Bednarkiewicz w 2016 r.: władza sądownicza straciła zaufanie

– Zgadzam się z tym, że sytuacja wymiaru sprawiedliwości w Polsce jest trudna. Władza sądownicza straciła zaufanie. Sformułowałem tezę może dramatyczną, ale powiem, na czym to polega. Zapraszam do sądu, część dla publiczności jest pusta. Wszędzie na świecie sąd pełni również funkcję edukacyjną. Wracam z uporem do tezy o podniesieniu rangi, znaczenia wymiaru sprawiedliwości i zbudowania zaufania społecznego. Część dla publiczności jest pusta nie dlatego, że wyroki są złe czy wymiar sprawiedliwości fatalnie funkcjonuje, tylko w przeciętnej opinii obywatela w Polsce wymiar sprawiedliwości nie zasługuje na zaufanie i ten brak zaufania buduje taką reakcję – mówił podczas VI Kongresu Polska Wielki Projekt mecenas Maciej Bednarkiewicz.

Bednarkiewicz, który zmarł 11 listopada 2016 roku, był polskim adwokatem, występował jako obrońca w procesach politycznych w latach 80., był m.in. pełnomocnikiem matki Grzegorza Przemyka, Barbary Sadowskiej. Był sędzią Trybunału Stanu oraz stał na czele Naczelnej Rady Adwokackiej. Pełnił mandat posła sejmu kontraktowego 1989-1991 z ramienia Komitetu Obywatelskiego. Brał udział w panelu „Demokracja a rządy gremiów niepochodzących z wyboru” podczas VI Kongresu PWP w 2016 r. a w raz z nim dyskutowali: prof. Krzysztof Szczerski, politolog, były szef kancelarii prezydenta, obecnie ambasador RP przy ONZ, prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog, doradca prezydenta RP oraz Wojciech Kaczmarczyk, wykładowca akademicki a od 2017 roku szef NIW. Panel moderował Bronisław Wildstein.

„Chciałbym, żebyśmy sobie wszyscy zdali sprawę, że nie tylko w Polsce, ale także na świecie dzieje się z prawem coś niezwykle ważnego. Skończyła się era budowania państwa i świadomości obywateli na zasadzie ignorantia iuris nocet. Właściwie cała struktura państwa jest na tym oparta. Ten, kto tworzy prawo, tworzy je z założeniem, że ta norma musi być znana każdemu obywatelowi, dlatego że skutek nieznajomości prawa obciąża obywatela, nie państwo. Nagle sobie zdałem sprawę, że przeciętny obywatel nie jest w stanie zapoznać się z prawem produkowanym przez państwo. Okazuje się, że rocznie państwo produkuje dziesiątki tysięcy norm prawnych, ale ze świadomością, że obywatel tego znać nie będzie. Co więc zamiast tego, że nieznajomość prawa szkodzi obywatelowi? Do dzisiaj świat na to nie znalazł odpowiedzi. Pojawiają się próby budowania normy mówiącej o pewnej staranności, to znaczy obywatel ma obowiązek wykazania pewnej staranności, żeby tworzyć prawo. To taka uwaga wstępna. Musimy zdać sobie sprawę, że tak łatwo nie jest z tworzeniem prawa, z jego wykonywaniem, a jeszcze gorzej jest z jego realizacją” – zaznaczył.

„Demokracja to jest najpiękniejszy ustrój, ale tylko dlatego, że lepszego nikt nie wymyślił – mawiał Churchill. U podstaw jej funkcjonowania muszą istnieć dwie rzeczy – staranie o maksymalną edukację i wiedzę, zwłaszcza w prawie, i to, co dla mnie jako dla prawnika jest najważniejsze, czyli jasność, czytelność procedur. Mogę zmieniać prawo, mogę się z nim nie zgadzać, mogę przeciwko niemu występować, ale procedury prawne muszą być zrozumiałe i dostępne dla każdego. Kiedy pan redaktor zaprosił mnie na to piękne forum, to myślałem, że będzie pan mówił o normach prawa karnego. Jak pan formułuje tezy, że to mają być rządy gremiów, a nie wpływ na rządzenie, to pan chce ze mną rozmawiać o kodeksie karnym. Jeśli gremia niepochodzące z wyboru mają sprawować rząd, to ja mam na to rozdział w kodeksie karnym. To jest prosta sprawa, czytelna” – dodał.

Mecenas odniósł się do gorącego wówczas sporu o Trybunał Konstytucyjny. „Mamy kiepskie procedury rozwiązywania konfliktu z trybunałem, to jest oczywiste. Proszę sobie zresztą zdać sprawę z tego, że my w Polsce jesteśmy w sytuacji, w której wszystkie nici są w rękach władzy ustawodawczej. W procedurach nie znamy takiej sytuacji. Patrzę na to z dystansu i wierzę, że to wszystko bardzo dobrze się skończy. Jesteśmy obecnie na etapie, w którym budujemy to wszystko. Jestem przekonany, że znajdziemy procedury na takie konflikty, to nie jest takie trudne. Skoro zostałem wywołany do dyskusji o władzy sądowniczej, to jest jeszcze inny problem. W 1989 roku we wszystkich sądach w całym kraju było około miliona spraw. Dzisiaj tych spraw jest szesnaście milionów. Proszę pamiętać, że przeciętny obywatel władzę ocenia poprzez sąd, poprzez to, w jaki sposób on go traktuje, jak rozstrzyga jego spór, jak on jest oceniany i czy uzyskuje w tym miejscu satysfakcję. Proszę zdać sobie sprawę, co to jest za siła. Władza sądownicza, wymiar sprawiedliwości ma wzbudzić albo strach, albo zaufanie, innej drogi nie ma. Żeby wzbudzić zaufanie, przeciętny obywatel musi mieć podstawową wiedzę o prawie, a podstawowa wiedza o funkcjonowaniu prawa w Polsce, śmiem twierdzić, jest w granicach błędu. Nie mamy rozbudowanej, rozsądnej, mądrej edukacji w prawie, a to jest niezbędne. Ten wielki projekt, którym jest Polska, w moim przekonaniu powinien się rozpocząć od edukacji w prawie. Żona wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych opowiadała o swojej pracy. Ona odwiedza przedszkola i tam małe dzieci uczy prawa. A robi to w ten sposób, że przedszkolaki stawia przy przejściu dla pieszych i mówi im: „Zobaczcie, zapala się czerwone światło, stoją wszyscy – prezydent, robotnik, biały, czarny, bogaty, biedny. To jest norma, to jest prawo, to jest zakaz dla wszystkich”. Potem zapala się zielone światło, które oznacza, że można iść, ale nie trzeba. Możliwość skorzystania z tego prawa musi wynikać z twojej woli, wiedzy, potrzeby i z uzasadnienia. Tak edukuje się w prawie obywatela w Stanach Zjednoczonych, zaczyna się od przedszkola. Mnie się marzy taki program edukacyjny w Polsce” – podkreślił.

„Zgadzam się z tym, że sytuacja wymiaru sprawiedliwości w Polsce jest trudna. Władza sądownicza straciła zaufanie. Sformułowałem tezę może dramatyczną, ale powiem, na czym to polega. Zapraszam do sądu, część dla publiczności jest pusta. Wszędzie na świecie sąd pełni również funkcję edukacyjną. Wracam z uporem do tezy o podniesieniu rangi, znaczenia wymiaru sprawiedliwości i zbudowania zaufania społecznego. Część dla publiczności jest pusta nie dlatego, że wyroki są złe czy wymiar sprawiedliwości fatalnie funkcjonuje, tylko w przeciętnej opinii obywatela w Polsce wymiar sprawiedliwości nie zasługuje na zaufanie i ten brak zaufania buduje taką reakcję. W wielu miejscach słyszę propozycję, żeby ludzie weszli do wymiaru sprawiedliwości, żeby zbudowali ławę przysięgłych, żeby mogli wyrazić swój pogląd. Już pomijam, że każda z osób z ławy przysięgłych musiałby się wyedukować w prawie. Jest wielu teoretyków, którzy twierdzą, że jednym z filarów demokracji jest ława przysięgłych w sądownictwie. Może to jest dobra droga, bo tak naprawdę najważniejsze jest zaufanie obywatela do wymiaru sprawiedliwości. Pamiętam, że jako obrońcy chętnie przywoływaliśmy tezę o społeczeństwie obywatelskim, a konkretnie o prawie do obywatelskiego nieposłuszeństwa. W ten sposób broniliśmy tych, którzy nie chcieli iść do wojska, tych, którzy znaleźli się w różnych sytuacjach w związku ze swoją działalnością opozycyjną. Mnie się bardzo podoba ta teza, żebyśmy dzisiaj zamienili prawo, żebyśmy zaczęliśmy rozmawiać o prawie do obywatelskiego posłuszeństwa. Spróbujmy budować taki program pozytywny, mniej walczmy. A jeśli chodzi o kondycję wymiaru sprawiedliwości, to jeszcze raz wrócę do procedur. Konflikt z trybunałem, w moim przekonaniu, to jest sprawa czysto proceduralna. Jeśli rzeczywiście mówi się o tym, że grozi nam kryzys, to trzeba usiąść nad konstytucją, nie ma innego wyjścia.