Kaczmarczyk: mamy do czynienia z tyranią głośnego mainstreamu

– Ja bym może z pewną przesadą, ale spróbował określić tę sytuację jako tyranię głośnego mainstreamu. Tyranię, która wyraża się przez to, że te mniej słyszalne, działające gdzieś w środowisku lokalnym organizacje, realizujące bardzo przyziemne, ale jednocześnie ważne, społeczne cele, nie są widoczne, nie mają dostępu ani do programów, ani do zasobów, ani nie uczestniczą w debacie publicznej, nie są podmiotem dialogu obywatelskiego. Natomiast istotnie pretensje do tego, by być reprezentantem społeczeństwa obywatelskiego, roszczą sobie nieliczne organizacje, które taką pozycję już dawno sobie wywalczyły – mówił podczas VI Kongresu Polska Wielki Projekt, Wojciech Kaczmarczyk, szef Narodowego Instytutu Wolności.

Wojciech Kaczmarczyk to wykładowca akademicki i urzędnik państwowy, a od 2017 roku prezes Narodowego Instytutu Wolności. Podczas VI Kongresu PWP wziął udział w panelu „Demokracja a rządy gremiów niepochodzących z wyboru” w którym uczestniczyli również: mec. Maciej Bednarkiewicz, obrońca w procesach politycznych w latach 80., były sędzia Trybunału Stanu oraz szef Naczelnej Rady Adwokackiej, prof. Krzysztof Szczerski, politolog, były szef kancelarii prezydenta, obecnie ambasador RP przy ONZ oraz prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog, doradca prezydenta RP. Panel prowadził Bronisław Wildstein.

„Kiedy mówimy o społeczeństwie obywatelskim, to możemy zdefiniować sobie katalog cech, które powinny charakteryzować dojrzałe, rozwinięte, odpowiedzialne, wrażliwe społeczeństwo obywatelskie. Jako pierwszą cechę wymieniłbym niezależność od władzy, ale także niezależność od dużych korporacji, od rozmaitych sił interesów. Czy w Polsce, czy w ogóle w tej przestrzeni globalnej to, co nazywamy społeczeństwem obywatelskim, jest niezależne? O takich tendencjach w społeczeństwie obywatelskim mówi się jako o governmentalizacji, czyli uzależnieniu od administracji, od rządów, ale także o marketyzacji, czyli praktycznie rzecz biorąc naśladowaniu funkcji biznesowych przez organizacje obywatelskie. Inna cecha dojrzałego społeczeństwa obywatelskiego to filantropijność. Jeśli organizacje pozarządowe w dużej części do realizacji swoich interesów używają środków publicznych, to gdzie jest ten etos filantropijności, ten etos pozyskiwania środków wśród obywateli czy w społeczeństwie obywatelskim? Jest szereg innych cech, które wyróżniają społeczeństwo obywatelskie. Widzimy wyraźnie, że zarówno w Polsce, jak i w innych miejscach świata one słabo się przejawiają w społeczeństwie obywatelskim. Nawiązując do tego, o czym pan redaktor powiedział, ja bym może z pewną przesadą, ale spróbował określić tę sytuację jako tyranię głośnego mainstreamu. Tyranię, która wyraża się przez to, że te mniej słyszalne, działające gdzieś w środowisku lokalnym organizacje, realizujące bardzo przyziemne, ale jednocześnie ważne, społeczne cele, nie są widoczne, nie mają dostępu ani do programów, ani do zasobów, ani nie uczestniczą w debacie publicznej, nie są podmiotem dialogu obywatelskiego. Natomiast istotnie pretensje do tego, by być reprezentantem społeczeństwa obywatelskiego, roszczą sobie nieliczne organizacje, które taką pozycję już dawno sobie wywalczyły” – podkreślił.

„To się odbywa także w sferze języka. Na przykład język praw człowieka jest często zawłaszczany przez tyranię głośnego mainstreamu. Dawniej w katalogu praw człowieka było prawo do życia, dzisiaj próbuje się tam włączać prawo do aborcji, czyli prawo do zabijania życia. Wzbogaca się ten współczesny dyskurs praw człowieka o tak zwane prawa reprodukcyjne, prawa seksualne, które w żadnym współcześnie obowiązującym dokumencie międzynarodowym nie zostały dobrze zdefiniowane. Zarówno język, jak też brak dostępu do programów i zasobów przez organizacje, które realizują istotnie na poziomie lokalnym programy, pokazują, że rzeczywiście coś niewłaściwego dzieje się w społeczeństwie obywatelskim. Co można z tym zrobić? W przestrzeni debaty publicznej pojawia się postulat, by przechodzić od tego, co jest społeczne, do tego, co jest moralne. Być może także w przestrzeni społeczeństwa obywatelskiego należy zwrócić większą uwagę na wartości, na zasady, na odbudowanie etosu organizowania się, stowarzyszania się, a nie na to, co jest w jakimś sensie antywartością” – dodał.