Biggar: na Zachodzie zakłada się, że nie ma uniwersalnych praw moralnych

– Wydaje mi się, że widzimy teraz jego efekty. To materializuje się w takiej sytuacji, w której na przykład młoda osoba decyduje się, że identyfikuje się z jakąś płcią, na przykład urodziła się mężczyzną, a potem decyduje się być kobietą i uważa, że to wystarczy (…) Cała ta koncepcja jest niespójna i absurdalna – mówił podczas XII Kongresu Polska Wielki Projekt prof. Nigel Biggar.

Prof. Nigel Biggar, profesor teologii moralnej i pastoralnej na Uniwersytecie Oksfordzkim, gdzie kieruje Centrum Teologii, Etyki i Życia Publicznego im. McDonalda uczestniczył w panelu „Nowy konserwatyzm” podczas XII Kongresu Polska Wielki Projekt, w którym brali także udział: prof. Zdzisław Krasnodębski, socjolog, filozof społeczny, publicysta, doktor habilitowany nauk humanistycznych, poseł do Parlamentu Europejskiego oraz członek Rady Programowej Kongresu PWP, Patrick Deneen, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Notre Dame (USA), Adrian Vermeule, amerykański prawnik, który obecnie jest profesorem prawa konstytucyjnego na Uniwersytecie Harvarda w Cambridge a także prof. Michał Łuczewski, socjolog, psycholog, metodolog, w latach  2013–2019 zastępca dyrektora  Centrum Myśli Jana Pawła II a obecnie członek zarządu Fundacji PWP jako moderator.

Wedle Biggara, źródłem absurdów zachodniego świata brak jasnego i powszechnego zestawu zasad moralnych. „W moim kraju od lat 60. XX wieku zakłada się, że nie ma uniwersalnych praw moralnych, że moralność to jest prywatna sprawa każdego obywatela, że w strefie publicznej nie możemy narzucać moralności. To podejście jest dominujące. Wydaje mi się, że widzimy teraz jego efekty. To materializuje się w takiej sytuacji, w której na przykład młoda osoba decyduje się, że identyfikuje się z jakąś płcią, na przykład urodziła się mężczyzną, a potem decyduje się być kobietą i uważa, że to wystarczy. Ja jestem mężczyzną, mam sześćdziesiąt siedem lat i z mojej perspektywy jest to absurdalne. Cała ta koncepcja jest niespójna i absurdalna. Pocieszam się myślą, że na lewicy jest wiele feministek, które się ze mną zgadzają. To jest dopiero absurd. W grupie, w której omawiam takie kwestie feministyczne, mamy jedną feministkę lesbijkę, która jest także filozofką i ona jest po mojej stronie. Tak że jest jakiś promyk nadziei. Jednak samo założenie, że tylko indywidualna wolność jest wartością moralną, którą możemy narzucać, że nie ma uniwersalnych praw moralnych, jest niewłaściwym podejściem. W tradycji chrześcijańskiej mamy o wiele więcej zasad moralnych, mamy więcej terminów związanych z moralnością. Wiele osób niepokoi się efektami tej indywidualnej swobody moralnej. Nie są w stanie sformułować alternatywy” – powiedział.

Naukowiec zauważył, że z zasad chrześcijańskich wynika otwartość na inne poglądy. „Jako chrześcijanina cieszy mnie ironia, którą widzę na tym etapie swojego życia, ponieważ ja, jako chrześcijanin, bronię rozsądku i liberalnej wymiany. Oczywiście nie tylko chrześcijanie tego bronią, ale dla mnie celem komunikacji międzyludzkiej jest to, by zbliżać się do prawdy. Możecie mieć zupełnie inne poglądy niż ja. Mogę się nie zgadzać z waszymi poglądami, ale mam moralny obowiązek, żeby was wysłuchać, żeby podać logikę stojącą za moim rozumowaniem, żebyśmy uczyli się od siebie nawzajem. Ja to robię jako chrześcijanin – jestem człowiekiem i jestem grzesznikiem, dlatego muszę się uczyć i muszę słuchać. Im bardziej podążam śladami Jezusa, tym bardziej widzę, jakie to jest ważne. On urodził się w miejscu nieprawdopodobnym dla Mesjasza, dlatego należy doszukiwać się nauk w różnych niespodziewanych miejscach. Jednak w tej chwili nie jest to popularne podejście, zwłaszcza na uniwersytetach” – stwierdził.

Ponadto w debacie prof. Biggar stwierdził, że dziś często patriotyzm mylony jest z nacjonalizmem. „Przez całe życie byłem brytyjskim patriotą. Kocham swój kraj, chociaż oczywiście Wielka Brytania często mnie irytowała. Jeśli coś się bardzo kocha, to można bardzo znienawidzić to, czym się to staje. Bardzo kocham mój kraj, dlatego chociaż spędziłem siedem lat w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie, ożeniłem się z Amerykanką, to bardzo chciałem wrócić do swojego państwa. Jednak przez całe życie nie słyszałem, żeby ktoś z mojego pokolenia mówił o sobie jako o patriocie. Dla osób z klasy średniej, które mają dobre wykształcenie – to jest typowe dla Wielkiej Brytanii czy dla Niemiec – patriotyzm oznacza bycie nacjonalistą, może nawet nasuwać skojarzenia z nazizmem. Oczywiście to może się stać. Ja jako chrześcijanin kocham swój kraj, cieszę się ze swojego dziedzictwa, ale mój naród nie jest moim bogiem. Patriota może krytykować swój kraj właśnie dlatego, że tak silnie go kocha. Tak że pomóżmy naszym współobywatelom odróżnić chrześcijański, krytyczny patriotyzm od romantycznego, bezkrytycznego nacjonalizmu” – podkreślił.