Grosse: stając się bogatsi w Unii Europejskiej, mamy również szanse odzyskać panowanie nad regulacjami
Stając się bogatsi w Unii Europejskiej, mamy również szanse odzyskać panowanie nad regulacjami i panowanie nad sobą samym. To oczywiście trzeba zrobić w sposób przemyślany i jednocześnie kilkukierunkowy. Jak to zrobić – po pierwsze, wydaje mi się, że musimy mieć strategię i wiedzieć, czego chcemy – powiedział prof. Tomasz Grzegorz Grosse. politolog i socjolog.
Grosse brał udział w debacie „Podmiotowość gospodarcza w Unii Europejskiej”, w której uczestniczyli również: Jadwiga Emilewicz, Sekretarz Stanu, Pełnomocnik Rządu ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej, Grigoris Zarotiadis, Profesor nauk ekonomicznych Uniwersytetu Arystotelesa w Salonikach oraz Bartosz Marczuk, Wiceprezes Zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju. Dyskusję moderował dr Marek Dietl, prezes Giełdy Papierów Wartościowych.
Politolog podkreślił, że do gospodarki unijnej trzeba podejść dwupłaszczyznowo. „Po pierwsze, jeśli chodzi o grę na rynku wewnętrznym, to ekonomiści i politolodzy są dość zgodni. Istnieje bardzo wyraźna rywalizacja między państwami członkowskimi, które starają się przede wszystkim tak wpływać na regulacje, żeby one kształtowały przewagi dla ich przedsiębiorstw na rynku wewnętrznym. To jest też, ale to dopiero na drugim planie, wyzwanie konkurencji globalnej z takimi rywalami, jak Stany Zjednoczone czy Chiny. Natomiast przede wszystkim jednak chodzi o to, żeby podwyższać swoją konkurencyjność na rynku wewnętrznym, czyli w Unii Europejskiej, kosztem innych państw, innych podmiotów gospodarczych z innych państw. To jest esencja i pierwsza płaszczyzna tej rozgrywki politycznej czy ekonomii politycznej w Unii Europejskiej.
I teraz kto rządzi? Po pierwsze, najsilniejsi gracze o charakterze państwowym, przede wszystkim dwa największe państwa z Europy Zachodniej i ich sojusznicy, również w większości z Europy Zachodniej. W przypadku Francji to są kraje Europy południowej, w przypadku Niemiec to są kraje Europy północnej plus Benelux. I to jest pierwsza grupa tych interesów narodowych, bo cały czas ta perspektywa interesów narodowych, własnych korporacji jest najważniejsza z punktu widzenia liderów tych dwóch grup sojuszniczych, czyli Francji i Niemiec. Jest jeszcze ta tak zwana elita ponadnarodowa, która też stara się kreować swoje pomysły. Ona jest w pewnej kooperacji z tymi interesami narodowymi, natomiast generalnie rzecz biorąc, to są ci decydenci. Plus są podmioty będące odbiorcami w ogromnym stopniu regulacji europejskich i które muszą sobie radzić w tych warunkach, kiedy mają niewielki wpływ na te regulacje. Mają niewielką władzę, a jednocześnie muszą się dostosowywać do tych warunków, które kształtują inne podmioty. Większość krajów Europy Środkowej jest właśnie w takiej sytuacji – jesteśmy postawieni z boku, staramy się dostosować kreatywnie do tych warunków gry, na które mamy stosunkowo niewielki wpływ i jednocześnie musimy wykorzystywać nasze szanse, które mamy w dalszym ciągu na rynku wewnętrznym” – powiedział.
Zaznaczył, że polityka gospodarcza ma wpływ na sferę polityczno-ustrojową. „Z punktu widzenia tej gry ekonomicznej czy ekonomii politycznej na rynku wewnętrznym w tej chwili są, jak się wydaje, dwa najważniejsze aspekty, które mają ogromne konsekwencje dla tego, co się dzieje na rynku wewnętrznym. Pierwszym jest już od dłuższego czasu strefa euro. W ostatnim okresie mamy różnego rodzaju mechanizmy i działania, które mają ratować przede wszystkim, stabilizować tę strefę euro, ratować po pandemii południe strefy euro, przede wszystkim NextGenerationEU, który jest instrumentem zarówno o charakterze ekonomicznym, jak i bardzo poważnym instrumentem politycznym. On ma bardzo dalekie konsekwencje ustrojowe, między innymi takie, że wzmocniła się w ogromnym stopniu władza technokracji europejskiej, Komisji Europejskiej. Do tego stopnia, że Komisja Europejska może zupełnie autonomicznie, bez względu na to, jaka jest sytuacja prawna, wstrzymywać całość przyznanych funduszy europejskich, co jest przypadkiem Polski. I oczywiście to ma w związku z tym ogromne konsekwencje, zarówno ekonomiczne, jak i polityczno-ustrojowe, w bardzo dalekim stopniu ograniczające polską suwerenność. To jest bardzo ciekawa sprawa, że kraj, który nie jest w strefie euro, jest wplątany w mechanizm pomocy dla południa strefy euro z bardzo poważnymi konsekwencjami w zakresie centralizacji ustroju i federalizmu fiskalnego.
Druga polityka, która ma ogromną dynamikę zmiany sytuacji na rynku wewnętrznym, to oczywiście polityka klimatyczna. Już nie wchodząc głębiej, wszyscy sobie zdajemy sprawę z tego, że ona będzie w przypadku Polski oznaczała wzrost kosztów, różnego rodzaju obciążeń, zarówno dla obywateli, jak i dla przedsiębiorstw. Z kolei mogą na tym skorzystać inne podmioty z między innymi Europy Zachodniej. Natomiast chyba w największym stopniu ta cała rewolucja klimatyczna przyniesie korzyści gospodarce chińskiej i to jest oczywiście też pewnego rodzaju konsekwencja, być może nie do końca zamierzona, tej całej transformacji. Podsumowując, polityka ekonomiczna, która się rozgrywa w Unii Europejskiej, ma nie tylko skutki ekonomiczne, czyli poprawia albo pogarsza pozycję konkurencyjną dla firm z różnych części Unii Europejskiej, ale też ma bardzo poważne konsekwencje ustrojowe. Te polityki ekonomiczne, paradoksalnie w ogromnym stopniu zmieniają ustrój i to czynią pozatraktatowo, i faktycznie ta zmiana odbywa się na naszych oczach” – stwierdził.
Pieniądze to droga do wpływów i siły – twierdzi Tomasz Grzegorz Grosse. „Druga rzecz, stając się bogatsi w Unii Europejskiej, mamy również szanse odzyskać panowanie nad regulacjami i panowanie nad sobą samym. To oczywiście trzeba zrobić w sposób przemyślany i jednocześnie kilkukierunkowy. Jak to zrobić – po pierwsze, wydaje mi się, że musimy mieć strategię i wiedzieć, czego chcemy. W oparciu o strategię ekonomiczną polską budować strategię wykorzystywania instrumentów europejskich. Po drugie, musimy bronić polskiej konstytucji i autorytetu Trybunału Konstytucyjnego, który określa granice, gdzie Unia Europejska nie powinna wchodzić w nieprzekazane traktatami kompetencje przynależne dla polskich wyborców i polskiego rządu. Po trzecie, niestety jeżeli sytuacja tego wymaga, jak kiedy nie realizowaliśmy decyzji Unii Europejskiej o przymusowej relokacji imigrantów, tak samo trzeba postępować w sytuacji ostatecznej w stosunku do niektórych regulacji, które są zbyt kosztowne dla polskiego społeczeństwa. Trzeba mieć odwagę do tego, żeby pójść w tym kierunku. Wiem, że to wywołuje konflikt, ale czasami bez konfliktu nie wymusimy na tych, którzy dzisiaj sterują Unią Europejską, żeby się przesunęli i nas wpuścili. Oni sami z siebie nigdy się nie przesuną, oni sami z siebie nas grillują, więc musimy niestety czasami im pokazać, że mamy własne zdanie” – przekonuje.
Social media