Łuczewski: żeby scancelować państwo i naród, trzeba scancelować kulturę

Z jednej strony jest to poprawianie człowieka, a z drugiej poprawianie społeczeństwa i poprawianie historii. Kiedy pan profesor mówił, to miałem takie poczucie właśnie, będąc w tym miejscu, w Zamku Królewskim, że tutaj nie wystarczyło scancelować państwa, nie wystarczyło scancelować narodu, ale jeszcze trzeba tę kulturę scancelować – mówił podczas mówił podczas XI Kongresu PWP prof. Michał Łuczewski, socjolog i wiceprezes Fundacji Polska Wielki Projekt.

Prof. Michał Łuczewski brał udział w debacie „Poprawianie historii, poprawianie człowieka. O antropologii naszych czasów” podczas XI Kongresu Polska Wielki Projekt, w której uczestniczyli również: socjolog i europoseł prof. Zdzisław Krasnodębski jako moderator, politolog prof. Michał Gierycz oraz Kolja Zydatiss, neurolog, psycholog, statystyk, autor książki „Cancel Culture: Democracy in Danger”.

Prof. Łuczewski mówił o potrzebie znalezienia „kozła ofiarnego” przez postępowy świat. „Z jednej strony jest to poprawianie człowieka, a z drugiej poprawianie społeczeństwa i poprawianie historii. Kiedy pan profesor mówił, to miałem takie poczucie właśnie, będąc w tym miejscu, w Zamku Królewskim, że tutaj nie wystarczyło scancelować państwa, nie wystarczyło scancelować narodu, ale jeszcze trzeba tę kulturę scancelować. I wtedy może wreszcie będzie spokój z Polakami. Mówiąc niemetaforycznie, możemy spojrzeć na rzeczywistość społeczną nie tylko przez pryzmat tego, że jakieś jednostki są cancelowane. Rozmawiałem przed przerwą z panem Zydatissem. Powiedział mi, że sam został scancelowany, kiedy pisał o cancel culture. Nie chodzi więc tylko o to, ze si  eliminuje jakieś jednostki, ale tez pewnego rodzaju grupy, a nawet narody. To jest może mocna teza, ale jak słuchałem poprzednich wykładów na temat roli Polski, to cały czas mi się pojawiała taka metafora naszego kraju jako kozła ofiarnego. W sumie Polska nie tak bardzo pasuje do tego nowego wspaniałego świata. Jakby jej nie było, to ta Europa byłaby nowoczesna. A jakby jeszcze nie było Węgier, to wreszcie moglibyśmy tę utopię zrealizować. Z drugiej strony ta nadzieja wydaje się płonna, bo jakby nie było Polski, jakby nie było Węgier, trzeba byłoby zrobić jeszcze jeden wysiłek, żeby się unowocześnić, żeby być jeszcze bardziej tolerancyjnym, jeszcze bardziej otwartym. Widać więc tym krytycznym spojrzeniu na Polsk pewnego rodzaju obsadza nie nas w roli kozła ofiarnego. Nie chcę, żeby to wybrzmiało, że to jest takie straszne dla nas. Myśl, że wcale to nie jest straszne, to jest niewygodne, ale to jest taka pozycja, w której tez Polacy mogli się przez lata odnajdować. Pamiętam, kiedyś przeczytałem u kardynała Wyszyńskiego, ze powinniśmy bardzo dziękować komunistom, teraz parafraza, za to, że nas prześladują, bo oni wiedzą, kim my jesteśmy. To, że oni nas prześladują, pokazuje, że bardzo poważnie nas traktują. Ja nie chcę powiedzieć, że Polska jest w jakiś sposób prześladowana. Wcale tak nie uważam. Uważam, ze może właśnie mamy bardzo dobre miejsce, z którego możemy więcej zrozumieć i zobaczyć. W takich analizach, które mi są bliskie, często się mówi, ze żeby zrozumieć, co jest złego w danej instytucji, trzeba znaleźć osobę, na którą jest składany cały syf, który w niej jest. Trzeba znaleźć kozła ofiarnego, osobę, o której się mówi, że się zawsze spóźnia, że wszystko psuje, że jest przeszkodą. Jak pójdziemy do tej osoby, to wtedy możemy bardzo dużo zrozumieć z tego systemu, który jest wokół nas. Wydaje mi się, że Polska jest takim ciekawym miejscem, gdzie można zrozumieć nie tylko nasz niepokój, ale tez ten niepokój europejski. Przejdźmy do kwestii kapitału moralnego. W książce, która niestety została już wyprzedana, pokazywałem trzy sposoby jego budowania. Kapitał moralny definiowałem jako wysoki status w moralnej grze. Zwykle różnie w różnych kulturach to się kształtowało, ale to jest, powiedzmy, wysoki status moralny. Z jednej strony możemy powiedzieć, że jesteśmy dziedzicami dawnych bohaterów. Rosjanie w ten sposób budują swój kapitał moralny. Podobnie Chińczycy, którzy pokazują, że to jest pewnego rodzaju ciągłość ich charakteru. Mimo niepokoju, mimo kierowanych na ten naród ataków przetrwali. To jest taka ciągłość bohaterska. Mniej ważna jest tutaj moralność, a bardziej to, ze przetrwali. Byli wielcy, cierpieli, ale przetrwali” – podkreślił.

W dalszej części wypowiedzi zastanawiał się, jak państwa budują kapitał moralny. „Dla nas bardziej charakterystyczne są inne sposoby budowania kapitału moralnego. Jeden to taki, który jest charakterystyczny dla Niemiec, czyli odcinanie się od przeszłości. Nie byliśmy bohaterami w przeszłości, byliśmy sprawcami. I im bardziej byliśmy sprawcami, tym dzisiaj, w domyśle, jesteśmy większymi bohaterami. Żeby pokazywać, że jesteśmy dobrzy, musimy pokazywać, że ta przeszłość była jeszcze gorsza. Im dalej jesteśmy od tej przeszłości, tym ona z konieczności w tym sposobie budowania kapitału moralnego musi stawać się        gorsza. Dlatego krytykowane będzie chrześcijaństwo. Widzimy, co się dzieje z Janem Pawłem II w Polsce i w Europie. Im będzie słabszy, im będzie bardziej odległy, tym będzie bardziej atakowany, bo na jego tle będzie można pokazywać, jak teraz jesteśmy dobrzy. W sumie małym kosztem możemy budować ten kapitał moralny, bo krytykując Josepha Conrada, Jana Pawła II, Winstona Churchilla, każdy gimnazjalista od razu może się poczuć lepiej. W tym sposobie jest bardzo dużo moralizmu, myśl, że on ma chrześcijańskie pochodzenie, bo jest w tym założenie nawrócenia. Kiedyś był stary człowiek, teraz jest nowy człowiek. Ale na czym polega kłopot? My nie wiemy, kiedy możemy odpocząć. My nie mamy już takiego jednego standardu, który nam powie: „Dobrze, już jesteście moralni, możecie odpocząć”. Musimy coraz szybciej odcinać się od przeszłości i coraz szybciej zmieniać te kolejne tożsamości, żeby pokazywać, że cały czas jesteśmy dobrzy, bo nie ma standardów. Myślę, że też podobnie można tłumaczyć rozwój ruchu LGBT, bo coraz szybciej trzeba pokazywać, że jesteśmy coraz bardziej wyzwoleni. Już nie wystarczy być po stronie L, po stronie G. Teraz trzeba być B, Ti tak dalej, i tak dalej. To jest coraz większe przyspieszanie” – mówił.

„Na samym końcu jest sposób budowania kapitału moralnego Polski i to jest dla mnie taka polska forma, która łączy się trochę z tym chrześcijańskim odcinaniem od przeszłości. Przeszłość bywała w Polsce zła, ale my powracamy też do przeszłości jako źródła naszej siły. Jest jakiś standard tej siły. Chrześcijaństwo tez na tym polega, że odcinamy się od starego człowieka, ale mamy wzór człowieka nowego, na który zawsze możemy się orientować. Odcinamy się od tego, co jest złe w przeszłości, ale powracamy do tego, co jest w przeszłości dobre. To jest taki powrót do źródeł. Wydaje mi się że jeśli nie mamy oszaleć w kulturze, która będzie się nieustannie odcinała od przeszłości, to musimy pomyśleć o takim sposobie budowania kapitału moralnego, o powrocie do źródeł. Nie wiem, jak to zrobić, bo jeśli ktoś już raz zaczyna się odcinać od przeszłości, to bardzo trudno będzie mu się  zatrzymać. Profesor Zybertowicz mówi o tym, że być może zachodnia kultura musi przeżyć jakiś olbrzymi kryzys, żeby w ogóle zrozumieć, że dokonała samobójstwa, i że trzeba zrobić coś innego” – dodał.