“Po PRL i III RP powinien przyjść czas na rządy wolności”
“Po doświadczeniu i PRL-u, i rządów tzw. Trzeciej Rzeczpospolitej, które wcale nie były rządami wolnościowymi, tylko rządami opartymi na wąskich elitach, powinien przyjść czas na rządy wolności” – mówił podczas debaty “Gdzie po naukę wolności? Jak młode pokolenie Polaków może wypracować własny ideał wolności” podczas 7. Kongresu Polska Wielki Projekt Mateusz Matyszkowicz. W debacie wzięli również udział: Rafał Libera, Tomasz Matynia, dr hab. Michał Łuczewski a moderował ją Piotr Pałka. Zapis debaty poniżej jest tak ułożony, że pod nazwiskiem panelisty mamy jego wypowiedź.
Piotr Pałka
Gdzie ostatnio panowie podróżowali w poszukiwaniu wolności?
Mateusz Matyszkowicz
Ja i Piotr należymy do pokolenia urodzonego jeszcze w czasach komuny.
Z przedszkola i wczesnej podstawówki pamiętamy historyjki
obrazkowe o tym, jak Lenin robił dzieciom łyżwy. Studiowaliśmy już
w tak zwanej nowej Polsce, chodziliśmy na te same zajęcia. Ostatecznie
Piotr skończył politologię, ja filozofię. Piotr chadzał na zajęciaprofesora Legutki, mojego mistrza, a ja na zajęcia mistrzów Piotra,
czyli profesorów Szlachty i Bernackiego.
Piotr Pałka
To wszystko prawda.
Mateusz Matyszkowicz
W ten sposób się poznaliśmy. Mieliśmy wspólnych znajomych, z którymi
się spotykaliśmy i śpiewaliśmy pieśni z okresu Pierwszej Rzeczypospolitej.
To było dla nas pierwsze doświadczenie wolności, takie
źródłowe, polskie, które naznaczyło nasze późniejsze wybory. Polski
kod kulturowy, kod polityczny jest dla nas mocno związany z wolnością.
Doświadczenie Polski sarmackiej, tekstów staropolskich jest dla
nas silniejsze niż doświadczenie „Solidarności”. Nie unieważniam
bynajmniej tego doświadczenia, ale ono jest późniejsze, wypływa
z tego samego źródła, do którego nawiązywaliśmy. Nieco później
poznaliśmy Michała. Pamiętam spotkanie, które zresztą próbował
animować Piotr, podczas którego się zastanawialiśmy, co zrobimy,
kiedy będziemy rządzić światem. Mieliśmy poczucie, że jesteśmy
konserwatywni i wolnościowi, nasza konserwatywna postawa jest
wręcz ściśle związana z myśleniem wolnościowym. To jest początek
drogi. To co później, wiąże się dla mnie z panem Liberą. Przed chwilą
okazało się, że spotkaliśmy się na tej samej konferencji w Londynie
zorganizowanej przez polskich studentów, głównie z Uniwersytetu
Londyńskiego, byli tam też polscy studenci z Oxfordu i Cambridge.
Przykład polskiej elity, która powinna być tutaj, ale jest tam. Przepraszam,
że powiem to tak wprost, ale to wychowanie Polski do wolności
jest wychowaniem zachodnim, nie wschodnim. Mentalnie, kulturowo
nie jesteśmy częścią świata wschodnioeuropejskiego. Jesteśmy
częścią Zachodu, który opiera się na wolności. Polskie przywiązanie do wolności nie jest wolnością taką ściśle liberalną jak u nowoczesnych
myślicieli liberalnych. Nie jest wolnością od, jest wolnością do.
Polskie doświadczenie wolności wiąże się z tym, że Polak, Sarmata,
obywatel od początku kształcił się do tego, by sprawować urząd, by
mieć wszystkie kompetencje, by swoją wolność realizować pozytywnie,
czy osiągać cele, na których mu zależy. To nie jest wschodnie doświadczenie.
Musimy w naszym kodzie, w naszym DNA narodowym
to odtwarzać, kultywować i poprawiać. Musimy się wiele nauczyć,
żeby naszą wolność, tę realizowaną w ramach urzędów, sprawować
w sposób pozytywny, skuteczny i wolnościowy.
Po drugie, to doświadczenie zachodnie to jest takie doświadczenie
jak u Szymona Petrycego z Pilzna, który w dawnej Polsce tłumaczył
Arystotelesa, robił do niego komentarze i udowadniał, że to,
co wymyślili Arystoteles oraz Cyceron, to tak naprawdę jest Polska,
Rzeczpospolita, to jest polski system polityczny. Petrycy jest autorem
słynnego zdania „Polska nie rządem stoi”. Tyle że ono ma jeszcze dalszą
część, która brzmi: „Polska nie rządem stoi, ale wolnością swoich
obywateli”. To jest element polskiego kodu, to jest element polskiego
DNA. Po doświadczeniu i PRL-u, i rządów tzw. Trzeciej Rzeczpospolitej,
które wcale nie były rządami wolnościowymi, tylko rządami opartymi
na wąskich elitach, powinien przyjść czas na rządy wolności.
Rafał Libera
Od dwunastu lat mieszkam zagranicą, tam sprawy dotyczące wolności
są bardzo żywo dyskutowane. Musiałem wyjechać z kraju, żeby dostrzec
w społeczności tamtejszej Polonii taką zachłanność wolności,
czy śmiałość używania wolności. Świadomość, że nie było wolności
wcześniej, to ważny czynnik, który definiował nasze poczynania. Kiedy
wyjechałem na studia, zachłysnąłem się tą anglosaską wolnością,
saksońskim liberalizmem. Nie zdawałem sobie wtedy do końca sprawy,
że tradycje wolnościowe są bardzo silnie zakorzenione właśnie
w Pierwszej Rzeczypospolitej, w polskim systemie myślenia. Będąc
na emigracji w grupie świadomych Polaków, przez dyskusje, organizacje,
tworzenie różnych inicjatyw, odkryliśmy, że zupełnie o tym
nie wiedzieliśmy. Na nowo ożyła w nas świadomość polskiego kodu,
polskiego DNA i polskiej natury. Polska kultura czy tradycja wolności jest inna niż brytyjska czy amerykańska, ale jest równie wartościowa
i definiująca. Jeżeli już działamy w ramach grupy, czy jakiejś struktury,
to one definiują nasze poczynania. Pierwszy z brzegu przykład
to działalność Klubu Jagiellońskiego, który aktywnie popularyzuje
polską myśl filozoficzną i wolnościową. Dzięki aktywności na polu
polonijnym miałem lepszą możliwość zdefiniowana swojej tożsamości
i kodu kulturowego.
Piotr Pałka
Klub Jagielloński jest mniej więcej równolatkiem Rafała, a jego pierwszy
prezes, Arkady Rzegocki, honorowy prezes Klubu Jagiellońskiego,
jest dzisiaj ambasadorem Polski w Wielkiej Brytanii…
Rafał Libera
Zgadza się, ale ja mówiłem o londyńskim oddziale Klubu Jagiellońskiego.
Mateusz Matyszkowicz
Kolega przez skromność nie powiedział czegoś, co ja powiem. W styczniu
na konferencji w Londynie zobaczyłem grupę Polaków, którzy
kultywują polski kod DNA, a jednocześnie przejmują to, co zostało
zapomniane w tym kodzie, czyli umiejętność organizacji. Wyobraźcie
sobie państwo w pełni profesjonalną konferencję w Londynie, w języku
angielskim, wszyscy elegancko obsłużeni, wszyscy bardzo elegancko
ubrani. Nasz kod łaknie właśnie tej utraconej cząstki. My to mieliśmy,
dopóki ktoś nie wyrżnął większej części polskiej inteligencji.
Dr. hab. Michał Łuczewski
Pytałeś o doświadczenie wolności. Pana doświadczeniem jest doświadczeniem
wyjazdu. Ja też przez lata mieszkałem poza Polską,
w Stanach Zjednoczonych, gdzie studiowałem na bardzo dobrym uniwersytecie…
Piotr Pałka
Czy to oznacza, że ten wyjazd zagraniczny to jest takie lustro, które
nagle się pojawia w naszym życiu i dopiero wtedy spoglądamy we
własne wartości, własne korzenie?
Dr hab. Michał Łuczewski
Możemy wtedy zobaczyć to powietrze, którym oddycham, i to, czego
nam brakuje. Mnie brakowało takiego polskiego bałaganu, tamci, wszystko było za porządne. Kiedy szedłem z moimi nieamerykańskimi
kolegami się napić, to Amerykanie szli do biblioteki. Miałem
takie poczucie, że oni są może bardziej wolni i może będą więcej
zarabiać, ale teraz jest jakoś lepiej w tym miejscu, gdzie jestem, gdzie
mogę się bawić razem z moimi znajomymi z Iranu, z Czech, z Korei
Południowej. Ten sznyt amerykański jakoś ranił moje DNA. Wtedy
też odkrywałem, na czym polega polska wolność. Ona polega na tym,
że możemy być razem ze swoimi przyjaciółmi i możemy z nimi pić,
wiedząc, że jutro rano musimy wstać. To jest łamanie podstawowej,
naturalnej skłonności do racjonalności, i to jest takie bardzo polskie.
Amerykanie tego nie robią, oni są bardzo skupieni na pracy. Z drugiej
strony tam naprawdę można się było nauczyć, jak się uprawia prawdziwą
naukę, jak wygląda taka bardzo zaawansowana nauka społeczna.
Miałem poczucie, że ci naukowcy, ci intelektualiści, których spotykałem,
w żaden sposób nie mogli wpłynąć na amerykański biznes
czy na życie publiczne. Byli zamknięci w wieży z kości słoniowej na
dobrym uniwersytecie. Jak wróciłem do Polski, to chciałem uklęknąć
przy moim Instytucie Socjologii UW, ucałować tę ziemię jak Jan Paweł
II i powiedzieć: „Dziękuję, że tutaj jestem, bo mam wolność wyrażania
swoich własnych opinii i mogę w sposób wolny dyskutować”.
Oczywiście to jest przestrzeń naukowa, która jest zupełnie inna od
przestrzeni politycznej. Miałem poczucie, że tam, gdzie studiowałem,
znałem właściwie wszystkich konserwatystów, bo oni byli ukryci pod
ziemią, bali się jasno wypowiadać swoje wartości. W Polsce tego nie
było. Ludzie, którzy przyjeżdżają z Zachodu do naszego kraju, dziwią
się, że możemy pewne rzeczy mówić wprost, że możemy mieć takie
albo inne poglądy na temat imigracji, małżeństw gejowskich, aborcji.
Kolejne doświadczenie wolności wiąże się z moją żoną, z którą bardzo
młodo się pobraliśmy. Mamy czworo dzieci, ale nie liczyłem na 500+.
Mateusz Matyszkowicz
My też mieliśmy dużo dzieci, zanim to się stało modne.
Dr hab. Michał Łuczewski
Moja żona studiowała w Niemczech, ja robiłem badania w takiej bardzo
pięknej polskiej wsi Żmiąca w Beskidzie Wyspowym. W końcu
udało nam się spotkać, pojechaliśmy do Wiednia, po raz pierwszy miałem jakieś pieniądze, bo dostałem stypendium. Wtedy wybuchł
pierwszy Majdan, Pomarańczowa Rewolucja. Moja żona powiedziała
wtedy: „Michał, tutaj jest fajnie. Dobrze, że jesteśmy ze sobą w tym
mieście emerytów, ale tam ludzie walczą, i powinieneś coś z tym zrobić”.
Polska żona w ciąży wypycha swojego męża, żeby coś zrobił.
Zabrałem więc dwóch kolegów i pojechaliśmy na Ukrainę. To był
dla mnie taki moment, że czułem, że ta wolność może nie jest aż
taką liberalną wolnością, że ja mogę robić to, co chcę. Pewien kolega
powiedział mi kiedyś, że wolność to jest kasa. Ja wtedy kasy nie miałem,
więc się dziwnie poczułem. On mi chciał przez to powiedzieć,
że wtedy można robić, co się chce. Mnie taka definicja nie przekonuje.
Wolność musi być wolnością razem, wolności nie da się zdobyć
poprzez pieniądze. Wtedy w Kijowie zrozumiałem, że my walczymy
nie o wolność w ogóle, ale o wolność ukraińską. Tam wszyscy mieli
wielką, dobrą imprezę, więc byłem trochę rozczarowany. Ale też na tej
Ukrainie poczułem wspólnotę wolnych ludzi, którzy razem próbują
zmienić świat, przewrócić go do góry nogami. Wyobraziłem sobie,
że tak musiała wyglądać „Solidarność”. Mogłem wtedy powrócić do
tej „Solidarności”, i zobaczyć to polskie doświadczenie wolności razem
i odkryć je jako moje własne poczucie wolności. Czasem trzeba
pojechać do innych krajów, by docenić to, co mamy w naszym kraju.
Tomasz Matynia
Szukanie wolności to pewnego rodzaju droga, w którą każdy wyrusza
w momencie, kiedy staje się dojrzały, kiedy jakoś ustawia pojęcia
w swoim życiu. Nie będę ukrywał, że wyruszałem w nią w tym samym
czasie co pozostali uczestnicy panelu. Czytałem O królowaniu
św. Tomasza w tłumaczeniu Mateusza Matyszkowicza. Czytałem „44/
Czterdzieści i Cztery” doktora Michała Łuczewskiego i tam widziałem
fenomen polskiej wolności. Za każdym razem odpowiedź na pytanie,
gdzie jest ideał polskiej wolności, znajdowałem w Pierwszej Rzeczypospolitej.
Później gdzieś ten ideał zaczynał znikać. Jeżeli myślę
o wolności, to szukam odpowiedzi u tych, którzy dzisiaj próbują konserwatywnie
ustawiać świat i pokazywać, co znaczą pojęcia z tego
światopoglądu. Dokładnie rok temu w tym miejscu siedział wielki
człowiek, Roger Scruton, który stworzył najpełniejszą i najciekawszą definicję wolności, jaką możemy sobie wyobrazić. Ona bardzo
dobrze pasuje do polskiego świata. On nazywa wolność odpryskiem
cywilizacji, odpryskiem rozwoju społecznego. To mnie bardzo mocno
zastanowiło. On te słowa powtórzył, kiedy rozmawialiśmy o czasach
głębokiego PRL-u. Mówimy o ideale polskiej wolności, ale ludzie
tam, na Zachodzie, mówiąc o wolności, definiują ją podobnie jak my.
Bardzo mi się podobało, że Scruton pokazywał tę wolność jako coś,
co zdobywamy, coś, o co musimy nieustannie walczyć, coś, do czego
musimy ciągle dążyć. Ta wolność pochodzi raczej z instytucji, z prawa,
z pewnych zasad i praw moralnych, które gdzieś wokół nas funkcjonują,
a nie jest dana człowiekowi raz na zawsze. W momencie, kiedy
zakładaliśmy Młodych dla Polski, pomyśleliśmy sobie, że musimy
mieć jakieś hasło, bo je zawsze można wykrzyczeć. Rozpoczęła się
więc wielka dyskusja domorosłych filozofów. Pierwszą propozycją
był patriotyzm jako coś naturalnego dla młodego polskiego konserwatysty,
prawicowca. Problem był z drugim hasłem, rozgorzała wielka
dyskusja. Propozycji było bardzo dużo. Była solidarność, było prawo,
ale była też wolność. Właściwie kiedy padło to hasło, to wszystkie inne
propozycje przestały być ważne. To było coś niesamowitego, że słowo,
które w Polsce odmieniane jest przez wszystkie możliwe przypadki,
było oczywistością dla tych młodych ludzi, którzy nigdy nie łaknęli
wolności. Oni tęsknotę za wolnością znają z książek, z opowiadań
swoich rodziców i dziadków, z opracowań, które teraz powstają na
temat PRL-u. Dla mnie to było oczywiste, że ta wolność jakoś się pojawi
w pracy Młodych dla Polski.
Zastanawiałem się, skąd ta potrzeba. Jak popatrzymy na historię,
to ostatnim wolnym pokoleniem Polaków, które całe swoje
życie przeżyło w atmosferze wolności, było pokolenie w wieku XVIII.
Od tego czasu ani przez chwilę całe pokolenie Polaków nie przeżyło
w wolnym państwie, nie przeżyło w atmosferze wolności. Popatrzmy,
jak to wyglądało. Kolumbowie zobaczyli piękno Drugiej Rzeczypospolitej,
piękno wyzwań zbiorowych, w większości skończyli w matni
drugiej wojny światowej. Co ciekawe, właśnie ta matnia spowodowała,
że to oni odzyskali nam wolność w roku 1989. Jednym z Kolumbów był
ten, który o wolności z perspektywy polskiej mówił najwięcej i najlepiej, czyli Jan Paweł II. Zawsze wywodził ją z innego chrześcijańskiego
terminu, z godności człowieka. Przekonywał, że jedynym sposobem
na to, by wolność się realizowała, jest utrzymanie niezbywalnej
godności człowieka. Wydaje się, że to niezbywalne prawo, jakim jest
wolność, nie jest dane raz na zawsze. Z perspektywy pokolenia, które
urodziło się w latach 1985-2000, mamy deficyt tęsknoty za wolnością,
a realizując tę tęsknotę, szukamy tych historii w PRL-u. Mnie bardzo
mocno cieszy, że młode polskie pokolenie, które ma dzisiaj dwadzieścia
kilka lat, a swoją dojrzałość emocjonalną przeżywało w wolnej
Polsce, ma takich bohaterów, którzy dla nas znaczą wolność. Ci bohaterowie
to Żołnierze Wyklęci. Bez wątpienia jest to element spajający
to pokolenie młodych Polaków, którzy dzisiaj szukają ideału wolności.
Kiedy po raz pierwszy przekonałem się o tym w sposób namacalny?
W ostatnią sobotę przy ulicy Wojska Polskiego w Warszawie.
Tam odsłonięto pomnik bohatera polskiej wolności, rotmistrza
Witolda Pileckiego. To tacy bohaterowie mogą stać się kanwą myślenia
o wolności. Na koniec chciałbym przytoczyć słowa Jana Pawła II
wypowiedziane 19 czerwca 1983 roku na Jasnej Górze: „Naród jest
prawdziwie wolny, gdy może kształtować się jako wspólnota określona
przez jedność kultury, języka, historii. Państwo jest istotnie
suwerenne, wolne, jeśli rządzi społeczeństwem i zarazem służy dobru
wspólnemu społeczeństwa. Jeśli pozwala narodowi realizować
właściwą mu podmiotowość, właściwą mu tożsamość. To pociąga za
sobą między innymi stworzenie odpowiednich warunków rozwoju
w zakresie kultury, ekonomii i innych dziedzin życia społecznej
wspólnoty”. Gdybym dziś miał odpowiedzieć na pytanie, gdzie jest
polska wolność, to odpowiedziałbym takim prostym stwierdzeniem,
że polska wolność to jest to, co przeżywało pokolenie Jana Pawła II
w swoich młodych latach. Dzisiaj jedynym celem tej młodej polskiej
wspólnoty, ludzi z pokolenia Y i Z, która teraz rządzi światem, jest
utrwalenie tej polskiej wolności w myśli społecznej największego
z Polaków.
Piotr Pałka
Ale jak to zrobić?
Tomasz Matynia
Myślę, że już w jakiś sposób zaczęliśmy to robić, bo takich młodych
inicjatyw, które mówią o wolności w Polsce, jest coraz więcej. Wymienię
choćby Młodych dla Polski, Studentów dla Rzeczypospolitej,
Stowarzyszenie KoLiber. Chwała też tym, którzy pokazali nam drogę,
tworząc te organizacje. Była tu mowa o Klubie Jagiellońskim, kiedyś
byli Młodzi Konserwatyści. To wszystko ludzie, którzy tak naprawdę
zawsze wracali do słowa wolność. Co ciekawe, kiedy dzisiaj rozmawiam
z ludźmi ze świata i mówię im o wolności, to oni bardzo często
odpowiadają: „A wy, Polacy, co wy możecie wiedzieć o wolności, jak
wy wolni jesteście od dwudziestu kilku lat, jeszcze nie zdążyliście
zużyć tej swojej wolności”. Wtedy szukam odnośnika, który pokazywałby
to, jak oni wykorzystali swoją wolność. Patrzę na Francuzów,
patrzę na Włochów, Niemców. Wydaje się, że mając przykład negatywny,
dużo łatwiej jest nam budować pozytywne podwaliny pod
polską wolność.
Piotr Pałka
W polskiej historii wolność i anarchia się przeplatały. Jeżeli mamy
czerpać z tych najlepszych wzorców Pierwszej Rzeczypospolitej, to
tam oprócz tego wszystkiego, czego możemy się uczyć i czym możemy
się inspirować, mamy jeszcze całą tradycję anarchiczną, tradycję
wolności źle zrozumianej. Czy anarchia w jakikolwiek sposób może
być inspirująca? Przynajmniej w dwóch wystąpieniach pojawił się
wątek, że jesteśmy tacy trochę nieokiełznani. Gdzie znaleźć jakiś
mądry punkt styczny tych w sumie sprzecznych pragnień?
Mateusz Matyszkowicz
Akurat Jan Paweł II, tu się zgodzę z przedmówcą, uczył wolności
pozytywnej, nie anarchicznej, podmiotowej, czyli takiej, która sprawia,
że człowiek jest w pełni sobą, że czyn człowieka jest czynem
tego człowieka konkretnego. Dziś brakuje nam siły organizacyjnej,
ale nie na zasadzie jakiejś wielkiej organizacji, bo to mamy. Lata
funkcjonowania społeczeństwa polskiego w systemie totalitarnym,
zaborczym, okupacyjnym sprawiły, że mamy osłabione zdolności
zarządzania projektem. Dlatego tak bardzo brakuje takich osób
jak kolega. Wy powinniście być tutaj u nas z tym, czego się tam nauczyliście.
Dr hab. Michał Łuczewski
Ale w wolny sposób.
Mateusz Matyszkowicz
W wolny sposób. Oczywiście. Polska to jest projekt. Projekt ma swój
harmonogram, budżet, menedżerów, którzy wykonują cele. Nasza
wolność byłaby lepiej realizowana, lepiej wykorzystywana, gdybyśmy
lepiej zarządzali i lepiej wykonywali zadania. Tego nam bardzo brakuje,
nie bójmy się za to chłostać. To są dwa ekstrema. Albo możemy
powiedzieć: jestem Polakiem, jest mi z tym dobrze, fantastycznie, albo:
wstydzę się, że jestem Polakiem, Francuzi, Anglicy – oni wszyscy są
lepsi. Między tymi skrajnościami jest jeszcze środek: jestem dumny
z tego, że jestem Polakiem, ale widzę pracę do wykonania. Obecnie
jest to praca nad naszymi zdolnościami organizacyjnymi, nad tym,
żeby zobaczyć, że coś wymaga pewnych środków, że trzeba widzieć
cel, umieć grać na wielu różnych fortepianach naraz. Druga rzecz, to
często jesteśmy zbyt paździerzowi. Wydaje mi się, że nasi pradziadowie
z Pierwszej Rzeczypospolitej widzieli i potrafili tworzyć wszystko
tak, żeby to było piękne. Oni może byli anarchistyczni, ale podbili
Wschód, stworzyli gigantyczne majątki, prawie państwa, potrafili zarządzać
projektami, pozostawili po sobie sztukę i kulturę, do której
my jeszcze dzisiaj nie potrafimy dorosnąć. Te dwa cele, które teraz
przed nami powinny stać, to: zarządzać i widzieć.
Piotr Pałka
Wystarczy odwiedzić Lwów bądź Wilno, żeby zrozumieć, o czym
mówisz.
Rafał Libera
Zgodziłbym się, jeżeli chodzi o tę zdolność postrzegania rzeczy czy
nauki systemów, procedur, które istnieją na Zachodzie, a zostały wypracowane
przez wieki. Moja emigracja, której jestem członkiem,
czerpie pełnymi garściami z tych systemów. To jest niewątpliwie wartość
dodana, którą można także osiągnąć w Polsce, działając z tym
pozytywnym bagażem doświadczeń. Ten cały system został wypracowany
i ukształtowany jeszcze przed rewolucją kontrkulturową
latem 1968 roku. Mam na myśli choćby protestancki etos pracy na
rzecz dobra wspólnego, pracy, która daje godność. Przeciwstawiając
temu tę wolność liberalną, zachodnią, którą tak byliśmy zachłyśnięci, widzimy większą personalizację wartości i celów, które im przyświecają.
W moim pokoleniu, nazywanym X, Y czy millenialsami,
dostrzegam większy nacisk na samodefinicję wartości, na przykład
wolności, a mniejszy na dobro wspólne. Wcześniej ten proces był
silnie podłączony pod etos wypracowany przez kulturę brytyjską czy
amerykańską. W Polsce cały czas jest obecny nacisk na dobro wspólne,
na społeczność, której przyświeca ten sam cel. Młode osoby, młode
pokolenie buduje Polskę na rdzeniu wolnościowym, czyli Pierwszej
Rzeczypospolitej, ale nie tylko dla siebie samego, ale też dla większej
społeczności. Myślę, że w Polsce to jest cały czas bardzo silne, a na
Zachodzie widać ten większy nacisk na samorealizację i na pracę
tylko dla siebie.
Piotr Pałka
Koledzy dużo mówili o zarządzaniu, o organizacji, o kierowaniu się
bardziej wolnością wspólnotową niż indywidualną. Panie doktorze,
proszę tchnąć nieco ducha, może nawet Ducha Świętego w naszą
dyskusję.
Dr hab. Michał Łuczewski
Zastanawiałem się, co się stanie, jeśli Polska będzie tak świetnie zarządzana
i wszystkie projekty będziemy dobrze realizowali. Czy wtedy
będziemy szczęśliwsi albo czy będziemy mogli powiedzieć, że to jest
nasza Polska? To jest właśnie pytanie o ducha. Pan mówił o Janie
Pawle II, który miał w sobie taki rys anarchistyczny, a jednocześnie
był zdyscyplinowany. Z jednej strony był doskonały, a z drugiej była
też w nim niesłychana spontaniczność. Można powiedzieć, że w tym
się odnajdujemy, że to jest nasze. Oczywiście możemy się rozpoznawać
w procedurach i w sprawnym zarządzaniu. Jak patrzę na moich
znajomych, którzy umieją sprawnie zarządzać, to myślę, że to jest dobre,
tak się powinno robić. Z drugiej strony mam wrażenie, że nawet
najlepsze procedury na nic się nie zdadzą, gdy zabraknie zespołu,
tego wspólnego ducha. To znowu przypomina mi Jana Pawła II, który
mówił, że to, co robimy, na początku powinno być afektywne, a dopiero
później efektywne. Najważniejsza jest umiejętność zbudowania
wspólnoty, która później może nas gdzieś zaprowadzić. Jak będzie
odwrotnie, to te efektywne procedury stają się celem, a nie środkiem do tego, co chcemy osiągnąć. Prowadzę właśnie spor z ośmioletnim
synkiem, który zna wszystkie pieśni Żołnierzy Wyklętych, razem je
sobie śpiewamy…
Piotr Pałka
Żałujemy, że go tu nie ma, to byłby głos jeszcze młodszego pokolenia.
Dr hab. Michał Łuczewski
Jeremi zna Powstanie Warszawskie, zna te wszystkie piękne opowieści,
ktore na samym końcu kończą się klęską. Pochodzę z Poznania,
i mowię mu: tutaj masz fajnie zaprojektowane powstanie, zwycięskie,
co prawda Polska nie chce tego uznać, ale to było dobre powstanie. To,
co Polskę stanowi, to nie są tylko te takie sprawne projekty, ktore robimy,
ale też miłość do tych projektow, ktore nam się nie udały. Tam było
cierpienie, tam były naprawdę rzeczy, o ktorych często nie myślimy.
Jan Paweł II to bardzo dobrze pokazywał, że to też jest część naszej
historii i że komuna, niewola to nie jest stracony czas. Tworzyliśmy
wowczas piękną kulturę, mimo że nie mieliśmy wspaniałych procedur.
Ta piękna kultura w połączeniu z tymi sprawnymi procedurami
to byłoby naprawdę ciekawe rozwiązanie.
Mateusz Matyszkowicz
Przepraszam, ale w Powstaniu Warszawskim właśnie coś takiego było.
Przez całą pierwszą połowę lat 40. polscy inżynierowie przedwojenni
opracowywali na przykład plany kanalizacji Warszawy po zwycięskiej
wojnie. Nie zapominamy o projekcie, nawet jeżeli ten projekt się nie
uda z rożnych względow, często niezależnych od nas, ale nieustannie
wykonujemy pewną pracę nad sobą.
Dr hab. Michał Łuczewski
Jan Paweł II mówił do młodych ludzi, że każdy ma swoje Westerplatte.
To jest dość zabawne przemówienie, bo co to znaczy Westerplatte?
Siedem dni walczyliśmy, ale to była klęska, Jan Paweł II z tej klęski
zrobił zwycięstwo. Wydaje mi się, że na tym też polega polskość. Kiedy
papież mówi o Westerplatte, to my nie myślimy o klęsce, tylko o pewnych
wartościach, których nie można odpuścić nawet za cenę życia.
Z jednej strony jest więc tradycja takiej zdyscyplinowanej wolności,
a z drugiej ta anarchiczna, która nas zaskakuje. Jan Paweł II potrafił
być tak zdyscyplinowany, że aż nas zaskakiwał. Nie można było w roku 1920 przewidzieć, kim ten człowiek będzie w roku 1978. Mimo wszystko
możemy powiedzieć, że tam był jakiś plan, jakaś dyscyplina, która
do tego doprowadziła.
Tomasz Matynia
Piotrze, mowiłeś o Duchu Świętym i o tym, że ma tutaj przybyć. Chciałem
pokazać taką ciekawą koincydencję. Kilka tygodni temu dostałem
od autora Polski Wielki Projekt obraz Ecce Homo świętego brata
Alberta. Kiedy tu wchodziłem, on wyleciał z moich dokumentow. Zauważył
to siedzący obok mnie doktor Michał Łuczewski. Teraz patrzę
na książkę, ktorą trzyma. To Brat naszego Boga, czyli sztuka o świętym
bracie Albercie.
Piotr Pałka
Nie ma przypadkow, są tylko znaki, my jesteśmy w Polsce, ktora jest
tymi znakami naznaczona.
Dr hab. Michał Łuczewski
Brat naszego Boga kończy się w ten sposob, że brat Albert zastanawia
się nad tym, co powinien robić. On widział w życiu dużo gniewu ludzi
wykluczonych. On ten gniew szanował. Tam też pojawia się postać,
ktora jest wzorowana na Leninie, ktory mowi, że tutaj powinien być
gniew i rewolucja i trzeba ludzi bogatych zniszczyć, „bo oni dają wam
tylko miłosierdzie”. Brat Albert mowi, że ten gniew jest słuszny, ale
on się cofa przed tym gniewem. Wojtyła kończy ten dramat słowami
brata Alberta: „Wiem jednak na pewno, że wybrałem większą wolność”.
Wojtyła razem z bratem Albertem wybierają taką wolność,
ktora nas zaskakuje.
Tomasz Matynia
Brat Albert, czyli właściwie Adam Chmielowski, to jest człowiek
z konkretnego pokolenia. W Powstaniu Styczniowym stracił nogę i to
go skłoniło do konkretnych decyzji życiowych. Inaczej pewnie byłby
żołnierzem, ktory zginąłby za Polskę, a tak został pomocnikiem Boga
na ziemi, ktory wspierał ludzi potrzebujących. Mowiąc o Powstaniu
Styczniowym, chciałbym pokazać, że polska wolność realizuje się
w pewnych cyklach. W 1795 roku nasz kraj, nasza wspolnota przestała
mieć konkretne granice, Polska zniknęła z map świata. 35 lat poźniej
wybucha Powstanie Listopadowe. Był to pierwszy zryw polskiej wolności wykonany przez pokolenie, ktore wolności łaknęło, bo żyło
w kraju zniewolonym. Na początku w sposob nie do końca oczywisty,
bo nie można tak mowić ani o czasach napoleońskich, ani trochę
wcześniejszych, kiedy dopiero nakładano na nas pęta okupantow
i zaborcow. Rok 1830 był momentem, w ktorym zryw się pojawił i był
probą wołania o polską wolność. To pokolenie się skończyło, dokładnie
32 lata poźniej mamy kolejny zryw, czyli Powstanie Styczniowe.
Nasza polska kultura była pewnym narzędziem do tego, by na nowo
zapalić polskość, na nowo rozmawiać o polskości. Nie mowię tylko
o powieściach pozytywistycznych, ale o pewnej dyskusji o Polsce na
arenie międzynarodowej. Wowczas właśnie te podmioty, ktore tworzyły
się na Zachodzie, po raz kolejny wracały do czegoś, co już przez
niektorych zostało zapomniane, nawet przez Polakow w Ojczyźnie.
Dzięki temu mogliśmy się na nowo narodzić w roku 1918. Z pokolenia
Kolumbow mam trzech swoich ulubionych bohaterow. Na pierwszym
miejscu jest oczywiście Jan Paweł II, a potem Baczyński i Gajcy. My
ich dzisiaj trochę nie doceniamy. Przez ostatnie osiem lat oni byli
w szkole pomijani. Ta powstańcza pieśń nie była dobra dla ludzi,
ktorzy chcieli na nowo definiować polską wolność. W Polsce co jakiś
czas pojawiają się kolejne sposoby na zaszczepienie nowych ideałow
wolności. Benedykt XVI w jednym z wykładow wygłoszonych w Niemczech,
mowił, że mamy do czynienia z dyktaturą relatywizmu. Wydaje
mi się, że tym przeciwstawnym pojęciem do relatywizmu jest właśnie
pojęcie wolności. Ono nie pozwala rozwijać się temu relatywizmowi.
Jeszcze odwołam się do tego, co powiedzieli redaktor Matyszkowicz
i Rafał Libera. Ja się boję tego uporządkowania, tej siły organizacyjnej.
Czy to przypadkiem nie są pęta na polską wolność? Oczywiście nie
konstatując tego jakąś taką twardą tezą, rzucam pewien problem,
ktory wydaje mi się trudny do pogodzenia, bo Polak w Niemczech nie
jest wolny, mimo że organizacyjnie sobie radzi. Nie może realizować
pięknej polskiej wolności. Przez pięć wiekow w Europie słynęliśmy
z tego, że największa część społeczeństwa miała wolność osobistą,
w pewnym momencie to było nawet 12 procent obywateli. Ta szlachta
rzeczywiście była pewnego rodzaju emanacją wspołczesnego narodu.
Chcemy, żeby Polska opierała się na tej idei szlacheckiej, chociaż przecież wszyscy pochodzimy pewnie raczej z chłopstwa, a przynajmniej
ja pochodzę z tej części społeczeństwa. Wydaje mi się, że rozmawiając
o wolności i szukając porownań, zestawiając to z wolnością
do, o ktorej mowił na początku redaktor Matyszkowicz, możemy jakoś
się poruszać. Odwołując się do tego połączenia Pierwszej i Trzeciej
Rzeczypospolitej, możemy zauważyć, że jedyne, co w tym względzie
się pokrywa, to to, że za cechę immanentną polskości uważamy wolność,
nawet jeżeli nie potrafimy za dobrze zdefiniować tego pojęcia.
Kiedy ktoś chce nam zabrać jakiś fragment tej wolności, chce nas
wrzucić w pewne ramy, chce nam stworzyć schematy, to wtedy zaczynamy
się buntować. Czy zatem to uporządkowanie nie byłoby gwoździem
do trumny polskiej wolności? Boję się, że w części narodow
europejskich tak to się właśnie stało.
Mateusz Matyszkowicz
Najpierw taka malutka polemika. Jeżeli chodzi o nas i inne narody,
zgadzam się, że to jest piękne, że nasza wolność potrafi spontanicznie
wybuchać. Bardzo utożsamiam się z diagnozą Dariusza Gawina,
ktory w swoim eseju na temat migotania polskości pokazał, że brakuje
nam czegoś, by tę polskość podtrzymać. Chciałbym, żebyśmy
włączyli światło i żeby ono się długo paliło. Nasz kod kulturowy pokazuje,
że to jest możliwe. Zobaczmy, że świetność Pierwszej Rzeczypospolitej
trwa dłużej niż obecna historia Stanow Zjednoczonych
Ameryki. To było naprawdę długo włączone światło.
Chciałbym teraz się skupić na tym, co zrobić, żeby ono było
zapalone długo. Przykład Pierwszej Rzeczypospolitej pokazuje, że
ono może być zapalone długo, nie niwecząc tego ważnego dla nas
kodu wolnościowego. Nie mieliśmy aż takich napięć narodowościowych,
bo dzięki wolności potrafiliśmy neutralizować wiele potencjalnych
ryzyk wewnętrznych, potrafiliśmy pobudzić moc wewnętrzną
obywateli do tego, by byli ekspansywni, by powiększali Rzeczpospolitą.
To, co na końcu było zakałą, czyli ta samowola magnacka, przez
wiele lat tak naprawdę budowało potęgę jednego państwa, wcale nie
zorganizowanego po niemiecku. Podobnie jak wielu innych Polakow
przyglądam się dziś temu, co się dzieje we Francji. Kiedy słyszałem
ze strony polskiej bardzo krytyczne zdania o tym, w jak tragicznym położeniu są Francuzi, to sobie myślałem: „No tak, to prawda, nie
jest najlepiej”. Ale wyobraźmy sobie to samo obecnie w Polsce przy
naszych słabych instytucjach politycznych, właściwie przy braku
polskiej armii. Kiedy popatrzymy na historię inteligencji polskiej
ostatnich kilkudziesięciu lat, to ja tam widzę też bardzo silny kod
zniewolenia. To nie jest tak, że wolność w Polsce jest dana raz na
zawsze. Poczytajcie, co pisali polscy profesorowie – literaci w ciągu
ostatnich kilkudziesięciu lat. Przepraszam, ale to jest niegodne
Polaka. Pod tym względem faktycznie z Francuzami nie jest najlepiej,
ale, moim zdaniem, z nami jest gorzej. Zamiast więc popadać
w pychę, że my sobie możemy robić dowolne rzeczy, bo mamy ten
kod wolności, wolałbym raczej taką narrację, co mamy zrobić, żeby
to światło, ktore zapaliliśmy, świeciło się długo. Chciałbym, żeby
moje wnuki też żyły w wolnej Polsce i żeby po drodze nie było wojny,
okresu okupacji, komuny, żeby to światełko naprawdę paliło się
przynajmniej tyle, ile trwała Pierwsza Rzeczpospolita.
Dr hab. Michał Łuczewski
Co to znaczy „zapalić światło”? Powiedziałem, że w Polsce jest wiele
świateł. Można zapalić światło rozwoju ekonomicznego, można zapalić
światło siły politycznej i wpływu międzynarodowego. To też jest ważne
światło. Dla mnie najważniejsze jednak jest światło kultury. Fortunę,
siłę polityczną można szybko stracić, natomiast kultury nikt nam nie
może zabrać. Wystarczy sobie otworzyć książkę Jana Pawła II, Słowackiego,
Mickiewicza, Baczyńskiego. Dziś ta literatura jest bardzo tania,
można kupić te książki w internecie za kilka groszy, i jesteśmy od razu
w centrum największej kultury i możemy uczyć się od najlepszych. Ta
kultura w pewnym sensie jest bardzo egalitarna, ona daje nam źrodło
godności, ktorego nikt nam nie może wziąć. W centrum kultury w Polsce
jest chrześcijaństwo, tego też nikt nie może nam zabrać. Mam więc
poczucie, że jest pewne napięcie między silną ekonomią, silną polityką
i słabą kulturą. Jest wiele krajow, ktore są lepiej zarządzane niż nasz,
ale u nas naprawdę możemy tą kulturą mocniej oddychać.
Piotr Pałka
Zainspirowało mnie to, co powiedział Michał Łuczewski, do czego
wszyscy nawiązywaliście, mianowicie to zapalanie światła. Czy my, Polacy, poprzez pewną unikalność swojej kultury, swojego rozumienia
wolności jesteśmy w stanie zapalać światła dla innych narodow?
Dr hab. Michał Łuczewski
Czuję, że tak moglibyśmy zrobić. Ostatnio podrożowałem po uniwersytetach
amerykańskich i tam prezentowałem książkę na temat „Solidarności”.
Na Brown University wybitny profesor, socjolog Michael
Kennedy, mowiąc o „Solidarności”, płakał. On pochodzi z zasobnego,
dobrze zarządzanego kraju. Po raz pierwszy odwiedził Polskę na początku
lat 80. XX wieku. Mowił, że zobaczył wtedy ludzi, ktorzy chcą
sobie nawzajem pomagać, mimo że byli biedni. Miał poczucie, że to
jest coś niesamowitego, że ten skarb „Solidarności” jest czymś, co
naprawdę może ludzi pociągać, bo to jest takie rozpoczęcie czegoś od
nowa bez przemocy, bez rozlewu krwi, bez resentymentu, ale w takim
poczuciu, że poświęcamy coś dla czegoś, co jest znacznie większe niż
my, że wtedy też możemy jakąś godność odzyskiwać.
Inny skarb Polski to jest skarb chrześcijaństwa. Kultura
chrześcijańska to jest kultura wolności. Nie ma tutaj terroru, nie ma
dyktatury relatywizmu, ale jest coś, co na pewno może być dla wielu
ludzi niesłychanie atrakcyjne. Także dla Rogera Scrutona. Przecież
on tutaj też tę wolność odkrywał. Miałem kilka takich momentow,
kiedy byłem wdzięczny Bogu, że jestem w Polsce i mogę być częścią
tej kultury i pokazać ją światu jako coś pięknego. Taka była „Solidarność”,
taki był Jan Paweł II, ktory potrafił tę naszą unikalną kulturę
zuniwersalizować i pokazać w najpiękniejszym świetle. Myślę, że dlatego
czasami chce nam się gdzieś pojechać na Wschod, żeby zawalczyć
o wolność, bo to też leży w naszej naturze. Uważam, że mamy to
światło i należy je mocnej pokazywać, bez takiego fałszywego wstydu.
Tomasz Matynia
Chyba chodzi tutaj też o to, żebyśmy mentalnie na swoich granicach
zewnętrznych mogli ustawić taki znak z napisem: „Uwaga, wolność
zaraźliwa”. Pan doktor Łuczewski powiedział, że był na Majdanie
w 2004 roku. Jak tak się dobrze przyjrzy tym przykładom ukraińskim,
to one mają dużo odwołań do polskiej historii. Nie chcę mowić o murze
berlińskim, nie chcę wchodzić w tę wielką, światową polemikę,
gdzie się skończył komunizm. Zawsze odpowiadam, że komunizm skończył się w Watykanie. Ale mowiąc jeszcze o tym świetle i o tym,
czy możemy zarażać wolnością, to moim zdaniem w tej chwili to się
dzieje. Obecnie toczy się wojna kulturowa i wojna na polu politycznym.
Nie dalej jak w sobotę było święto europejskiej rożnorodności
w postaci konkursu piosenki. Jego hasłem było: „Celebrujmy rożnorodność”.
Ja nie wiem, jak jego autorzy rozumieją rożnorodność,
ale ja rozumiem ją tak, że każdy z narodow może realizować swoją
wolność po swojemu. Wydaje mi się, że szukając tego sposobu zarażania,
musimy zacząć od pola politycznego. To się w tej chwili dzieje.
Tak naprawdę największą reklamę wolności rozumianej po polsku
bezpowrotnie utraciliśmy w 2005 roku wraz ze śmiercią Jana Pawła
II. Jednocześnie uzyskaliśmy od niego gigantyczny zestaw treści,
ktory możemy pokazywać w Europie. Nie jest to łatwe, by papieża
Kościoła katolickiego pokazywać jako źrodło wolności, bo na Zachodzie
Kościoł jest raczej rozumiany jako antyteza wolności. Wydaje
się, że możemy transponować tę treść, pokazując, że to jest ten nasz
ideał. Wydaje mi się, że jeszcze jesteśmy zbyt mało doświadczeni jako
wolny kraj, jako wolne państwo i zbyt mało mocni także w obszarze
politycznym, ale też w obszarze kulturalnym, żeby ktoś na świecie, na
Zachodzie uznawał nas za atrakcyjne źrodło mowienia o wolności.
Atrakcyjnie o Polsce w perspektywie wolności myślą dzisiaj Ukraińcy,
a nie Niemcy czy Francuzi.
Mateusz Matyszkowicz
Ja bym chciał trochę dolać takiego pesymizmu mobilizującego, żebyśmy
się nie stali ostatnim pokoleniem, ktore sobie tu tak siedzi
i rozmawia o wolności. System szkolnictwa po 1989 roku nie sprzyjał
reprodukcji tego kodu kulturowego. Tu nie chodzi wyłącznie
o powstanie gimnazjow. To była część większej układanki. Wiele
rzeczy jest nadal niezałatwionych. Dlaczego w kanonie lektur nie
ma Sofoklesa? Dlaczego poziom edukacji filozoficznej jest tak niski?
Mamy konserwatywne rządy, ale wielcy romantycy nie wrocili
w pełnym wymiarze do kanonu wykształcenia Polaka. Dlaczego
znajomość łaciny jest tak słaba? Gdy przyjrzymy się najlepszym
wzorcom naszej własnej kultury, chociażby z okresu międzywojennego,
to zauważymy świetne zarządzanie. To była Gdynia ze szkołą lwowsko-warszawską, jednym z najlepszych centrow filozoficznych
ówczesnego świata, gdzie Jan Łukasiewicz tworzył logikę wielowartościową,
pisał pracę o zasadzie sprzeczności u Arystotelesa,
biegle posługiwał się greką. Obawiam się, że dzisiejsze pokolenia
wkraczające w dorosłość, nie mają już tej bazy, na ktorej budowały
poprzednie pokolenia. Dzisiaj praca, ktorą musimy wykonać, polega
na odbudowaniu elity, by za trzydzieści lat podobne panele mogły
się odbywać.
Tomasz Matynia
Potrzebujemy odbudowania i zrestaurowania pojęcia elity. Dzisiaj
myślimy, że elitą można być, mając wyższe wykształcenie, tylko że to
już dawno przestało być modne.
Mateusz Matyszkowicz
Karol Wojtyła dzięki swojej edukacji uzyskał świetną bazę. Miał
świetne wykształcenie elementarne, studiował polonistykę na prestiżowym
Uniwersytecie Jagiellońskim. Potem skończył świetne seminarium.
Dzisiaj jest problem i ze szkolnictwem elementarnym,
i uniwersyteckim, i seminaryjnym.
Rafał Libera
Ale zakorzenienie w chrześcijaństwie nadal jest o wiele silniejsze
w Polsce niż na Zachodzie i to niewątpliwie świadczy o polskiej
wyjątkowości i atrakcyjności kultury dla cywilizacji, gdzie jeszcze
chrześcijaństwo ma jakąś wartość. Niedaleko miejsca, w ktorym
mieszkam, w centralnym Londynie, na ulicy Kartuskiej zostało
otwarte nowe muzeum. Okazuje się, że ulica swoją nazwę zawdzięcza
klasztorowi kartuzow, ktory został zniesiony za czasow Henryka
VIII. Obecni tam bracia i ojcowie nie zgodzili się na opuszczenie
klasztoru, więc zostali straceni. Budynek został przekształcony na
dom zamożnych protestantow, poźniej na szkołę. Ta historia jest
tam chronologicznie opisana. Zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem tabliczkę
z wyjaśnieniem, kim są katolicy, i drugą z wyjaśnieniem, kim
są protestanci. Świadomość korzeni tamtej kultury po prostu umiera.
Dlatego Polska pozytywnie wyrożnia się na tle Unii Europejskiej,
czy kultury Zachodu. Trzon, jakim jest cywilizacja chrześcijańska,
jeszcze jest u nas mocny.
Mateusz Matyszkowicz
Z drugiej strony, jeśli sobie pomyślimy, że w Polsce książkę napisze
nasz odpowiednik Michela Houellebecqa na przykład, to ta książka
będzie omowiona na jakichś dalekich stronach tygodnika „W Sieci”,
może doczeka się notki w „Do Rzeczy”, a ten polski Michel Houellebecq
będzie miał status prawicowego dziwadła, ktore nie jest częścią
elity. Tymczasem we Francji Michel Houellebecq może być częścią
mainstreamu. W filozofii brytyjskiej częścią mainstreamu filozoficznego
może być Richard Swinburne ze swoim dowodem na istnienie
Boga. Ja to wszystko rozumiem, ale moje słowa wynikają wyłącznie
z pragnienia nieutracenia tego, co mamy teraz, bo dostrzegam takie
ryzyko. Poprzednie pokolenia wykonywały pracę organiczną. Dlaczego
polskość przetrwała tak bardzo, a nawet się rozwijała w XIX wieku
i dlaczego polonizacja Kresow w XIX wieku była silniejsza niż za
Pierwszej Rzeczypospolitej? Bo przy wszystkich fatalnych aspektach
rządu Stanisława Augusta jedna rzecz w jego krolowaniu była dobra,
czyli Komisja Edukacji Narodowej, ktora przyniosła swoje owoce po
kilku dziesięcioleciach, chociażby w szkole w Krzemieńcu, w ktorej
się wykształciła cała poźniejsza elita romantyczna. Bycie Polakiem,
kultywowanie polskości wiąże się z pracą, ktorą musimy wykonać.
Wydaje mi się, że podtrzymywanie pamięci o pracy jest fundamentalne.
Zostały nam cztery minuty do końca naszej dyskusji. Jako że jest panow
czterech, to w ramach wolności chciałbym każdemu oddać na
minutę głos w dowolnym temacie.
Tomasz Matynia
W takim razie realizując swoje prawo do wolności, chcę powiedzieć,
że chciałbym kiedyś zatęsknić za wolnością. Widzę, że Mateusz Matyszkowicz
umie za nią tęsknić. Na pewno młode pokolenie Polakow,
ktore dzisiaj wchodzi w dorosłość, w taką dojrzałość społeczną, nie
jest na to gotowe. Problemem jest słaby poziom edukacji. Wolność to
droga, ale także tęsknota. Wydaje się, że polska tęsknota za wolnością
zawsze dawała największe owoce. To jest klucz, z ktorym chciałbym
stąd wyjść.
Dr hab. Michał Łuczewski
Powiedziałem o tej wolności, ktora jest wolnością wspolną. To jest
coś pięknego, że możemy tworzyć tę polskość między pokoleniami.
Moj synek zapytał się mnie: „Tato, co to jest przekazywanie pałeczki?”.
Jest taki komiks o zgrupowaniu AK Kampinos, wydany przez IPN. To
zgrupowanie, w wyniku złego dowodztwa, zostało zmasakrowane.
Major Okoń dla mojego syna to jest w ogole uosobienie zła. Tydzień
temu pojechaliśmy do Puszczy Kampinoskiej, gdzie byli weterani
zgrupowania AK Kampinos. I jedna z pań napisała mu: „Kolejnemu
patriotycznemu pokoleniu oddajemy pałeczkę”. No i moj syn poźniej
się pyta, co to jest ta pałeczka. Poźniej mu wytłumaczyłem, że to jest
ta pałeczka, z ktorą biegnie się w sztafecie i przekazuje kolejnemu
biegaczowi. On powiedział wtedy: „Tato, to ja też będę mogł dać kiedyś
taką pałeczkę”. Dla mnie to było niesamowite, że między pokoleniami
siebie rozumiemy. Oczywiście musimy mieć lepszą edukację, ale
możemy przekazywać sobie tę pałeczkę, a także znak pokoju.
Rafał Libera
Ja bym bardzo chciał, żeby ludzie, którzy wyjechali z Polski, zdobyli
nowe doświadczenia, poznali inne kultury czy inne tradycje wolnościowe,
odkryli na nowo polskość i polską tradycję wolnościową.
Może niekoniecznie wszyscy muszą do Polski wracać, ale ważne, by
poczuwali się do tworzenia społeczeństwa wolnościowego w Polsce
czy to poprzez wspieranie rożnych inicjatyw, czy też dzielenie się
swoimi doświadczeniami z nowymi pokoleniami Polaków.
Mateusz Matyszkowicz
To ja może tak osobiście zakończę jako reprezentant instytucji. Chciałem
prosić wszystkich, żeby…
Piotr Pałka
…płacili abonament.
Mateusz Matyszkowicz
Też. Budżet produkcyjny TVP Kultura na rok 2017 wynosi zero złotych.
Dosłowne zero. Jeśli cokolwiek produkujemy, to dzięki środkom
pozyskanym ogromnym wysiłkiem. Nie proszę o wpłaty na nasze
konto, tylko o to, żeby nieść na prawo i lewo nowinę, że kultura jest
najważniejsza. Bez niej nie przetrwa nasz kod kulturowy. Możemy
być świetnie przygotowanymi do życia ekonomicznego i politycznego
i być cynicznymi nihilistami, a możemy być świadomymi kulturowo
Polakami, którzy po prostu rzetelnie wykonują swoją pracę i dzięki
temu Polska rośnie, powstają kolejne Gdynie i tak dalej. Zwłaszcza po
naszej tak zwanej konserwatywnej stronie powinno być przekonanie,
że to kultura jest najważniejsza, że ona powinna stanowić priorytet
działań rządu i każdego państwa z osoba. O to bardzo proszę.
Piotr Pałka
Dziękuję za dyskusję.
Social media