Druga rocznica śmierci Jarosława Marka Rymkiewicza

3 lutego obchodziliśmy drugą rocznicę śmierci poety i pisarza, Jarosława Marka Rymkiewicz. W 2016 r. został uhonorowany przez Fundację Polska Wielki Projekt Nagrodą im. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Świat we łzach tonie – płaczą wierzby szare

Płaczą te, które wokół wierzb krążą opary

Płaczą przekwitłe osty kwitnące pokrzywy

Świat we łzach tonie – nie wie – jest martwy czy żywy?

Płaczą zmarli – milion lat stąd – pogrzebani

Płaczą przegniłe deski i całuny szare

I z tego łez kosmosu – z naszych łez otchłani

Nagi Chrystus wychodzi z krwawiącym sztandarem

Jarosław Marek Rymkiewicz z tomu Metempsychoza

Jarosław Marek Rymkiewicz urodził się w 1935 r. w Warszawie. Pierwotnie nosił rodowe nazwisko Szulc po ojcu Władysławie, prozaiku. Cała rodzina odrzuciła je po doświadczeniach wojennych. Przyjął pseudonim literacki, którego używał jego ojciec – Rymkiewicz. To nazwisko rodowej matki Władysława.

Szkołę średnią i studia polonistyczne ukończył w Łodzi, na Uniwersytecie Łódzkim. Naukowo związał się z Instytutem Badań Literackich PAN, został profesorem filologii polskiej, pracował w Pracowni Literatury Romantyzmu.

Jest autorem wielu wybitnych dzieł – od esejów przez monografie aż do poezji. „Odkąd w latach 80. po raz pierwszy przeczytałem Rozmowy polskie latem 1983 roku, marzyłem, żeby samemu odbyć własną rozmowę polską z ich autorem. I rzeczywiście odbyłem taką rozmowę, wywiad, która ukazała się potem w druku w „Arce” w 1993 roku. Był to jeden z pierwszych, jeśli nie pierwszy w ogóle, z długiej potem serii wywiadów prasowych Jarosława Marka Rymkiewicza. Od poezji, przez manifesty poetyckie, utwory sceniczne, eseistykę historyczno-literacką i pisarstwo historyczne, do wywiadów prasowych rozmów polskich. Dorobek Rymkiewicza jest zbyt bogaty i zbyt zróżnicowany, aby tutaj dać jego wyczerpującą charakterystykę. Ale też laudacja nie jest ani monografią, ani egzegezą krytyczną. Jest pochwałą laureata i podziękowaniem czytelników za to, co od tego pisarza otrzymali i co uzasadnia ich wdzięczność i szacunek. Kim jest Rymkiewicz? Jakim jest pisarzem? Co daje swoim licznym i przychodzącym do niego po różne rzeczy czytelnikom? Wszak są nimi dzisiaj nie tylko znawcy poezji i publiczność literacka, ale także odbiorcy zainteresowani historią Polski, a także nie miała część współczesnej klasy politycznej, dziennikarzy, publicystów, którzy przywiązują wagę do tego, co Rymkiewicz mówi o Polsce współczesnej. Czym jest to, co łączy i spaja w całość wszystkie jego utwory z różnych rodzajów literackich i wypowiedzi w debacie publicznej? Niewątpliwie Rymkiewicz przeczy zdaniu Norwida, że „poetą się nie jest, a tylko się nim bywa”. Rymkiewicz zawsze jest poetą. Jest nim we wszystkim, co pisze i co mówi, w liryce, w dramatach, w prozie historycznej i poetyckie są także jego wywiady polityczne, jak ten najsłynniejszy z 2007 roku, kiedy to powiedział, że Polska jest jakby wielkim ospałym żubrem, a Jarosław Kaczyński ugryzł tego żubra w tę część, a nie inną i dzięki temu ten żubr wyrwał się ze swojej ospałości i ze swojego snu pod lipą i popędził gdzieś daleko ku swoim polskim przeznaczeniu” – mówił o Rymkiewiczu w laudacji podczas Kongresu PWP prof. Andrzej Waśko.

Sam Rymkiewicz długo się zastanawiał dlaczego otrzymał tę nagrodę, o czym opowiadał w przemówieniu w 2016 r. „Ale nie, pomyślałem sobie, przecież szanowna kapituła i profesor Krasnodębski wiedzą, że ja jestem radykalnie nietzscheański, że jestem radykalnym nietzscheanistą. No może radykalnym postnietzscheanistą i że uważam, iż literatura nie ma nic wspólnego z dobrem i złem. Jest poza dobrem i złem, tak jak wszystkie sztuki piękne. Jest poza dobrem, a nawet ponad dobrem i złem, ponieważ należy do tej wyższej sfery naszego istnienia. Sfery, która rozciąga się bardzo wysoko ponad sferą moralności. Kto mówi, że pisze, żeby zrobić coś dobrego, żeby jakiś dobry skutek spowodować, nie jest pisarzem, jest moralistą, który udaje pisarza, a więc jest oszustem. Największe dzieła polskiej kultury nie są w swoich skutkach ani dobre, ani złe. Mazurki Chopina nie są ani dobre, ani złe, są tylko piękne. Sonety krymskie także nie są ani dobre, ani złe, nie propagują żadnego dobra, ani żadnego zła, są tylko piękne. No więc, pomyślałem sobie, że szanowna kapituła nie mogła mnie takiego nietzscheanisty nagrodzić za to, że propaguję dobro. I tak rozmyślając o bladym świcie majowym, trochę przysnąłem, jak to się zdarza komuś, kto nie całkiem się obudził, i po chwili moje myśli, to też się zdarza w półśnie, poszybowały w zupełnie inną stronę. Odbiegły od tej nagrody i przypomniałem sobie słowa, które babcia mojej żony, Zuzanna Gawska, powtarzała wielokrotnie Ewie, kiedy Ewa nie była jeszcze moją żoną, bo była małą dziewczyną. Jedno zdanie bardzo krótkie, składające się tylko z dwóch słów. Te zdania były rodzajem przypomnienia i pouczenia, jakie należy dawać dzieciom, ale także i dorosłym w ciężkich czasach. Babcia Zuzanna Gawska żyła w bardzo ciężkich czasach. Już dawno jej nie ma między nami. Zmarła w połowie lat sześćdziesiątych minionego wieku. Przeżyła, co jest oczywiste, dwie wojny, przeżyła także, to już było dość wyjątkowe, rewolucję bolszewicką w Baku, gdzie jej mąż, a dziadek Ewy, był inżynierem w kopalniach. Przeżyła artyleryjskie bombardowanie Baku, przeżyła bolszewicką rewolucję w Baku, przeżyła oblężenie Baku, przeżyła Turków w Baku, przeżyła rzeź w Baku, potem z dwojgiem małych dzieci, jednym z tych dzieci była moja późniejsza teściowa, wróciła do Polski, dokładnie tak samo jak bohaterowie Przedwiośnia Stefana Żeromskiego. To zdanie, które powtarzała Ewie, kiedy Ewa była małą dziewczyną, było przypomnieniem i pouczeniem i jako takie ważne życiowe pouczenie zapisało się w naszej pamięci i już po śmierci babci Zuzanny zaczęliśmy je w naszym domu, w naszej rodzinie często powtarzać. Przypominaliśmy je sobie przy różnych okazjach, które wymagały pewnego pouczenia, ale przypominaliśmy je sobie także dlatego, że bardzo nam się to zdanie podobało. Babcia Zuzanna do mojej przyszłej żony mówiła: „Ewuniu, kochaj Polskę”. Przypomniałem sobie to zdanie i nagle moje pytania dotyczące tej nagrody, którą dostałem i o której zawiadomił mnie profesor Krasnodębski, gdzieś zniknęły, rozwiały się i znikły. Już wiedziałem, za co ją dostałem” – mówił wówczas Jarosław Marek Rynkiewicz.