Ks. Cisło: sama wiara nie wystarczy, trzeba używać też rozumu

– 80 procent kobiet, które przedostają się do Europy przez terytorium Libii, jest gwałconych. Czy nie trzeba bardziej skupić się na tym, żeby na miejscu zrobić porządek? Takie bezmyślne, bezrefleksyjne, nieodpowiedzialne zapraszenie spowodowało, że ci ludzie jadą. – mówił podczas VIII Kongresu Polska Wielki Projekt ks. prof. Waldemar Cisło.

Ks. prof. Waldemar Cisło, Dyrektor Sekcji Polskiej Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, brał  udział w panelu „Integralność Europy w obliczu kryzysu migracyjnego” podczas VII Kongresu PWP w 2017 r. Uczestniczyli w nim również: Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej, Orsolya Zsuzsanna Kovacs, ambasador Węgier w Polsce, Paul Wojciechowski, ambasador Australii w Polsce, prof. Gunnar Heinsohn, niemiecki socjolog, ekonomista, prof. Uniwersytetu w Bremie oraz prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog, doradca prezydenta RP. Debatę moderował Bronisław Wildstein.

Ks. prof. Cisło przywołał podstawowe fakty nt. cierpienia ludzi, którzy przedostają się do Europy. „Miłosierdzie jest zawsze potrzebne. Jedną z ciekawszych encyklik Jana Pawła II jest Fides et ratio. Sama wiara nie wystarczy, trzeba używać też rozumu. To po pierwsze. Po drugie, proszę zauważyć, że dzisiaj bardzo często odwołujemy się do papieża. Kiedy w 2003 roku św. Jan Paweł II błagał, żeby nie rozpoczynać interwencji w Iraku, wtedy Kościoła i papieża nikt nie słuchał. To, czego mieszkańcy Iraku czy Syrii od nas oczekują, to przede wszystkim pokoju i życia w cywilizowanym świecie. Pamiętamy słynną wypowiedź Syryjki w Krakowie, której jeden z dziennikarzy zaproponował pozostanie w Polsce. Ona podziękowała za tę propozycję, ale powiedziała, że chce wrócić do Aleppo, chce tam żyć i studiować w pokoju. Pan premier i pan minister wielokrotnie mówili o potrzebie pomocy tam na miejscu, jedno euro tam wydane to dziesięć euro wydanych tutaj. Mamy projekt, który wiele mediów wyśmiewało. Pani premier Beata Szydło przekazała półtora miliona złotych na leczenie dzieci w Syrii. Dzięki temu wyleczyliśmy pięćdziesięcioro dzieci. Średnio proteza dla jednego dziecka kosztuje dwieście pięćdziesiąt dolarów, naprawdę tam można wszystko zrobić na miejscu, łącznie z operacjami serca. W samym Aleppo mamy trzy dobrze funkcjonujące i wyposażone szpitale. Są super nowoczesne inkubatory, ale nie działają, bo nie ma prądu. Problemem dla nas jest również fakt, że cały temat uchodźców został upolityczniony. Kiedy w 2008 roku i wcześniej pomagaliśmy na przykład w Iraku, to żadne medium się tym nie interesowało. Poza mediami publicznymi trudno nam było kogoś tym tematem zainteresować. Kościół w Polsce w drugą niedzielę listopada obchodzi dzień solidarności z Kościołem prześladowanym. We wszystkich kościołach modlimy się i zbieramy środki finansowe na pomoc właśnie tam na miejscu. To jest nasza postawa, i ona się sprawdza. W tej chwili mamy kolejny projekt w Aleppo. Tam powoli życie wraca do normy, pomagamy ludziom odbudować mieszkania. Polski rząd poprzez nasze stowarzyszenie realizuje kolejny projekt. Przekazał cztery miliony złotych na pomoc dla sześciuset osiemdziesięciu rodzin z Syrii. Z drugiej strony, pamiętajmy, mamy Liban, tam według oficjalnych danych jest półtora miliona, a według nieoficjalnych ponad dwa miliony uchodźców, którzy tylko czekają, żeby się sytuacja uspokoiła, bo chcą wrócić do swojego kraju. Oczywiście inna jest sytuacja, jeśli chodzi o ludzi ratujących życie, czyli uchodźców z Syrii, czy z Iraku, a inna w przypadku uciekających z Afryki Północnej, bo to są emigranci ekonomiczni. Nigeria w latach 70. miała populację porównywaną z Polską, dzisiaj my mamy około trzydziestu siedmiu milionów mieszkańców, Nigeria oficjalnie sto dziewięćdziesiąt, a nieoficjalnie mówi się o ponad dwustu milionach. Ręczę, że przynajmniej połowa chętnie by do nas przyjechała. Pan ambasador wspomniał o różnych trudnościach, o śmierci ludzi na morzu. 80 procent kobiet, które przedostają się do Europy przez terytorium Libii, jest gwałconych. Czy nie trzeba bardziej skupić się na tym, żeby na miejscu zrobić porządek? Takie bezmyślne, bezrefleksyjne, nieodpowiedzialne zapraszenie spowodowało, że ci ludzie jadą. Wczoraj spotkałem się z misjonarzami z Kamerunu. Powiedzieli mi, że Polska uchodzi za najrozsądniejszy kraj. I jeszcze jedno, mówimy, że jesteśmy w tak zwanej Europie, mamy pełne usta frazesów o prawach człowieka. Niestety, jako tak zwany cywilizowany świat dopuściliśmy do tego, że w Mosulu sześcioletnie dziewczynki były sprzedawane do domów publicznych, to myśmy dopuścili do tego, że na rynku w Mosulu za kilka dolarów sprzedawano jazydki. Pan ambasador wspomniał o ludziach, którzy na przemycie uchodźców zbili potężne fortuny. Za przemyt do Europy trzeba zapłacić średnio dziesięć tysięcy dolarów. Z Iraku bogaci już dawno wyjechali, zostali najbiedniejsi. Gdyby nie pomoc płynąca z różnych krajów i organizacji, wielu z nich dawno już umarłoby śmiercią głodową. Dopiero teraz mówimy o tym problemie, a gdzie byliśmy kilka lat temu, kiedy w Iraku ludzi wypędzano? Mieszkańcy Syrii bardzo się boją, że w pewnym momencie odechce nam się im pomagać. Drodzy państwo, im większe macie wpływy, im większą moc, tym większa wasza odpowiedzialność, by tym ludziom pomagać i w ich imieniu wołać o pokój” – zaapelował ks. Waldemar Cisło.

Duchowny zwrócił uwagę, że spychanie chrześcijaństwa na margines niesie za sobą liczne niebezpieczeństwa. „Pytał Pan o przyszłość Europy, a to podpowiedziała nam Angela Merkel. Jeśli będziemy śpiewać kolędy i będziemy bardziej chrześcijańscy, to nie będziemy się bać o jej przyszłość. To jest jedna rzecz. Druga sprawa, papież w Parlamencie Europejskim mówił o Starej Europie, która myśli tylko o wartościach materialistycznych, a chrześcijaństwo spycha na margines. Europa dwa razy budowała świat bez Boga. Jeden system to Hitler i jego miliony niewinnych ofiar, a drugi to Stalin. To jest nasza perspektywa, jeśli będziemy dalej taką chrystianofobię i antychrześcijański model życia wprowadzać. Trzecia rzecz, na którą warto zwrócić uwagę, zresztą państwo też to już sygnowali. Węgry czy Polska uchodzą za kraje katolickie. Wpływ katolicyzmu na życie społeczne próbuje się zniszczyć w ten sposób, że niweluje się katolicyzm poprzez inne religie. Warto pomyśleć, czy na pewno nie jest to ukryty projekt. Kiedyś mówiliśmy, że model rodziny niemieckiej to jest dwóch dorosłych, specjalnie mówię dwóch dorosłych, i dwa psy albo dwa koty. Jeśli będziemy dalej rozszerzać na Europę ten model rodziny, to niedługo będziemy mniejszością w Europie i będziemy mieć te same problemy, które mają chrześcijanie w tych miejscach, w których już są mniejszością. Jeśli chcą państwo zobaczyć „tolerancyjny” islam, to polecam Arabię Saudyjską. W tym najbardziej demokratycznym kraju, gdzie mamy trzy miliony katolików, nie ma ani jednego miejsca, gdzie można oficjalnie się pomodlić, już nie mówię o odprawieniu Mszy Świętej, bo za to idzie się do więzienia. Ten demokratyczny kraj wykonał w pierwszym bodajże kwartale trzydzieści osiem wyroków śmierci, a Niemcom zaproponował wybudowanie i sfinansowanie dwóch tysięcy meczetów, żeby lepiej przygotowały się na przyjęcie uchodźców. Jeden ksiądz już jakiś czas temu przewidział, że Francja będzie pierwszym krajem, który będzie miał prezydenta muzułmanina, może jeszcze nie teraz, ale niebawem. Także warto sobie te rzeczy przemyśleć” – mówił.