Mendeville: francuskie elity nie wiedzą co kryje się za romantyczną wizją Rosji

– Powiedziałabym również, że mamy do czynienia z pewną ignorancją, niewiedzą, a na pewno brakiem pogłębionej wiedzy pośród szeroko rozumianych elit na temat tego, co kryje się za tą romantyczną wizją Rosji – mówiła podczas XII Kongresu Polska Wielki Projekt Laure Mendeville, francuska pisarka i dziennikarka.

Laure Mendeville, która przez wiele lat była korespondentką „Le Figaro” w Moskwie, uczestniczyła w panelu „Rosja – problem dla świata?”, w którym brali również udział Grzegorz Górny, prezes Fundacji PWP oraz profesor Wojciech Roszkowski, historyk, opozycjonista antykomunistyczny, były europoseł. Debatę moderował Krzysztof Ziemiec.

Dziennikarka przyznała, że we Francji panuje ignorancja co do Rosji. „Powiedziałabym, że Polacy obserwujący Francję w sposób oczywisty nabierają wrażenia, jaki jest stosunek Francuzów do Putina, ale sprawa jest bardziej złożona. We Francji są osoby, które rozumieją skalę zagrożenia ze strony Rosji i w pełni rozumieją, że to, co widzimy teraz, to sytuacja, która właściwie nigdy nie opuściła korytarzy komunizmu – chociaż z tych korytarzy komunizmu wyłania się jakaś nowa istota, która skłania się w stronę neoimperializmu znanego z historii rosyjskiej. Wiele osób ma tego świadomość – ja jestem jedną z takich osób. Obserwuję Rosję i Europę Wschodnią od wielu lat, w 1982 roku byłam w Warszawie i  uczyłam się języka polskiego (to był czas stanu wojennego), mam więc świadomość problematyki polskiej, również polsko-rosyjskiej, od wielu lat. Jeśli jednak chcemy zrozumieć to, co się dzieje teraz, musimy uwzględnić szereg elementów. Historyczna bliskość Francji z Rosją wynika z kilku czynników. Po pierwsze z tego, że Rosja była sojusznikiem Francji w trudnych momentach historycznych. Rosja była sojusznikiem Francji w walce przeciwko Niemcom.  W mentalności francuskiej to, co działo się w 1914 roku – kiedy Rosjanie zmobilizowali armię, by pomóc Francuzom i właściwie ocalić Francję – jest bardzo mocno obecne. Francuzi o tym nie zapomnieli, a jest wiele tego typu historycznych faktów. Jak pan słusznie zauważył, ta fascynacja Rosją wynika również z oddziaływania literatury rosyjskiej, która jest znana: Dostojewski, Tołstoj i tak dalej. Powiedziałabym również, że mamy do czynienia z pewną ignorancją, niewiedzą, a na pewno brakiem pogłębionej wiedzy pośród szeroko rozumianych elit na temat tego, co kryje się za tą romantyczną wizją Rosji” – tłumaczyła.

Ponadto Mendeville scharakteryzowała zjawisko nazwane przez nią „solidarnością imperiów”. „Rzecz jest paradoksalna – bo z jednej strony mamy we Francji znakomitych ekspertów od spraw rosyjskich, ale z drugiej strony nie ma głębokiego związku pomiędzy ich pracą a światem dziennikarskim. Myślę, że dziennikarze doskonale orientują się w tym, co się dzieje w Rosji – przynajmniej było tak w przeszłości. W ostatnich latach widzimy mniejszą specjalizację w sprawach rosyjskich, a takich dziennikarzy, którzy znaliby język rosyjskiej kultury, jest po prostu dziś o wiele mniej. Te działania są więc bardziej powierzchowne i prowadzą do wielu błędów. Powiedziałabym również, że istnieje zjawisko, które nazwałabym solidarnością imperiów. Francja była imperium, Rosja nadal nim jest – i to bardzo bezwzględnym – więc być może podświadomie Francuzi empatyzują z imperium rosyjskim, a właściwie z jego utratą po 1991 roku. Jeśli popatrzymy na zaangażowanie francuskich dyplomatów w ciągu ostatnich 20–30 lat, jeżeli słyszymy, że nie powinniśmy poniżać Rosji, to właśnie wynika to z tego, że myśli się o Rosji jak o kraju, który stracił swoje imperium – że jest pewna kruchość w Rosji, że to państwo przeszło traumę z tego powodu” – zaznaczyła.

„To jest niefortunny zbieg okoliczności, ponieważ jest to trudny i niebezpieczny moment w historii dla nas wszystkich ze względu na straszną wojnę, która została rozpętana w Ukrainie. Mamy trzy wątki, i w tej rozmowie, i w ogóle globalnie. Pierwszy to ten huragan neoimperialny, który jest oczywisty i który wczoraj został potwierdzony w wystąpieniu Putina. On się porównał do Piotra Wielkiego i wykazał się rażącą arogancją, mówiąc, że trzeba zebrać nasze ziemie. Drugi, bardzo istotny, to pojawienie się Ukrainy jako zjawiska fascynującego, jako bardzo ważnego podmiotu na scenie europejskiej, co właściwie wszystko zmieniło. I po trzecie – Europa, która jest dziś podzielona, i to mimo jedności, którą wykazywano na początku. Widać podziały, frakcje, nieporozumienia. Wszystko to się dzieje w kontekście głębokiego kryzysu demokracji na Zachodzie –  chodzi nie tylko o Francję, ale i o Stany Zjednoczone. Wielka część populacji nie jest w stanie zrozumieć tego, co się dzieje w kontekście wyzwania rosyjskiego. Myślą o czymś innym, zupełnie nie ufają elitom rządzącym, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i we Francji. Mam tutaj na myśli prawicową część spektrum politycznego na Zachodzie oraz segment nacjonalistyczny, który, jak się wydaje, nie jest w stanie przemyśleć kwestii rosyjskiej” – podkreśliła.

„Od dłuższego czasu widzę, że we Francji mamy bardzo duży problem – mamy klasę polityczną, która nie jest w stanie jednocześnie podejść do dwóch różnych wyzwań. Wiele osób na prawicy myśli o zagrożeniu islamistycznym, ponieważ tym się zajmują, a nie widzą w ogóle zagrożenia ze strony Rosji, nie są w stanie się tym zająć – i na odwrót również. To olbrzymi problem. Wydaje się, że właśnie to jest przeszkodą do tego, żeby wiele osób we Francji mogło mieć empatię, wolę i możliwość zrozumienia tego, co dzieje się na wschodzie Europy” – dodała.

Próbowała wyjaśnić postawę prezydenta Emmanuela Macrona, który ma widzieć siebie w roli mediatora. „Kiedy oglądamy francuską telewizję w tej chwili, to widać bardzo dużą świadomość zagrożenia i niebezpieczeństwa związanego z potęgą rosyjską. Jeśli oglądamy francuską telewizję na co dzień, to widać, że w zasadzie bez przerwy mówi się o tym, co się tam dzieje, i to na wiele poważnych sposobów. Różne osoby zabierają głos na temat tej sytuacji, w terenie jest wielu francuskich reporterów, którzy relacjonują z Ukrainy –  mówią o tym, że właśnie zginęła młoda dziennikarka z jednej ze stacji telewizyjnych, w tej stacji jest o tym mowa non stop. Bardzo wielu Francuzów całkowicie opowiada się za przyjmowaniem uchodźców z Ukrainy, ale jednocześnie to głębokie zrozumienie tego, co się dzieje, wśród elit nie jest kompletne – inaczej przecież prezydent nie powtarzałby w kółko, że nie powinniśmy poniżać Rosji. Myślę, że jest on pod wpływem o wiele głębszego i szerszego poglądu historycznego, który był obecny w elitach i w kręgach intelektualnych. Jest taka teza, że Francja powinna być pewnego rodzaju mediatorem i odegrać określoną rolę. Nie oznacza to, że Macron nie rozumie, że sytuacja jest bardzo poważna i że istnieje niebezpieczeństwo. Rozumie to, ale tak naprawdę na wiele sposobów doprowadził do jedności: Francja dostarcza broń i pomoc, głosuje za ostrymi sankcjami i za silną reakcją, lecz jednocześnie istnieje obawa, że jeśli nie rozwiążemy kwestii rosyjskiej, to cała sytuacja mogłaby pójść w nieodpowiednim kierunku. To wszystko jest niezwykle skomplikowane” – stwierdziła.

„Ja oczywiście całkowicie się z tym nie zgadzam, o czym bardzo otwarcie mówię w swoich artykułach. Nie zgadzam się z tym wahaniem, by przyjąć stanowcze podejście. Przecież to, co mówi nasz prezydent po rozmowach z Putinem, jest całkowicie nierealistyczne i żenujące. Jednak cały czas istnieje pewnego rodzaju wahanie, co zrobić z Rosją – nie wiemy tego do końca. Muszą nastąpić konsultacje, trzeba znaleźć przekonujące argumenty, by dobrze zrozumiano, co trzeba zrobić. Myślę, że to byłaby katastrofa dla Europy, jeżelibyśmy powiedzieli, że Francuzi są szaleni, są prorosyjscy, nie możemy na nich polegać, gdyby dojść do takiego wniosku i gdyby Europa Wschodnia tak zrozumiała tę sytuację. Sytuacja jest o wiele bardziej złożona. Jest w pewien sposób rozczarowaniem, ja całkowicie się z tym zgadzam, ale musimy walczyć. Jednocześnie muszą Państwo zrozumieć, że Francja znajduje się w pewnej sytuacji stresu pourazowego ze względu na inne problemy pojawiające się z południa – Polacy powinni to zrozumieć. Oczywiście Polska znajduje się blisko Rosji, znajduje się tuż za granicą, znacie Rosję dobrze, żyjecie z Rosją za granicą od wieków. Muszą Państwo zrozumieć, że mamy w społeczeństwie do czynienia z pewną dynamiką, która jest niezwykle złożona i niepokojąca. Ze względu na to, co się dzieje, na kryzys wewnętrzny, nie jesteśmy w stanie tak dobrze zrozumieć tego, co dzieje się na wschodzie” – dodała.