Blond: ontologia liberalna nie wierzy w prawdę. Wierzy w ludzką wolę

„Żyjemy w czasach postprawdy, w prawdziwej kulturze postprawdy, ponieważ kultura liberalna, ontologia liberalna nie wierzy w prawdę. Ontologia liberalna wierzy w ludzką wolę. Ontologia liberalna nie wierzy koniec końców w rzeczywistość i nie wierzy w to, że możemy ją poznać.” – powiedział podczas VIII Kongresu Polska Wielki Projekt Phillipe Blond, francuski filozof, teolog oraz dyrektor think-tanku Res Publica.

Podczas VIII Kongresu Polska Wielki Projekt Phillipe Blond uczestniczył w debacie „Prawda w polityce”, w którym brali również udział: prof. Ryszard Legutko, europoseł, filozof i publicysta oraz prof. David Engels, historyk starożytności. Panel moderował prof. Zdzisław Krasnodębski.

Blond stwierdził, że zjawisko postprawdy spowodowane jest ontologią liberalną. Porównał także wpływowe nurty filozoficzne w tym kontekście. „Żyjemy w czasach postprawdy, w prawdziwej kulturze postprawdy, ponieważ kultura liberalna, ontologia liberalna nie wierzy w prawdę. Ontologia liberalna wierzy w ludzką wolę. Ontologia liberalna nie wierzy koniec końców w rzeczywistość i nie wierzy w to, że możemy ją poznać. Chciałbym odnieść się do judaizmu. W judaizmie Bóg kwestionuje monarchię, kwestionuje przywództwo polityczne. Błogosławieństwo judaizmu polega na tym, że Bóg mówi ustami proroków. Judaizm opisuje rzeczywistość poprzez zjawisko, które nie jest wystarczająco realne. To był epokowy przełom wprowadzony przez judaizm – również na władcach spoczywa odpowiedzialność. Religia postrzegana poprzez pryzmat judaizmu przełamuje zasadę władzy absolutnej. Absolut to coś, co wykracza poza monarchę, monarcha musi słuchać absolutu, słuchać Boga, dlatego to w judaizmie pojawiły się spisane prawa, zasady, które trzeba było stosować, zasady, których powiernikami byli rabini. Prawda znajduje swoje początki w pojawieniu się wartości uniwersalnych, jeśli w nie nie wierzymy, to nie wierzymy w prawdę. Te wartości pojawiły się najpierw w judaizmie, później w starożytnej Grecji. Zarówno Platon, jak i Arystoteles zgadzali się co do kwestii uniwersalnych, spierali się co do tego, jak były one interpretowane. Uniwersalne wartości nie były łatwo rozumiane. Gdy czytamy Platona, to widzimy, że trudno jest je zredukować do poszczególnych przykładów. W metafizyce greckiej oraz metafizyce judaizmu i chrześcijaństwa tak naprawdę struktury rzeczywistości mieściły w sobie również to, co boskie. Z tego wyszedł ludzki projekt, mówiący o tym, że możemy się na nowo zdefiniować zgodnie z formą, którą przyjęliśmy, możemy zmienić swoją ludzką naturę, i to jest najważniejsze. Z judaizmu i tradycji greckiej wynika, że naszą naturę powinniśmy kształtować nie tyle w zgodzie z naszą wolą, z naszymi życzeniami czy pokusami, ile zgodnie z tym, jak powinniśmy się wobec siebie wzajemnie zachowywać. Projekt prawdy jest niezbędny, nadrzędny i słuszny. Imperializm prawdy niezbędny jest do tego, by unikać złego definiowania wartości. Możemy powiedzieć, że dla kogoś innego wartością może być coś, czego my nie uznajemy. Nie można na przykład zabijać dzieci, to jest złe, a zatem nadrzędna jest prawda, i to jest konieczne. Jeżeli prawda nie jest nadrzędna, jeżeli takiej prawdy nie przyjmujemy, to tak naprawdę nie poznamy dobra. Jeżeli dobro nie będzie nadrzędne, to będziemy mieli tylko ludzki indywidualizm, samoprzekonanie, koncentrację na samym sobie i dążenie do władzy. Panie profesorze, zgadzam się, że w dzisiejszych czasach żyjemy w nieliberalnym liberalizmie. Jeżeli przyjrzymy się korzeniom liberalizmu, to okaże się, że liberałowie wierzą w nadrzędność ludzkiej woli, która jest ważniejsza niż wszystko inne, nie wierzą natomiast w granice, w samoograniczenie. Gdy przyjrzymy się filozofii Rousseau czy Marksa, która miała swoje korzenie w filozofii Rousseau, to zobaczymy, że ludzie uważają, że wszyscy powinni być tacy jak oni. Jak nie jesteś taki jak ja, to nie jesteś racjonalny, nie masz racji. To jest wręcz totalitarne podejście do liberalizmu. Jego zwolennicy sprzeciwiają się wolności, która jest nową formą władzy absolutnej, uniemożliwiającą prawdziwe poznanie. Oni dążą tylko do przejęcia władzy, do zwiększenia jej zakresu. Właściwie nie ma większego nonsensu niż współczesny język opisujący prawa. Nie wiemy, co jest dobre, a co złe, nie mówimy o tym, że pewne prawa są ważniejsze od innych, że prawo do życia ma taką samą wagę jak prawo do czegoś trywialnego, a przecież musimy stworzyć hierarchiczny porządek praw. W chrześcijaństwie najpierw pojawiały się obowiązki, a dopiero później prawa, które wynikały z realizacji obowiązków wobec innych.

FIlozof scharakteryzował zjawisko „nie polityki”. „W polityce w tej chwili mamy do czynienia z konkurowaniem między sobą polityki i niepolityki. Niepolityka to jest nowy liberalny totalitaryzm, który deklaruje wolność, ale tak naprawdę oznacza: jak nie jesteś taki jak ja, to właściwie prawie nie istniejesz, nie masz racji. Dziesięć lat temu napisałem książkę, w której stwierdziłem, że przyszłość to przyszłość postliberalna. Argumentowałem, że liberalizm w sferze gospodarki obiecuje większy dobrobyt, ale tworzy oligarchie i odbiera przeciętnym ludziom bezpieczeństwo gospodarcze. Socjalizm tak naprawdę przynosi to samo, dodatkowo odbiera ludziom poczucie wspólnoty i redukuje nas do pojedynczych osób, które kiePhillip Blond 241 rują się swoją własną wolą. To prowadzi do utylitarnego podejścia do polityki, gdzie nie można podważać woli. Ja nie tworzę świata, mój umysł nie wystarczy, by ocenić wszystko, co wokół mnie się znajduje. Polityka, wolność, swobody muszą opierać się na klasycznej, chrześcijańskiej, obywatelskiej, wypływającej z prawa rzymskiego tradycji. To oznacza, że nie możemy do końca zrozumieć absolutu, ale możemy dążyć do jego poznania. Prowadzi to do swego rodzaju realizmu i ten realizm należy ponownie wprowadzić do ludzkiego życia. W konsekwencji, jeśli nie uważamy, że ludzie mogą dążyć do poznania, to wtedy wszystko staje się arbitralne, uzależnione od tego, kto ma władzę. Żyjemy w świecie, w którym zmuszamy dzieci do zmiany płci, każdy może próbować spełniać swoją wolę, pod warunkiem, że może sobie na to pozwolić, czy to ekonomicznie, czy ze względu na władzę, którą posiada. Nowy projekt emancypacji musi więc oznaczać detronizację projektu liberalnego, który nie wierzy w prawdę, który uważa, że prawdę można sprowadzić po prostu do ludzkiej woli realizowanej przez narzędzia państwa. Dlatego uważam, że nie powinniśmy koncentrować się na takich głupstwach jak Europa postimperialna czy na próbach odejścia od wartości uniwersalnych, nie powinniśmy źle interpretować historii, mówiąc, że imperia są wyłącznie emanacją przemocy. Chcemy przywrócić do publicznego dyskursu wartości uniwersalne, ludzie muszą wiedzieć, jak powinni się zachowywać, czym pragną się stać. O tym mówili żydowscy prorocy, a od czasów pierwszych papieży było to również integralnym elementem nauki chrześcijańskiej. Obywatele państw europejskich dziś obawiają się o bezpieczeństwo społeczne, finansowe, fizyczne, gospodarcze. Kiedy oni powiedzą nam, kim chcą być i jacy chcą być, to będzie to początek odbudowy nowej demokracji chrześcijańskiej w Europie” – zaznaczył.