Mistewicz: we Francji następuje powrót do katolicyzmu
Jeżeli zobaczą państwo najnowszą pielgrzymkę do Chartres, o której wszyscy oczywiście mówią, jeżeli zobaczycie państwo, co się dzieje w kościołach nie tylko w Paryżu, ale też w miastach, w miasteczkach na prowincji… następuje powrót do katolicyzmu. To są mechanizmy jeszcze nie do końca opisane. Pandemia spowodowała głębokie zastanowienie się i powrót do wartości głębszych w pokoleniu średnim, ale też w pokoleniu młodych Francuzów – mówił podczas XIII Kongresu Polska Wielki Projekt Eryk Mistewicz, wydawca portalu WszystkoCoNajwazniejsze.pl i miesięcznika „Wszystko Co Najważniejsze”.
Mistewicz brał udział w debacie „Polska i Francja – nowe przywództwo w Europie?”, w której uczestniczyli również: dr Philippe Fabry – historyk prawa, publicysta, prof. Zdzisław Krasnodębski, socjolog, poseł do Parlamentu Europejskiego, Przewodniczący Rady Programowej Fundacji Polska Wielki Projekt oraz Max-Erwann Gastineau, francuski historyk i publicysta. Rolę moderatora pełnił Antoni Opaliński z Polskiego Radia.
Publicysta podkreślił, że „duża część Francuzów starej generacji uważa Polskę za konia trojańskiego Stanów Zjednoczonych”. „Dzień dobry, bardzo się cieszę, że problematyce relacji polsko-francuskich jest poświęcony panel na najważniejszym spotkaniu polskiej inteligencji. Tego typu debaty o relacjach polsko-francuskich bardzo mi brakuje w Polsce, która o Francji zapomina. Od 30 lat pracuję na pograniczu Polski i Francji. Tam studiowałem, uczestniczyłem w trzech kampaniach prezydenckich, w tym w zwycięskiej kampanii, pierwszej kampanii Nicolasa Sarkozy’ego, w kampaniach regionalnych, w kampaniach parlamentarnych. Wspomagałem wprowadzanie do Polski w latach 90. największych francuskich firmy, czyli Grupy Géant Casino i Decathlon. Pracuję z największymi w tej chwili francuskimi grupami medialnymi. Piszę o Polsce w „Le Figaro”, próbuję przetłumaczyć sposób myślenia Polaków w mediach francuskich. Jednocześnie na pełnych obrotach pracuję w Polsce, w świecie polityki, biznesu, mediów. I ta perspektywa pozwala na sformułowanie moim zdaniem bardzo dojrzałej tezy, że my, Polacy, bardziej potrzebujemy Francji, niż Francja potrzebuje nas. Francja nie potrzebuje nie tylko Polski, można powiedzieć, że nie potrzebuje innych narodów. Ale można się też uśmiechać, że Francuz zawsze trzyma głowę prosto ponad wszystkimi. Tego nie zmienimy, chociaż chciałbym, żebyśmy skopiowali sposób funkcjonowania zarówno dyplomacji francuskiej, jak i podejścia Francuzów do innych nacji. Ponieważ Francuz stoi zawsze silny na nogach, on zna wartość swoją, zarówno jako kraju, jak i jako narodu, jako wspólnoty. To zresztą bardzo ciekawy obszar do podpatrywania, nie mamy na to czasu, ale to, w jaki sposób Francja wyszła z kolaboracji z Niemcami w czasie rządów Vichy i doszła w ciągu 6 miesięcy do tego, że otrzymała własną strefę okupacyjną, że była jednym ze zwycięskich nacji minionej wojny, te 6 miesięcy pokazało rzeczywiście coś, co warto podpatrywać. Francuzi są godni swojej wartości, nie atakują na przykład swojego kraju za granicą. Mówił o tym Michel Wieviorka, który przyjechał do nas na debatę, którą przeprowadziliśmy z prof. Krasnodębskim, że Francuzi nigdy nie atakują Francji poza granicami kraju. Oni budują wspólnotę, budują republikę, mimo podziałów partyjnych, są w stanie to zrobić, chronią ją, obtulają. Laurent Wauquiez mówił ostatnio o takim France profonde, o takim deep state’cie francuskim, coś, czego mi brakuje. To jest tło, na którym należy zrozumieć. Należy na to tło dopiero nakładać relacje polsko-francuskie, z taką tezą, którą chciałbym rozwinąć jeszcze, już w dalszej części debaty, dyskusji, o tym, że my bardziej potrzebujemy Francji niż Francja nas. Duża część Francuzów starszej generacji uważa Polskę ostatnich lat za konia trojańskiego Stanów Zjednoczonych w Europie. za kraj, który jest uzależniony od Stanów Zjednoczonych na wszelkich poziomach i w związku z tym nie powinien być brany pod uwagę jako partner w poważniejszych rozmowach. Mówię o sytuacji sprzed wybuchu wojny na Ukrainie. Już po jej wybuchu w jednej z debat we Francji usłyszałem, że wy, monsieur Mistewicz, nie powinniście zabierać głosu w sprawie sytuacji na Ukrainie i w sprawie Rosji, ponieważ my, Francuzi, mieliśmy pewne problemy z Rosjanami 200 lat temu i to było 200 lat temu, a 30 lat temu ostatni żołnierz rosyjski, radziecki opuścił terytorium Polski, w związku z tym wy, Polacy, nie powinniście mówić nic o Rosji, bo wy jesteście uprzedzeni” – stwierdził.
„Na tym tle chciałbym odpowiedzieć na pytanie o rusofilię Francuzów, nad którą Rosja, Rosja carska, Rosja radziecka, Rosja sowiecka, Rosja demokratyczna, a za chwilę obywatele Rosji postputinowskiej pracowali, pracują i będą pracowali. Jeżeli pojadą państwo do Paryża, zwróci waszą uwagę budowla w miejscu dawnego Instytutu Meteorologicznego, tuż nad brzegiem Sekwany. Fascynujący obszar, który w Google jest zaciemniony, to znaczy mapy Google’a pokazują ten obszar jako obiekt militarny, specjalnego znaczenia, czyli tak jak Pałac Elizejski. Jest to po prostu wielki, z kopułami cerkiewnymi ośrodek myśli, idei, kultury, nauki Rosji we Francji. Nie do porównania są wydatki instytutów łotewskich, litewskich, czeskich, słowackich, polskich, ukraińskich w Paryżu do wydatków miesięcznych, tygodniowych czy dziennych ponoszonych przez Federację Rosyjską na terenie Francji. Rosja, mówiąc bardzo brutalnie, robi, co chce na terytorium Francji. Cieszę się, że wczoraj France Inter podało informację o 200-stronicowym raporcie komisji parlamentarnej francuskiej badającej wpływy rosyjskie na terenie Francji. Dobrze, że ten raport powstał, źle, że póki co ten raport został skierowany tylko wobec jednego podmiotu politycznego, w momencie, kiedy we współpracę z Federacją Rosyjską umoczone są wszystkie strony francuskiej sceny politycznej. Rosja finansuje i finansowała partie polityczne w momencie, kiedy mają problemy i nie mogą wziąć kredytu. Rosja działa w sposób bardzo zdecydowany. Nasze działania w Instytucie Nowe Media i też to, co robi Instytut Polski w Paryżu, to, co robi ambasada polska w Paryżu są nie do porównania z tym, co robi Rosja. Ile literatury rosyjskiej jest obecne we Fnac’u, czyli empiku francuskim, a ile tam jest dzieł polskich i jakie to są dzieła. Dzieł polskich są może dwa, w tym Anne Applebaum i pamiętniki Lecha Wałęsy, zresztą w dziale literatury Rosji. Jesteśmy pod wpływem wielkich działań Federacji Rosyjskiej, rosyjskiej kultury, rosyjskiej nauki, rosyjskiej dyplomacji we Francji. Współczuję przyjaciołom ukraińskim we Francji, współczuję ambasadorowi Ukrainy we Francji, który ma problemy z językiem francuskim. Jesteśmy w takiej sytuacji, że to Rosja prowadzi dużą część polityki francuskiej” – dodał.
Eryk Mistewicz jest zdania, że we Francji następuje powrót do katolicyzmu. „Jeżeli zobaczą państwo najnowszą pielgrzymkę do Chartres, o której wszyscy oczywiście mówią, jeżeli zobaczycie państwo, co się dzieje w kościołach nie tylko w Paryżu, ale też w miastach, w miasteczkach na prowincji… następuje powrót do katolicyzmu. To są mechanizmy jeszcze nie do końca opisane. Pandemia spowodowała głębokie zastanowienie się i powrót do wartości głębszych w pokoleniu średnim, ale też w pokoleniu młodych Francuzów. Mówiliśmy o tym, że Francja to nie jest Paryż, że to jest też francuska prowincja. Oczywiście to, co powinno łączć Polskę i Francję, to wspólna polityka rolna. To, co łączy Polskę i Francję, to jest, jeżeli dobrze pomyśleć, podejście do ekonomii. Na sali są wybitni ekonomiści, którzy przekonują, że Macron nie ma żadnego ruchu z uwagi na przyjęcie euro. A zostało przyjęte w sposób haniebny dla Francuzów i ten wskaźnik przy przyjęciu euro faworyzował bardzo silnie Niemców, z którymi Francuzom coraz bardziej nie po drodze” – przekonywał.
„I teraz jesteśmy w momencie kluczowym, w którym nie powinniśmy dalej liczyć na Trójkąt Weimarski. Trójkąt Weimarski, czyli współpracę Niemiec, Francji i Polski. On utrudnia dobre, przyzwoite, partnerskie relacje pomiędzy Polską i Francją, nie potrzebujemy do tego Niemiec. Jesteśmy w kluczowym momencie europejskim, w momencie, kiedy to mapa Europy wygląda w wyniku tego roku zupełnie inaczej. Mapa Europy, na której nagle nie mamy Francji i Niemiec robiących wszystko, co chcą w Europie. Nie, ona wygląda teraz zupełnie inaczej. Mamy Polskę, Ukrainę, mamy Słowację, Czechy z lewego boku, na górze mamy Litwę, Łotwę, Estonię, ale mamy też Szwecję, Finlandię, mamy na tej mapie Wielką Brytanię i mamy na tej mapie Europy Stany Zjednoczone. W związku z tym jesteśmy w momencie, kiedy więcej łączy i powinno łączyć Francję i Polskę. Jesteśmy w momencie, kiedy zarówno Niemcom, jak i Rosji nie w smak są dobre relacje polsko-francuskie. Wczoraj czy przedwczoraj widziałem zmanipulowany tytuł w niemieckim medium wychodzącym w Polsce, w medium masowym skierowanym do Polaków, który reinterpretuje, by nie powiedzieć manipuluje słowami Emmanuela Macrona z Bratysławy. To oczywiście bulwersuje Polaków i mówią: te wstrętne żabojady, znowu Macron nas sprzedał, znowu dogadał się z Rosją. Nieprawda, dzisiaj wieczorem na portalu Wszystko co Najważniejsze 30 tys. znaków wystąpienia Emmanuela Macrona z Bratysławy w języku polskim, polecam porównać, co z tymi słowami zrobiły media niemieckie obecne w Polsce. Relacje polsko-francuskie nie są w smak Niemcom, nie są w smak Rosji. Zarówno Rosja, jak i Niemcy będą robiły absolutnie wszystko, żeby nas pokłócić, żeby zepsuć te relacje” – dodał.
Stwierdził, że „Polska i Francja potrzebują siebie wzajemnie”. „Jeżeli wiadomo, że nad prezydentem, bo system we Francji jest dosyć specyficzny, wybór demokratyczny społeczeństwa jest troszkę mniej ważny niż funkcjonowania tak zwanego deep state, i jeżeli to deep state właściwie dookreśla, kto będzie prezydentem, metod na to, żeby dany człowiek był prezydentem, są tysiące, łącznie z Radą Konstytucyjną, która może, ale nie musi walidować wyników wyborów. Jeżeli ten deep state ma swojego najważniejszego lidera i on ma swój okręg wyborczy, i w tym najważniejszym okręgu wyborczym produkowany jest sprzęt wojskowy, czyli z punktu widzenia lidera deep state jego interesem jest, żeby jego okręg wyborczy się rozwijał i żeby ten sprzęt wojskowy znajdował nabywców, to na miejscu zarówno Rosji, jak i Niemiec, które chcą pogorszyć relacje pomiędzy Polską a Francją, zrobiłbym wszystko, aby ten kontrakt anulować, po prostu. To są bardzo proste metody, a my trochę jesteśmy jak dzieci we mgle. Zarówno Francja, jak i Polska potrzebują siebie wzajemnie. My potrzebujemy Francji bardziej, tylko zrozumienie jej jest bardzo trudne. Jesteśmy nastawieni, zarówno w biznesie, jak i w sposobie komunikacji, na komunikację anglosaską, gdzie przychodzi i mówi: ty kupujesz to, ja sprzedaję to, co jeszcze możemy zrobić, wy kupicie elektrownie jądrowe, jeżeli wy odblokujecie nam Brukselę, czyli taka konstrukcja handlowa. Z Francuzem w ten sposób się nie rozmawia, z Francuzem idzie się na obiad, przez 4 godziny rozmawia się o jego rodzinie, o muzyce, o pięknie, o morzu, o jego córce, dopiero w szatni, wychodząc: słuchaj, a mieliśmy jeszcze tak… a wiesz co, napisz do Dominiki, załatwcie to mailami, załatwione. To są Francuzi, tego typu sposób rozumowania, czyli relacje, relacje, relacje, których my nie jesteśmy w stanie wciąż zbudować” – zaznaczył.
Social media