Gliński: w obecnym świecie bardzo trudno jest budować wspólnoty

– Ten świat jest, to wszyscy wiemy, to jest może banał, bardzo trudny. W takim świecie szczególnie trudno jest budować wspólnoty. Tym, którzy chcieliby takim wspólnotom zaszkodzić, jest dość łatwo, ponieważ mają dostęp do bardzo wielu zasobów. Rozwój technologii, ale też kompresja czasu i przestrzeni sprzyjają budowaniu instytucji, które są destruktywne wobec wspólnot. Bardzo łatwo jest rozsadzać wspólnoty, tworząc instytucje alternatywne czy nawet podszywające się pod wspólnoty.  – mówił podczas VI Kongresu Polska Wielki Projekt, prof. Piotr Gliński, wicepremier i minister kultury.

Piotr Gliński jest profesorem socjologii, od 2015 r. pełni funkcję ministra kultury oraz wicepremiera. Podczas VI Kongresu PWP wziął udział w panelu „Państwo wspólne i przyjazne – instytucje XXI w.” w którym uczestniczyli również: Andrzej Goździkowski, prawnik i przedsiębiorca, założyciel Cedrob S.A., Ronald Kurjanowicz, były doradca w amerykańskiej administracji, premier Mateusz Morawiecki oraz prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog i doradca prezydenta RP Andrzeja Dudy. Panel prowadził Krzysztof Ziemiec.

Piotr Gliński podkreślił, że XXI w. stykamy się z wieloma kryzysami. „Bardziej skoncentrowałbym się na pojęciu instytucji. Jeżeli chodzi o diagnozę, o której mówił Andrzej Zybertowicz, to ja się z nim w pełni zgadzam. Mamy problem z XXI wiekiem. To jest wiek bardzo wielu kłopotów, złożoności, ścierania się wielu ideologii, czy też wiek hipertrofii ideologicznej, relatywizmu moralnego, ideologicznego. Mamy kryzys kultury, kryzys demokracji, kryzys diagnoz, kryzys socjologii, która się na przykład nie zajmuje prawie w ogóle, Andrzej Zybertowicz jest wyjątkiem, analizami instytucjonalnymi. Ten świat jest, to wszyscy wiemy, to jest może banał, bardzo trudny. W takim świecie szczególnie trudno jest budować wspólnoty. Tym, którzy chcieliby takim wspólnotom zaszkodzić, jest dość łatwo, ponieważ mają dostęp do bardzo wielu zasobów. Rozwój technologii, ale też kompresja czasu i przestrzeni sprzyjają budowaniu instytucji, które są destruktywne wobec wspólnot. Bardzo łatwo jest rozsadzać wspólnoty, tworząc instytucje alternatywne czy nawet podszywające się pod wspólnoty. Gdybyśmy mieli szukać czegoś wspólnego odnośnie do naszych polskich spraw, to takim wspólnym ich mianownikiem byłyby suwerenność i chrześcijańskie korzenie. Moim zdaniem w tej chwili problem polega na tym, że nam w mniejszym stopniu może zaszkodzić brak spójności, ile atak zewnętrzny ze strony tych, którzy już pozbyli się jakichkolwiek złudzeń co do tego, że ta wspólnota ma być suwerenna. Chodzi o sytuację, w której grupy interesów wewnętrznych, przeciwne suwerenności, są dysponentem bardzo silnych grup zewnętrznych. To jest główne zagrożenie” – mówił.

„Drugie zagrożenie, o którym mało mówimy, jest w nas samych, w tej wspólnocie, która godzi się na suwerenność i akceptację chrześcijańskich korzeni. Najłatwiej jest popsuć coś samemu. Mamy kanon wspólny, jak zaprojektować instytucje i jak te instytucje powinny być zaprogramowane, by produkowały to, o co nam chodzi. Jak wiadomo instytucje to są pewne prawidła, regulacje czy ograniczenia, które mają kształtować ludzkie interakcje i prowadzić do wykształtowania się określonych potrzebnych nam norm i wartości. Żeby można było mówić o instytucjach, które sprzyjają państwu wspólnemu i przyjaznemu, to musiałyby one spełniać jedenaście warunków podstawowych, w zasadzie dość oczywistych. Po pierwsze, taki system instytucji musi podlegać nadrzędnej logice. Musi być elementem spójnego systemu, pewnej myśli przewodniej nie tylko na poziomie tego kanonu, o którym mówił Andrzej Zybertowicz, ale także niżej. Ktoś tu dzisiaj w rozmowie przed naszym panelem powiedział, że u nas w rządzie wszyscy pracujemy na Ministerstwo Rozwoju. I to też jest jakiś wspólny mianownik i to jest ta spójna logika tego systemu instytucji, w których jesteśmy” – dodał.

Wicepremier stwierdził, że instytucje rządowe muszą być „kreatywne, innowacyjne, elastyczne i nowoczesne”. „Pracujemy, może nie każdemu z nas się to udaje w doskonały sposób, ale jest chyba różnica jakościowa w porównaniu z tą kupą kamieni, która była przed nami. Drugi wymóg, który też jest dość banalny i oczywisty, odnosi się do tego, że instytucje, które powołujemy, muszą być nastawione na innowacyjność, muszą być kreatywne, elastyczne, nowoczesne. To jest bardzo trudne, cały czas musimy nad nimi pracować, nie można ani na chwilę zasnąć. Po trzecie, muszą być spełnione podstawowe zasady teorii organizacji, muszą one szanować zasadę rozłączności funkcji. To jest wciąż w tej chwili w naszym rządzie obserwowalne. Próbujemy rozłączać te funkcje, które są pomieszane, i te sytuacje, gdzie jest pewna zachłanność funkcjonalna, gdzie mamy dublowanie się funkcji i tak dalej. Pani premier przywiązuje do tego bardzo dużą wagę. To jest konieczne, żeby zbudować system logiczny. Czwarty warunek to walka z autonomizacją, z dysfunkcjonalnością prowadzącą często do oligarchizacji instytucji. O tym wszystkim musimy pamiętać, jeżeli te instytucje mają budować wspólnoty. Po piąte, co jest bardzo trudne, bo często jest sprzeczne z celami polityki jednokadencyjnej, instytucje muszą być z jednej strony pragmatyczne, czyli muszą realizować cele krótko- i średniookresowe w sposób sensowny i spójny, a z drugiej strony muszą mieć zapisane cele dalekosiężne. Jeżeli tak nie jest, to bardzo często brak realizacji celów dalekosiężnych, na przykład odpowiednich zmian kulturowych, powoduje, że powstają bariery uniemożliwiające realizację celów pierwszych. To muszą być instytucje dwuwymiarowe, bo kultura rozumiana w sensie antropologicznym potrafi być olbrzymim hamulcem sensownych zmian pragmatyczno-technologicznych. Przykładem jest choćby kapitał społeczny, który jest kształtowany przez jedne instytucje w długim trwaniu, a przez inne nie jest. Nawet najsprawniejsze instytucje krótkookresowe, nieprodukujące kapitału społecznego, napotykają dość szybko na problemy. Po szóste, współczesne instytucje muszą być wielowymiarowe, muszą obejmować bardzo wiele różnych aspektów swojego działania, relacji z otoczeniem i z rzeczywistością. Wąsko wyspecjalizowane instytucje często niestety przegrywają albo też są mało efektywne. Warto wspomnieć, że w związku z obserwowanymi zmianami, każda instytucja ma wymiar symboliczny, o który trzeba dbać. Ona może tym wymiarem niesamowicie intensywnie operować. Język, symbole, znaczenia są często decydujące. Mało tego, buduje się przecież często instytucje tylko po to, by zawłaszczać jakieś nazwy, język i to jest bezpardonowa walka w tym obszarze. Buduje się takie instytucje jak Komitet Obrony Demokracji czy kluby obywatelskie, czy też operuje się pojęciem społeczeństwa obywatelskiego po coś i w jakichś celach. Po siódme, instytucje i system instytucji muszą być wielosektorowe. W nowoczesnej wspólnocie wszystkie sektory – publiczny, prywatny, pozarządowy – w równej mierze muszą budować silne instytucje po to, żeby one się wzajemnie kontrolowały i uzupełniały. Podobnie jak typy władz, które także muszą się kontrolować i uzupełniać w ramach ładu prawnego. Trybunały konstytucyjne także muszą przestrzegać konstytucji, to jest wymóg konieczny. System demokratyczny musi być zbalansowany, zrównoważony, bo inaczej bardzo szybko dochodzi do dysfunkcji i paraliżu efektywności całego systemu. Po ósme, planowanie instytucji musi uwzględniać prawidła socjologii inżynierii odwrotnej. Warto korzystać z efektów studiów porównawczych i nie wywarzać już otwartych drzwi. Po dziewiąte, instytucje muszą być silne i sprawne. To jest banał, ale chodzi o to, że nie wystarczy powołać instytucji, która jest pięknie zaplanowana, wszyscy są zadowoleni, że ona powstała. Ona musi mieć odpowiednią siłę i sprawczość. Po dziesiąte, muszą być systemy kontrolne w instytucjach i na zewnątrz. I wreszcie po jedenaste, szczególne znaczenie powinny mieć instytucje nastawiony na kulturę, na człowieka, na tego, kto ma wypełniać te nasze instytucjonalne schematy, ramy. Coraz częściej widzimy, że instytucje nie są sprawne dlatego, że nie mamy odpowiednich kadr, a już klasyk mówił, że one są najważniejsze” – powiedział.