historyk starożytności.

Na początek prof. Krasnodębski, jako moderator, scharakteryzował temat dyskusji. „O temat, który będziemy poruszać, bardzo często pytają mnie dziennikarze w kuluarach naszego kongresu. W tych wszystkich dyskusjach, panelach chodzi nam przecież o prawdę, o ustalenie prawdy, zrozumienie pewnych pojęć. Czy prawda w polityce jest możliwa, czy nie jest tak, że z reguły i z zasady występuje napięcie między dążeniem do prawdy a byciem skutecznym w polityce? Pan profesor Legutko łączy te dwie role, czasami się pytam, w jaki sposób udaje mu się to robić. Z jednej strony jest filozofem, a więc miłośnikiem wiedzy, mądrości, prawdy. Jest autorem znanej książki o Arystotelesie, obecnie zagłębia się w myśl presokratyków, a z drugiej uczestniczy w bieżącej polityce. Jak wiadomo, są tacy myśliciele, jak choćby Hannah Arendt, którzy twierdzą, że te dwie sfery prawdy i polityki pozostają w nieustannym konflikcie. Co prawda istnieje prawda faktyczna, faktualna. Arendt pisze, że nikt nigdy nie podważy faktów historycznych, na przykład takich, że to Belgia była przedmiotem agresji niemieckiej podczas I wojny światowej, a nie odwrotnie. Dzisiaj jesteśmy w sytuacji, kiedy można pisać o polskich obozach koncentracyjnych, więc powiedziałbym, że ta jej teza jest jakimś ograniczeniem sfery politycznej, która jest raczej sferą władzy sądzenia niż sferą, gdzie można powołać się na ewidentne prawdy. Albo jest to fakt, a o faktach się nie dyskutuje, fakty są, mówią same przez się, albo jest to na przykład prawda typu prawdy matematycznej. Sfera polityczna to jest ta sfera, gdzie ścierają się tylko opinie. Czy więc istnieje związek między polityką a prawdą? A może między tymi sferami jest tylko konflikt? Czy możliwa jest polityka oparta na prawdzie? Jak można być jednocześnie filozofem i politykiem?” – pytał.

O zjawisku „postprawdy” socjolog mówił na przykładzie postrzegania Polski w Brukseli. „Z tego, co pan profesor mówił, wynika, że polityk działa w sferze niepodlegającej prostej kwalifikacji. Można powiedzieć, że oto ta decyzja opiera się na całkowicie fałszywej diagnozie sytuacji. Zwykle jednak działa się w sytuacji pewnej niepewności, otwartości i bardzo często dopiero czas weryfikuje te decyzje. To byłby taki stały element napięcia między sferą polityki a nauką czy filozofią, które z zasady powinny się kierować dążeniem do prawdy. Mamy obecnie szczególny problem z prawdą. Nieprzypadkowo się mówi, że żyjemy w czasach postprawdy. Ta postprawda to nawet nie jest kłamstwo. Ona znaczy tyle, że różne twierdzenia w ogóle nie dadzą się zaklasyfikować jako prawdziwe i fałszywe i że nie ma to znaczenia, albo są prawdziwe w innym sensie. Każdy, kto wyjdzie na zewnątrz i przejdzie się po ulicach Warszawy, włączy telewizję, będzie miał poczucie, że żyje w wolnym kraju, ja bym powiedział nawet takim, w którym panuje zbyt dużo anarchii. Kiedy przyjedzie do Parlamentu Europejskiego, usłyszy coś zupełnie innego, i co więcej będzie uważał, że to w Parlamencie Europejskim powiedziano głębszą prawdę. Żyjemy w zasadzie w świecie postsekularnym, czy pan uważa, że dzisiaj mamy problem z prawdą w życiu publicznym, w polityce? Dziś to jest głębszy problem niż kiedy istniały tradycyjne media, sposób uprawiania polityki był zupełnie inny, rola parlamentu była zupełnie inna” – zaznaczył.

Zdzisław Krasnodębski podkreślił, przywołując prof. Sloterdijka, że spór ideowy w Europie jest wielowymiarowy. „Rządząca w Polsce partia, czyli Prawo i Sprawiedliwość, stała się prekursorem społecznego konserwatyzmu w Europie i myślę, że jakąś zasługę w tym ma też ten kongres. Myślenie w kategoriach tradycyjnego konserwatyzmu, konserwatyzmu społecznego, zaczęło się w Polsce parę lat temu, a dzisiaj jest skutecznie realizowane. Wykład profesora Sloterdijka uświadomił mi wiele kwestii. Ten spór ideowy, który dzisiaj mamy w Europie, jest o wiele bardziej wielowymiarowy. Zadaniem tego kongresu jest to, by to pokazać. Profesor Sloterdijk mówił, że dzisiejsza kultura musi być postheroiczna. My budujemy naszą nową tożsamość, przypominając takie heroiczne postaci, jak choćby Witold Pilecki. Profesor Blond mówił, żebyśmy nie oddawali Europy liberałom. Może więc powinniśmy przejść do jakiejś kontrofensywy ideowej i zacząć formułować pozytywne projekty” – stwierdził.