Grosse: Paryż i Berlin nie chcą Kijowa w Unii Europejskiej

–  Z punktu widzenia interesu Niemiec i Francji korzystne jest podporządkowanie, głęboka zależność ekonomiczna i polityczna Europy Środkowo-Wschodniej, ale nie partnerstwo na takich zasadach, jak przewidywał to Brzeziński, w ramach osi bezpieczeństwa: Paryż – Berlin – Warszawa – Kijów. To zdecydowanie nie podoba się dzisiejszym elitom w Paryżu i Berlinie. One to odrzucają, dlatego nie chcą Kijowa w Unii Europejskiej. I dlatego między innymi rząd, który dążył do autonomii Europy Środkowo-Wschodniej, spotkał się z bardzo poważnym atakiem ze strony Francuzów i Niemców – mówił podczas XII Kongresu Polska Wielki Projekt prof. Tomasz Grosse. 

Tomasz Grosse to profesor belwederski, ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego ds. europejskich, współpracujący z Instytutem Sobieskiego. Brał udział w panelu „Trójmorze wobec mocarstw – mocarstwa wobec Trójmorza”. Uczestniczyła w nim również była wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz oraz Marek Dietl, prezes Giełdy Papierów Wartościowych, doktor nauk ekonomicznych, adiunkt w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Panel moderował prof. Tomasz Dołęgowski, były prodziekan Kolegium Gospodarki Światowej SGH.

Grosse przypomniał, że wedle koncepcji Mackindera, Ukraina miała być częścią Trójmorza. „Jeśli chodzi o Trójmorze, to warto chyba przypomnieć, co na ten temat mówił Halford Mackinder, czyli nestor Trójmorza: żeby do tej formalnej, dzisiaj funkcjonującej inicjatywy Trójmorza zaprosić Ukrainę, ale też zrobić coś więcej – pojednać się z Ukraińcami i zbudować między nami pewnego rodzaju współpracę, pogłębioną współpracę, na której można by było oprzeć Trójmorze. Czyli tak naprawdę – na której można by było oprzeć budowę autonomii Europy Środkowej. Bo to jest zdaniem Mackindera fundament bezpieczeństwa w Europie – autonomia Europy Środkowo-Wschodniej. Ta autonomia nie może zostać zbudowana na przykład na współpracy Węgier czy Czech albo Czech i Słowacji. Ona musi się opierać na najważniejszych graczach, ale skorzystają z niej – z tej autonomii, z wolności, z demokracji – wszystkie inne, mniejsze państwa. W podobny sposób, jak integracja w Europie Zachodniej zapewniła pewną przestrzeń dla wymiany gospodarczej, sferę wolności, bezpieczeństwa tym mniejszym krajom, takim jak państwa Beneluksu” – zaznaczył.

Grosse jest zdania, że Paryż i Berlin nie chcą autonomii Europy Środkowo-Wschodniej. „Pan profesor zapytał się o to, czy Trójmorze ma być alternatywą dla Unii Europejskiej. Jeżeli

popatrzymy na to, co się dzieje w ostatnich kilku latach – jeszcze przed wojną na Ukrainie – to możemy powiedzieć, że Trójmorze spotkało się z życzliwością Stanów Zjednoczonych. Zwłaszcza w czasach administracji Trumpa, który de facto uratował tę inicjatywę. Ona by prawdopodobnie nie przetrwała próby czasu, a dzięki Trumpowi udało się uratować ten projekt. Z kolei Niemcy i Francja nie chciały tego projektu. Były wobec niego bardzo podejrzliwe, zdystansowane, z oczywistych względów. W ich interesie geopolitycznym nie jest budowanie autonomii Europy Środkowo-Wschodniej. Z punktu widzenia ich interesu korzystne jest podporządkowanie, głęboka zależność ekonomiczna i polityczna Europy Środkowo-Wschodniej, ale nie partnerstwo na takich zasadach, jak przewidywał to Brzeziński, w ramach osi bezpieczeństwa: Paryż – Berlin – Warszawa – Kijów. To zdecydowanie nie podoba się dzisiejszym elitom w Paryżu i Berlinie. One to odrzucają, dlatego nie chcą Kijowa w Unii Europejskiej. I dlatego między innymi rząd, który dążył do autonomii Europy Środkowo-Wschodniej, spotkał się z bardzo poważnym atakiem ze strony Francuzów i Niemców” – stwierdził.

Wedle politologa Polska „cały czas jest wypychana z Unii Europejskiej”. „Ta rzeczywistość ostatnich kilku lat polegała na realizacji któregoś z trzech scenariuszy, które były wprowadzone przez Paryż i Berlin przeciwko Polsce i innym krajom Europy Środkowej domagającym się autonomii. Pierwszy scenariusz to zmiana rządu, który zastopuje te mrzonki na temat autonomii Europy Środkowej. O tym, że nie są to mrzonki, świadczy najlepiej to, co na temat Europy Środkowo-Wschodniej pisał Halford Mackinder. Drugi scenariusz – rzucenie Polski na kolana. Czyli Polska przestaje myśleć o autonomii, zwłaszcza regionalnej, i zaczyna funkcjonować w sposób tradycyjny, czyli stosować pewną praktykę, która była wcześniej, przed 2015 roku, realizowana przez polski rząd. Czyli być de facto satelitą Berlina realizującym jego interesy, zarówno w Europie Środkowej, jak i w Unii Europejskiej. I wreszcie trzeci scenariusz – wypychanie Polski z Unii Europejskiej. Oczywiście gdyby ten scenariusz, podobnie jak wcześniej ze Zjednoczonym Królestwem, się zrealizował, to wtedy mówilibyśmy o inicjatywie Trójmorza jako pewnej alternatywie lub takim planie „B”, który w dalszym ciągu jest możliwy. Bo Polska cały czas jest wypychana z Unii Europejskiej – nie mówiąc już o tym, że seria kryzysów, które dotknęły Europę Zachodnią, może się zakończyć procesami dezintegracyjnymi. To nie jest abstrakcyjny scenariusz” – podkreślił.

Tomasz Grosse spuentował swoją myśl tym, że wspieranie Ukrainy to nasz strategiczny interes. „Mieliśmy z nim do czynienia w pierwszym kryzysie strefy euro, kiedy była taka realna możliwość. Więc w tych scenariuszach – przynajmniej niektórych spośród nich – inicjatywa Trójmorza może pełnić funkcję alternatywy lub planu „B”. Natomiast generalnie i zasadniczo wszyscy ci, którzy do tej pory – mówię tutaj przede wszystkim o decydentach politycznych – w ostatnich kilku latach promowali tę instytucję, rozwijali ją na płaszczyźnie ekonomicznej, zwłaszcza infrastrukturalnej, mieli na celu to, żeby zbudować autonomię w Europie Środkowej w ramach Unii Europejskiej – po to, żeby doprowadzić do celu Brzezińskiego, czyli zrównoważenia obecnie istniejącej, wyraźnej asymetrii pomiędzy zachodnią i wschodnią częścią Unii Europejskiej. Żeby to dopełnić, nie wystarczy zbudować Trójmorza, ale trzeba jeszcze do tego Trójmorza przyjąć Ukrainę, a najlepiej by było jeszcze przyjąć ją do Unii Europejskiej i NATO. Tak wygląda mniej więcej przegląd najważniejszych koncepcji geopolitycznych, jeśli chodzi o obecną sytuację. Na samym końcu powiem, że wojna na Ukrainie pokazała znaczenia Trójmorza. Pokazała znaczenie nie tylko Ukrainy, ale całego naszego regionu. My, wspierając Ukraińców, nie walczymy tylko i wyłącznie o wartości europejskie: o to, żeby Ukraina była demokratyczna, suwerenna, żeby zgodnie z prawem międzynarodowym jej granice były nienaruszone, żeby mogła się cieszyć suwerennością tak, jak wszystkie inne państwa na świecie, a przynajmniej w Europie. My walczymy o swoją przyszłość. My, pomagając Ukrainie, pomagamy wybić się Europie Środkowej i Wschodniej na autonomii strategicznej. W tym sensie wojna wzmacnia nasze regiony. I jeżeli Ukrainie się uda przynajmniej nie zostać strefą wpływów Rosji, to ma to ogromne znaczenie dla nas wszystkich. I z całą pewnością nas to wzmocni – mówię tutaj również o całym naszym regionie” – przekonywał.