Engels: Europa potrzebuje ścisłej współpracy w kluczowych obszarach

– Owszem, Europa potrzebuje ścisłej współpracy w kluczowych obszarach, jeśli ma ona poradzić sobie z wyzwaniami takimi, jak: inwazja rosyjska, spadek populacji, konkurencja ze strony Chin, deindustrializacja, kryzys kredytowy, migracja masowa z Afryki, starzenie się społeczeństw, polaryzacja społeczna, pewne zacofanie technologiczne i kryzys w sektorze edukacji. Powrót do czterdziestu państw krajowych, których wielkość nawet nie zbliża się do wielkości miasta chińskiego, nie może być trwałym rozwiązaniem. Nasz kontynent podzieliłby się na taki patchwork kłócących się ze sobą małych państw, które szybko zostaną sprowadzone do roli pionków przez wielkie potęgi – mówił podczas XII Kongresu Polska Wielki prof. David Engels.

David Engels jest jest kierownikiem katedry historii rzymskiej w University of Brussels (ULB), a obecnie pracuje jako profesor naukowy w Instytucie Zachodnim w Poznaniu. Autor i redaktor licznych książek i artykułów naukowych dotyczących historii starożytnej, filozofii historii i współczesnego konserwatyzmu, znany jest głównie dzięki studium „Le déclin” (Paryż 2013). Podczas XII Kongresu PWP w 2022 r, moderował panel „Odwieczna Europa”, w którym uczestniczyli również:  Heinz Theisen, niemiecki politolog, socjolog i prawnik konstytucyjny, Tory K. Baucum, Amerykanin, profesor George Mason University, dyrektor Centre for Family Life w Benedictine College, teolog, Grzegorz Lewicki, analityk stosunków międzynarodowych oraz procesów cywilizacyjnych i technologicznych po London School of Economics oraz Leon Krier, guru nurtu klasycznego w architekturze.

Tytuł panelu nie był przypadkowy – nawiązywał do książki, którą niedługo przed XII Kongresem wydał Engels. „Powiem parę słów na temat myśli, które zawarłem w książce Europa Aeterna, którą wydałem kilka tygodni temu dzięki wsparciu Europejskiej Frakcji Konserwatystów i Reformatorów, której autorzy są także tutaj obecni. Jako Belg, który dorastał, mówiąc w języku niemieckim i francuskim, a który obecnie mieszka w Warszawie, myślę, że mogę powiedzieć, że narodowa samoidentyfikacja jest dla mnie rzeczą obcą jako jedyny rodzaj samoidentyfikacji. Moją jedyną miłością jest jedyna w swoim rodzaju cywilizacja zachodnia, którą znajduję wszędzie: w historii, w kulturze, w tożsamości, w różnych miastach: Madryt, Dijon, Antwerpia, Akwizgran, Praga, Wiedeń czy Warszawa. Jednak ta ojczyzna jest dzisiaj zagrożona. Pilna potrzeba budowania solidarności i współpracy europejskiej istnieje bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Nawet przed wybuchem wojny ukraińskiej mieliśmy kryzys strefy euro, mieliśmy kryzys migracyjny, mieliśmy kryzys covidowy i widać, że tylko Europejczycy mogą poradzić sobie z wyzwaniami teraźniejszości. Jednak ta potrzeba po inwazji rosyjskiej staje się sprawą najwyższej rangi i w tym sensie dobrą rzeczą jest to, że rządy krajowe, Parlament Europejski, Komisja Europejska i inne ciała starają się zbudować bliższą i sprawniejszą Unię” – stwierdził.

Przypomniał, że Europa jest podzielona na dwa obozy, z których każdy ma rzeczowe argumenty. „W praktyce jednak Europa jest podzielona. Ponieważ istnieją różne ścieżki reformy, widzimy dwa obozy: mianowicie federalistów, którzy zdają się przeważać politycznie na zachodzie, i sceptyków, których znajdujemy przede wszystkim na wschodzie Unii. Oba te obozy mają swoją argumentację i argumentują, trzeba przyznać, w sposób bardzo rzeczowy i uzasadniony. Obiektywnie trzeba się na te argumenty zgodzić. Owszem, Europa potrzebuje ścisłej współpracy w kluczowych obszarach, jeśli ma ona poradzić sobie z wyzwaniami takimi, jak: inwazja rosyjska, spadek populacji, konkurencja ze strony Chin, deindustrializacja, kryzys kredytowy, migracja masowa z Afryki, starzenie się społeczeństw, polaryzacja społeczna, pewne zacofanie technologiczne i kryzys w sektorze edukacji. Jednak powrót do czterdziestu państw krajowych, których wielkość nawet nie zbliża się do wielkości miasta chińskiego, nie może być trwałym rozwiązaniem. Nasz kontynent podzieliłby się na taki patchwork kłócących się ze sobą małych państw, które szybko zostaną sprowadzone do roli pionków przez wielkie potęgi” – podkreślił.

Engels jest zdania, że potrzebny jest konsensus między dwoma obozami. „Trzeba odnotować, że słowo „eurosceptyk” nie oznacza w ścisłym sensie eurosceptyka. Chodzi o UE-sceptyka, więc bardziej – unijnego sceptyka. Kraje narodowe stanowią główny punkt odniesienia, jednak są one dzisiaj marginalizowane przez sztucznie stworzone i cieszące się tylko pośrednim mandatem struktury ponadnarodowe. Decyzje podejmowane dziś w Brukseli i w Strasburgu w coraz większym stopniu zmieniają codzienność, jednak taka ingerencja nigdy formalnie nie została przyznana. Pojawił się swoisty lewicowo-liberalny konsensus w ostatnich latach, nie tylko w Parlamencie Unii Europejskiej, ale również w polityce zachodniej w mediach. Taki konsensus nie występuje na wschodzie Unii Europejskiej, a doprowadza to do niebezpiecznego klimatu politycznego, gdzie wszystko, co jest na prawo od lewicy, oskarżane jest o prawicowy ekstremizm. Jest to ewolucja, która może pozbawić Europę jednego z dwóch płuc. Jak rozwiązać ten dylemat? Podobnie jak wielu innych intelektualistów w Europie odpowiadałem na to pytanie w dwóch książkach: Renovatio Europea i Europa Aeterna, a także w preambule do Konstytucji Konfederacji Europejskich Państw Narodowych, w której zarysowaliśmy taką Europę, która uczciwie bierze pod uwagę nadzieje i cele obu stron” – mówił.

„U podstaw tej koncepcji leżą dwie idee, dwie koncepcje. Powinniśmy jednak oddzielić aspekty ważne od nieważnych i rozważyć ideę subsydiarności w odniesieniu do kompetencji i kształtu instytucjonalnego Unii Europejskiej, biorąc jako model te wielkie, ponadnarodowe państwa, które przez stulecia kształtowały Europę – sacrum imperium, a więc Rzeczpospolitą Obojga Narodów czy monarchię habsburską. Tylko skupienie się Unii na tych obszarach, gdzie rzeczywiście jest potrzeba wspólnego działania, pozwoli na to, by obywatele uznali potrzebę istnienia Unii Europejskiej i widzieli potrzebę wydzielenia jej odrębnej kompetencji – europejskiej, innej od krajowej, a więc: granice zewnętrzne, wspólna polityka zagraniczna, infrastruktura paneuropejska, badania, zwalczanie przestępczości czy też standardy ochrony konsumenta. Jednak z drugiej strony trzeba także wzmocnić solidarność pośród obywateli europejskich. Pierwotnie za pewnik uznawano wspólne dziedzictwo kulturowe w Europie. Tylko skupienie się na abstrakcyjnych i uniwersalnych wartościach było pożądane, ponieważ wówczas ono było bardzo źle traktowane przez totalitaryzm. Jednak to wspólne rozumienie wyparowało. I takie domniemanie pośród wielu Europejczyków – że Hiszpan ma więcej wspólnego kulturowo z Polakiem niż na przykład z Marokańczykiem czy że Grek ma więcej wspólnego z Niemcem niż z Turkiem – zmalało, a wraz z nim poczucie wspólnoty przeznaczeń pośród wspólnoty zachodniej. Pozostają jedynie wartości uniwersalne, które dzisiaj są wyznawane także przez Japończyków, Koreańczyków, Libańczyków czy Argentyńczyków. Samo odniesienie się do wspólnych wartości już nie inspiruje Europejczyków i nie daje im wyłącznego poczucia tożsamości, solidarności i powoduje pewne resentymenty wręcz krajowe – szczególnie że interpretacje tych wartości są coraz bardziej niebezpieczne. Humanizm, globalizm, ideologia LGBT, multikulturalizm, antychrystianizm, hedonizm, a nawet transhumanizm dla niektórych. Tylko jeśli podkreślimy te wartości, które czynią z Europy cywilizację chroniącą prawa uniwersalne, ale również konkretną kulturę z własnym podejściem do dobra, piękna i prawdy, do Boga, do świata i do osób ludzkich, będzie możliwość przywrócenia tej solidarności, którą już stosuje się do poszczególnych krajów, ale która nie występuje na poziomie europejskim. Podobno dzisiaj, kiedy europejskie elity mówią o Europie, właściwie myślą: „świat”. Musimy pamiętać o naszej własnej tożsamości i wnieść europejskie dziedzictwo duchowe, intelektualne, kulturowe. Przyznać mu priorytet. Tylko taka, hesperialistyczna, będzie większa niż państwo narodowe. I tylko w ten sposób zostanie zapewniona jakaś forma reprezentacji paneuropejskiej bez arogancji. Musimy zadać sobie pytanie, jak urzeczywistnić ten model, skoro coraz więcej osób wątpi we wspólną tożsamość, oraz jak skutecznie doprowadzić, by ta tożsamość była wspólna Europejczykom, by przede wszystkim byli oni jej świadomi” – dodał.