Laudacja na cześć laureata medalu “Odwaga i Wiarygodność” Sir Malcolma Rifkinda

Mowa z okazji wręczenia medalu Sir Malcolmowi Rifkindowi wygłoszona przez Jacka Czaputowicza, byłego ministra spraw zagranicznych Polski.

Film z wręczenia nagrody:

Laudacja na cześć laureata medalu “Odwaga i Wiarygodność” Sir  Malcolma Rifkinda

Pałac Królewski, Warszawa , 4 czerwca 2023 r..

Członkowie Kapituły, dostojni Goście, szanowni Państwo,

Jesień 1984 r. to chyba najczarniejszy okres stanu wojennego w Polsce. 19 października 1984 r.  zostaje zamordowany ks. Jerzy Popiełuszko. Reżim gen. Wojciecha Jaruzelskiego dąży do zastraszenia społeczeństwa i odebrania mu wiary w zwycięstwo. Pogrzeb ks. Jerzego gromadzi jednak kilkaset tysięcy osób. 

W tym czasie przybywa do Warszawy minister stanu w brytyjskim Foreign Office – Malcolm Rifkind. Okazało się, że wizyt ta miała znaczenie historyczne. Dwie rzeczy nadały jej szczególny wymiar.

Otóż Malcolm Rifkin złożył kwiaty na grobie ks. Jerzego inicjując tym samym nowy zwyczaj, który będą naśladować odwiedzający Warszawę przywódcy państw zachodnich, wyrażając w ten sposób poparcie dla „Solidarności”.

Ponadto minister Rifkind spotykał się z przedstawicielami „Solidarności” – Tadeuszem Mazowieckim, Bronisławem Geremkiem, Januszem Onyszkiewiczem i Krzysztofem Śliwińskim –  pokazując w ten sposób, że Solidarność istnieje i jest uznawana przez zachodnie demokracje. Przeczyło to tezie gen. Jaruzelskiego, że Solidarności nie ma i że się już nie odrodzi. Rzecznik rządu Jerzy Urbana zarzucił mu „traktowanie Polski tak, jakby była częścią Imperium Brytyjskiego”.

Od tego czasu spotkania przywódców zachodnich z przedstawicielami opozycji stały się obowiązkowym punktem programu ich wizyt w Polsce.

Uczestniczyłem także w tych spotkaniach jako działacz opozycji. Pamiętam zwłaszcza spotkanie jesienią 1988 r. z Margaret Thatcher. Premier Zjednoczonego Królestwa wyrażała w ten sposób poparcie dla „Solidarności” i opozycji demokratycznej w Polsce. Było to oczywiście zgodne z ideami brytyjskich konserwatystów –  wolności, praw człowieka i demokracji.

Szanowni Państwo,

Dziadek naszego laureata przybył pod koniec XIX w. do Edynburga z terytorium leżącego wtedy w granicach  carskiej Rosji. 

Jak pisze Malcom Rifkind w swoich wspomnieniach, rodzina jego pochodziła z terenów Litwy z miasteczka Mshad. Po wielomiesięcznych badaniach udało mu się ustalić, że jest to dzisiejsze Mosedis, które później odwiedził.

Zabrało mi pięć minut, by ustalić, że Mosedis to  Masiady, według Wikipedii „miasteczko na Litwie, położone w okręgu kłajpedzkim nad rzeką Bartawą”. Aż do trzeciego rozbioru było ono w granicach Polski.

 „Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego”, który ukazał się w 1900 r., a więc rok po emigracji dziadka Malcolma Rifkinda do Edynburga, wymienia kilkanaście wsi leżących w gminie Masiady: Babieliszki, Bogate, Budry, Czeki, czy Dworwicze. Na przykład w tej ostatniej wsi swoje dobra miały Przyjałgowscy, Racewiczowie i Urbanowiczowie. 

Myślę, że można mieć wątpliwości co do litewskości, tym bardziej rosyjskości, tych terenów. Trzeba także zauważyć, że w Masiadach 40% mieszkańców stanowili Żydzi. I to z tej grupy wywodzi się rodzina naszego laureata.

On sam był niekiedy pytany, czy jego nazwisko jest celtyckie, czy skandynawskie? Już wiemy, że nie, ale jak ono powstało?

Otóż w carskiej Rosji obowiązywało prawo, że do wojska nie powołuje się jedynych synów wdów. Prawdopodobnie pradziad Malcolma został zaadoptowany przez wdowę, o imieniu Rebeka, zdrobniale Rywka.

W połowie XIX w. wszedł dekret, że wszyscy Żydzi muszą mieć nazwisko. Zarówno w języku niemieckim, jak i jidysz, słowo „kind” oznacza dziecko.  Jak zatem określilibyśmy dziecko Rywki?

Rif-kind.

Malcolm Rifkind urodził się w 1946 roku. Kształcił się w George Watson’s College i na Uniwersytecie w Edynburgu. Ukończył prawo, a następnie podyplomowe studia z nauk politycznych.

Od młodości wykazywał zdolności do wystąpień publicznych i debat. Należał do klubów dyskusyjnych, które w Anglii przygotowują przyszłych polityków.

Po studiach, w latach 1967-68 wyjeżdża do Rodezji (obecnie Zimbabwe), gdzie wykłada na uniwersytecie w Salisbury (obecnie Harare). Jego praca podyplomowa była poświęcona polityce rolnej w Rodezji.

Szanowni Państwo,

Ten wyjazd okazał się ważny z jeszcze jednego powodu.  w Rodezji poznał swoją przyszłą żonę Edith. Znajomość ta jest także ważna dla jego  związków z Polską.

Otóż ojciec Edith – Józef Steinberg był inżynierem lotnictwa w wojsku polskim. We wrześniu 1939 r. znalazł się na terenach zajętych przez ZSRR. Tak jak wielu Polaków został zesłany na Syberię, następnie wydostał się z Rosji i dołączył do RAF-u, lotnictwa Wielkiej Brytanii.

Po wojnie kończy służbę w wojsku i przenosi się z rodzina do Południowej Afryki, następnie do Rodezji.  I tam Malcolm Rifkind poznaje swoją przyszłą żonę – córkę Józefa Steingerga – Edith. 

Z Rodezji Malcolm Rifkind wraca do Edynburga, gdzie zostaje powołany do palestry. Przez dziesięć lat praktykuje jako adwokat. Równolegle angażuje się w politykę. Pierwsze wybory do Izby Gmin przegrywa, le zostaje radnym w Edynburgu.

Jednak już w 1974 r. zostaje posłem z ramienia partii konserwatywnej. Margaret Thatcher, liderka opozycji, desygnuje go na funkcję jednego z rzeczników partii w sprawach szkockich.  

Po wygranych przez konserwatystów wyborach w 1979 r. Margaret Thatcher powierza mu funkcję parlamentarnego podsekretarza stanu w Szkockim Biurze.

Trzy lata później zostaje przeniesiony do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jak pisze w swoich wspomnieniach chciał zajmować się Afrykę subsaharyjską, jednak okazała się ona poza jego zasięgiem. Jako najkrótszy stażem podsekretarz stanu dostał najmniej atrakcyjne portfolio – Rosję i Europę Środkową. Był to okres zamrożenia stosunków między Wschodem i Zachodem.

Tym niemniej złożył wizytę w Moskwie i wraz ówczesnym sekretarzem stanu Geoffrey’em Howe’em budował podstawy późniejszego zbliżenia z Michaiłem Gorbaczowem. Był także na Węgrzech, które były wtedy najbardziej liberalnym krajem obozu. I wreszcie jesienią 1984 r. złoży wizytę w Polsce, o czym już mówiliśmy.

Awansuje też na ministra stanu i zajmuje się z państwami Europy Zachodniej i Wspólnotami Europejskimi. Daje się poznać jako zwolennik jednolitego rynku, swobód przepływu towarów, osób, kapitału i usług.

       Kolejny etap kariery następuje w 1986 roku, kiedy to zostaje sekretarzem stanu ds. Szkocji i członkiem gabinetu. Jako osoba urodzona i wychowana w Szkocji czuje się dobrze w tej roli i zbiera pozytywne opinie.

       W 1990 r. John Major powołuje Rifkinda na stanowisko ministrem transportu. Jak sam przyznaje, nie był wybitnym specjalistą w tej dziedzinie, ale dzień przed nominacją wsiadł do metra, którym nie jeździł przez kilkanaście lat, bo był wożony służbowym samochodem. Jeździł natomiast czasami sypialnym do Edynburga i co mu dało koniczne doświadczenie, by odniósł sukces.

W nagrodę został dwa lata później sekretarzem obrony. Co prawda nigdy nie służył w wojsku, ale sztab generalny nie wydawał się być tym specjalnie zmartwiony. Jak sam przyznaje, początkowo miał problemy, nie mógł odróżnić generałów od cywilów, ponieważ wyżsi wojskowi, inaczej niż  w Polsce,  nie chodzą do pracy w mundurach.

Szybko jednak znalazł sposób. Patrzył na nogi – gdy buty były wypucowane, niechybnie generał, gdy były przybrudzone  – na pewno cywil lub polityk.

W swojej biografii wspomina też, jak na prośbę dyrektora szkoły, w której był jego syn Hugo, zgodził się dokonać corocznej inspekcji korpusu  kadetów.

Gdy przy śniadaniu zapytał syna czy wie kto przyjdzie na inspekcje, ten odpowiedział bez wahania: pewnie jakiś palant z wojska.

Dał sobie jednak radę i przy kolejnej zmianie w lipcu 1995 r. został ministrem (sekretarza) spraw zagranicznych. A to już było stanowisko, o którym zawsze marzył.

Minister spraw zagranicznych był niemalże Bogiem. Chociaż, jak pisze, jest pewna różnica, ponieważ Bóg jest wszędzie. Minister spraw zagranicznych też jest wszędzie, poza własnym krajem.

Po niecałych dwóch latach wrócił do rzeczywistości, a lądowanie było wyjątkowo twarde. W 1997 roku konserwatyści stracili władzę, a on sam – miejsce w parlamencie. Skończył się wtedy 18 letni okres nieprzerwanej służby rządowej.

Malcolm Rifkind był sekretarzem spraw zagranicznych niespełna dwa lata. Długo to czy krótko?

Moje doświadczenie wskazuje, że jednak długo. Byłem ministrem przez ponad dwa lata miałem trzech parterów brytyjskich: Borysa Johnsona, Jeremiego Hunta i Dominica Raaba. A od tego czasu brytyjscy ministrowie zmienili się jeszcze dwukrotnie.

Szanowni Państwo,

Po zakończeniu kariery rządowej Malcolm Rifkind zostaje uhonorowany tytułem rycerskim w uznaniu zasług w służbie publicznej. Pełni też honorowe funkcje na Uniwersytecie w Edynburgu.

W 2005 r. wraca do parlamentu, w którym zasiada przez kolejne 10 lat. Pełni odpowiedzialną funkcję przewodniczącego Komisji Wywiadu i Bezpieczeństwa, która nadzoruje pracę brytyjskich agencji wywiadowczych.

Następnie zostaje członkiem zespołu OBWE, który sporządził raport na temat stosunków między Rosją a Zachodem. Jest też członkiem zarządu Inicjatywy Zagrożenia Nuklearnego w Waszyngtonie i profesorem wizytującym w King’s College w Londynie.

Sir Malcolm Rifkind określa się mianem polityka pragmatycznego, a zarazem takiego, który przewiduje konsekwencje działań i stara się przede wszystkim nie szkodzić. Dąży do realizacji interesu narodowego, ale opowiada się za szukaniem kompromisu. Jego działania opierają się na silnych konserwatywnych przekonaniach.

Pracuje także wytrwale na rzecz zbliżenia z Polską jako współprzewodniczący polsko-brytyjskiego forum belwederskiego.

Te cechy laureata dają na pewność, że przyznany w tym roku przez kapitułę medal „Odwaga i Wiarygodność” będzie w godnych rękach.

Jacek Czaputowicz