Parys: przyjęcie Ukrainy do Unii Europejskiej jest warunkiem bezpieczeństwa całego kontynentu
„Uważam, że trzeba otwarcie mówić, że przyjęcie Ukrainy do Unii Europejskiej jest warunkiem bezpieczeństwa całego kontynentu, bo Ukraina izolowana to jest Ukraina, która będzie zaatakowana, będzie stanowiła przedmiot agresji rosyjskiej” – powiedział podczas XIII Kongresu Polska Wielki Projekt dr Jan Parys, polityk, publicysta i pracownik naukowy, były szef MON.
Podczas XIII Kongresu Polska Wielki Projekt w 2023 r. Jan Parys brał udział w panelu „Globalna przebudowa. Konsekwencje wojny na Ukrainie dla ładu europejskiego i światowego”, w którym uczestniczyli także: premier Mateusz Morawiecki, prof. Jacek Czaputowicz, b. szef MSZ oraz Jacek Saryusz-Wolski, europoseł, doktor ekonomii i pierwszy minister ds. europejskich. Rolę moderatora pełnił Jacek Karnowski.
Parys stwierdził, że “epoka wojen właśnie wraca”. “Szanowni państwo, wydaje mi się, że wystąpienie pana premiera to była pewna wizja na bardzo wysokim poziomie ogólności i oczywiście trudno z tym polemizować, bo to jest pogląd tak ogólny, że aż trudno go zweryfikować. Natomiast myślę, że powinniśmy sobie zdać sprawę, że zasadniczym punktem naszych analiz powinna być wojna i jej skutki. Tutaj w tytule tej debaty była globalna przebudowa, to tak trochę przypomina globalną pierestrojkę. Wyraźnie widać, że to marzenie, które kiedyś przedstawił Fukuyama że cały świat będzie szedł w jednym kierunku, że jest jeden słuszny model rozwoju i tę drabinę, każdy kraj musi pokonywać było naiwne. Epoka wojen właśnie wraca; wraca geopolityka, a narzędziem geopolityki są również wojny. I myślę, że powinniśmy brać pod uwagę nie tylko tę siłę Zachodu, o której mówił premier” – stwierdził polityk.
Były szef MON nie zgodził się z byłym szefem MSZ, że zachód nie jest stroną wojny. “Pan minister Czaputowicz powiedział, że Zachód nie jest stroną wojny, ale w sensie prawnym ten, kto udziela pomocy, jest uczestnikiem wojny. A jak wiemy, kraje zachodnie udzielają pomocy Ukrainie. Sojusz Północnoatlantycki nie angażuje się i taką deklarację złożył w grudniu 2021 roku, natomiast poszczególni członkowie sojuszu angażują się w tę wojnę i udzielają pomocy. I to nie tylko humanitarnej czy materialnej, ale i militarnej. Ale trzeba sobie powiedzieć otwarcie, dla nas w Polsce priorytetem jest wojna, ale tak nie jest dla wszystkich państw w Europie. Niektóre kraje pomagają Ukrainie nieproporcjonalnie do swoich możliwości, pewne kraje pomagają symbolicznie. I to nie jest przypadek, to nie jest skąpstwo, to po prostu świadczy o tym, że te kraje mają inne priorytety, czyli nie podzielają tej wizji premiera, że tutaj jest zderzenie dobra ze złem. Są na Zachodzie politycy, którzy nie chcą się Rosji narażać, bo czekają, żeby zakończył się, jak mówią, „incydent graniczny”, bo łatwo, szybko wrócą do dawnej kooperacji z Rosją. Są politycy, którzy chcą realizować partykularne interesy. Na przykład przedstawiciele elity francuskiej cały czas mówią o tym, że najważniejsza jest budowa autonomii strategicznej Europy, czyli dystansowanie się od Stanów Zjednoczonych. Politycy w Stanach Zjednoczonych patrzą nie tylko na wojnę na Ukrainie, patrzą na przykład na rywalizację z Chinami patrzą na to, czy da się z Rosją rokować o kontroli zbrojeń nuklearnych. Przedstawiciele elity niemieckiej przy okazji tej wojny chcą przeforsować swoją hegemonię w Europie i dążą do tego, żeby Unię Europejską przekształcić w superpaństwo, bo temu służy zniesienie zasady konsensusu przy podejmowaniu decyzji w Unii Europejskiej. Otóż Zachód nie jest jednolity i niecały Zachód tak samo widzi tę sytuację jak pan premier. Obawiam się, że trzeba sobie zdać sprawę, że Zachód werbalnie wspólnie potępia zbrodnie i zajmuje etycznie podobne stanowisko, ale jeśli idzie o faktyczną pomoc, o udział w tej wojnie, to tutaj nie jest jednolity i powinniśmy być realistami” – podkreślił.
Wydaje mi się, że nie wystarczy pomagać Ukrainie zbrojnie. Trzeba, by Putin otrzymał z Europy krótki komunikat: my chcemy pokoju, możesz rządzić na Kremlu, ale musisz zrezygnować z imperializmu. Moim zdaniem to jest kluczowe, to jest ważniejsze niż poszczególny przebieg walk w poszczególnych tygodniach czy miesiącach.
Następnie poruszył kwestię wstąpienia Ukrainy do UE. “Uważam, że trzeba otwarcie mówić, że przyjęcie Ukrainy do Unii Europejskiej jest warunkiem bezpieczeństwa całego kontynentu, bo Ukraina izolowana to jest Ukraina, która będzie zaatakowana, będzie stanowiła przedmiot agresji rosyjskiej. Druga rzecz to jest, na jakich warunkach ma być przyjęta Ukraina. Oczywiście nie można tych warunków, które istnieją w Unii, zupełnie wyrzucić do kosza i z powodu wojny podpisać papierów in blanco. Natomiast chcę podkreślić, że czym innym jest przyjmowanie Ukrainy na podstawie kryteriów kopenhaskich, sformułowanych wiele lat temu, które na przykład nas dotyczyły, a czym innym jest przyjmowanie na podstawie ideologii, którą dzisiaj tworzą komisarze Unii Europejskiej. Otóż to jest moim zdaniem niedopuszczalne. Nie może być zaakceptowany taki pomysł, by Ukrainą rządzili gubernatorzy przysłani z Brukseli, a do tego chcą doprowadzić niektórzy politycy unijni. Bo czym jest wstawianie cudzoziemców do ukraińskiego Trybunału Konstytucyjnego? Otóż Ukraińcy walczą o prawdziwą wolność, a nie o zależność od jakichś gubernatorów unijnych. Teraz jeżeli idzie o możliwość pokoju, to chciałem zwrócić uwagę na koncepcję wypracowaną pod kierunkiem byłego sekretarza generalnego NATO Rasmussena, która ma nazwę Kyiv Security Compact. To jest koncepcja, która nie przewiduje członkostwa Ukrainy w Sojuszu Północnoatlantyckim, natomiast zakłada takie umocnienie potencjału obronnego Ukrainy przez Zachód, by ta mogła się bronić” – podkreślił.
Parys odniósł się do koncepcji, która porównuje Ukrainę z Izraelem pod kątem bezpieczeństwa. “Ukraina miałaby takie relacje z Zachodem jak Izrael, który nie należy do NATO, ale ma gwarancje wsparcia militarnego w razie agresji. I teraz ta koncepcja Rasmussena została zauważona moim zdaniem w Rosji. Chcę powołać się na wywiad Siergieja Karaganowa, bardzo poważnego analityka rosyjskiego, z 30 maja bieżącego roku., To jest analityk bliski Kremlowi, który pisze krótko: wojna zakończy się, gdy Zachód zgodzi się na pozablokowy status Ukrainy. Otóż to jest niezwykle ważne stwierdzenie moim zdaniem, tam nie ma żadnych innych warunków. Oczywiście ten tekst jest opatrzony wieloma dekoracjam i o sile Rosji, o potędze, o wielobiegunowym świecie. Ale jeśli idzie o Ukrainę, to pada takie zdanie. To znaczy, że w Moskwie są ludzie, którzy rozumieją, że Rosja na Ukrainie politycznie przegrała, a jej wojsko, jej gospodarka są w stanie zapaści i trzeba wyjść jakoś z tego impasu. Tu się pojawiają jakieś nadzieje. Chcę powiedzieć, że strona rosyjska, kiedy ja pamiętam rozmowy z nią z czasów, kiedy podróżowałem do Moskwy służbowo, mówiła otwarcie. Kiedy zauważyłem, że „złamaliście Memorandum Budapesztańskie, zaatakowaliście Ukrainę, zabraliście Krym”, to mi powiedziano wprost: tak, bo Memorandum Budapesztańskie jest ważne dla nas pod jednym warunkiem, że Ukraina nie należy do NATO. A Ukraina, jak wiemy, miała taką dyplomację, która miała daleko idące plany i cały czas mówiła o przynależności do NATO. Nie działało to na pewno uspokajająco na stronę rosyjską. Otóż są dzisiaj 3 warianty rozwoju sytuacji. Jeden optymistyczny Ukraina całkowicie wygrywa i odzyskuje swoje ziemie. Drugi, pesymistyczny, że przegrywa, mam nadzieję, że do niego nigdy nie dojdzie, dla nas byłoby to fatalne, mielibyśmy armię rosyjską na granicy z Lubelszczyzną. Jest i trzeci wariant możliwy – Ukraina odzyskuje część utraconych ziem w ciągu najbliższych miesięcy, ale nie wszystkie, bo może się okazać, że jednak Rosja ma jakieś siły wojskowe, a Ukraina nie ma wystarczającej przewagi technologicznej i ilościowej, żeby zwyciężyć. I wtedy kierownictwo czy władze Ukrainy staną przed dylematem, czy zacząć rokowania pod hasłem pokój za ziemię, czy iść na długą wojnę, w sytuacji kiedy już kilka milionów Ukraińców opuściło ojczyznę, kilka milionów straciło swoje domy, a kraj jest zniszczony, spalony i są tysiące rannych i tysiące zabitych. I to jest moim zdaniem dylemat, którego nikt poza władzami Ukrainy nie powinien rozstrzygać, a na pewno nie ci, którzy siedzą w wygodnych fotelach w Warszawie czy w Paryżu. Także poczekajmy na wynik walki, ale nic nie jest pewnego” – zaznaczył.
Social media