prof. E. Thompson: Polskość to normalność, na tym właśnie polega siła polskości

“Sądzę, że jeżeli uda się uniknąć wojen, za dwa, trzy pokolenia, Polacy będą postrzegani jako część intelektualnej elity Europy, bo na długą metę normalność popłaca. Myślę, że prezydent Lech Kaczyński, który jest w jakiś sposób obecny wśród nas, przyznałby mi rację.” – prof. Ewa Thompson

7 czerwca 2014 roku podczas IV Kongresu Polska Wielki Projekt medal “Odwaga i Wiarygodność” otrzymała prof. Ewa Thompson, literaturoznawca, profesor literatury porównawczej i slawistyki na Rice University w Houston.

Po otrzymaniu medalu prof. Thompson swoje wystąpienie rozpoczęła od przypomnienia słynnego określenia Donalda Tuska pt. “polskość to nienormalność”, zwracając uwagę, że cytat został wyrwany z kontekstu, jednak sama opinia D. Tuska nie była odosobniona. “Od czasów Stanisława Brzozowskiego i szkoły krakowskiej, polska inteligencja cierpi na coś, co nazwałabym kolonialnym niezadowoleniem lub kolonialnym resentymentem i co przejawia się w namiętnej krytyce polskości. (…) W moim rozumieniu jest dokładnie odwrotnie, ja twierdzę, że polskość to normalność, na tym właśnie polega siła polskości” – mówiła laureatka.

Czym jest zatem normalność według prof. Ewy Thompson? Jest to pewna postawa życiowa, wykształcona na przestrzeni wieków, której fundamentem jest chrześcijaństwo i grecka epistemologia. “Chrześcijaństwo, które głęboko przeorało polską świadomość, umieściło rozróżnienie pomiędzy dobrem a złem w samym centrum swoich zasad.” Następnie Laureatka medalu “Odwaga i Wiarygodność” przeszła do opisu “nienormalności” –   “Nienormalność pojawia się, gdy człowiek stara się być nadczłowiekiem, gdy oznajmia, że zjadł wszystkie rozumy, podczas gdy w rzeczywistości, nadgryzł tylko jakiegoś trującego muchomora. Nienormalność pojawia się, gdy jakaś grupa ludzi oznajmia, że odkryła nową epistemologię, i dlatego należy się jej władza.

Zdaniem prof. Thompson, tym co odróżnia Polskę na tle europy jest to, że dzięki chrześcijańskiemu podłożu Polacy praktycznie nigdy nie sięgają “poza granice ludzkiej zwyczajności”. Historyczne przykłady pokazują Polacy nie próbowali sięgać poza granicę ludzkiej inteligencji (w odróżnieniu np. od filozofów niemieckich). “Polskich nazwisk nie widać wśród nadzianych pychą, propozycji wytłumaczenia świata, ujęcia wszystkiego, co jest, w ramy teorii stworzonej przez jeden ułomny ludzki umysł. Nie ma Marksów, nie ma Heglów, czy we wcześniejszym wydaniu, nie ma Joachimów z Fiory. Nie ma w polskiej historii tej wściekłej ambicji podboju, bycia numer jeden, która pozwoliła Mongołom przejść z Azji Środkowej do Europy. Zamiast tego, mamy Rzeczpospolitą sarmacką, której dziedzictwo nie powinno być błędnie określane, jako „Polska zdziecinniała”, co zrobił Stanisław Brzozowski.”

Potwierdzeniem polskiej normalności, a zatem i inności jest zdaniem prof. Thompson polska literatura “To prawda, że nie ma w Polsce Szekspirów, nawet nie ma Dostojewskich, ale już Flaubert wcale nie jest lepszy od Bolesława Prusa, nie mówiąc o doskonałości polskich poetów ostatnich stuleci (…) W lwią część polskiej literatury wkomponowane jest przekonanie, że dobro i zło nie są względne, że marksistowska „mądrość etapu” to złowroga hipokryzja.” Jako przykład równorzędności polskich dzieł literackich została przytoczona “Trylogia”, którą inspirowali się pisarze na całym świecie: “Wydaje mi się, że siła przyciągania „Trylogii” byłaby w dalszym ciągu duża, gdyby różne instytuty polskie, utrzymywane z pieniędzy polskich podatników, zechciały się trochę pogłowić, jak tę „Trylogię” w świecie zaprezentować. Ale tu wpływ postkolonialnego ukąszenia jest niestety bardzo duży i oferta tych polskich instytutów, rzekomo promujących kulturę polską jest czasem komiczna w swoim krygowaniu się na nowoczesność, intelektualną prowokację. Niestety nie mamy czasu, żeby to rozwinąć, ale muszę Państwu powiedzieć, że polscy podatnicy utrzymują coś, co absolutnie nie pomaga kulturze polskiej, mówiąc łagodnie, eufemistycznie.

Na zakończenie swojego wystąpienia prof. Ewa Thompson powiedziała “Myślę, że polska siła przetrwania i związana z tym wysiłkiem pozostania normalnym, polska tożsamość okazała się nie do wycięcia, nawet po regularnych swarach pokoleniowych, po zafiksowaniu w historiografii i literaturze państw ościennych interpretacji historii, w których Polska jest zredukowana do prymitywnej, wymierającej grupy etnicznej, w tej chwili myślę znowu o tej powieści „Soll und Haben” Freytaga, która wciąż jest czytana w Niemczech. Polska tożsamość okazała się nie do złamania, pomimo trwającego od wieków wysysania kapitału z Polski. Kongres Polska Wielki Projekt, w którym uczestniczymy, jest wyrazem tego, że Polacy są narodem elitotwórczym i że doskonale współzawodniczą z innymi Europejczykami, wtedy, gdy linia startowa nie jest nakreślona brutalnie na ich niekorzyść.
Najwyraźniej pewne wspólnoty ludzkie są oparte na tak trwałych podstawach, że nie da się ich całkowicie zlikwidować. Te podstawy, to powtarzam: rzymskie chrześcijaństwo i grecka epistemologia. Sądzę, że jeżeli uda się uniknąć wojen, za dwa, trzy pokolenia, Polacy będą postrzegani jako część intelektualnej elity Europy, bo na długą metę normalność popłaca. Myślę, że prezydent Lech Kaczyński, który jest w jakiś sposób obecny wśród nas, przyznałby mi rację.

Zachęcamy do obejrzenia relacji z IV Kongresu Polska Wielki Projekt