Rupel: Trójmorze jest inicjatywą, która zasila Unię nowymi pomysłami

Musicie zrozumieć, że w obecnej sytuacji, Inicjatywa Trójmorza to również jest kwestia, która dotyczy Rosji. Wróćmy do pomysłu Intermarium, lansowanego przez marszałka Piłsudskiego i jego współpracownika ze Słowenii, który w tym samym czasie co Piłsudski wpadł dokładnie na ten sam pomysł. Chodziło o oddzielenie Europy Zachodniej od Związku Radzieckiego – innymi słowy, o obronę krajów z tego regionu przed Niemcami z jednej strony i przed Związkiem Radzieckim z drugiej strony – mówił podczas Kongresu Trójmorze Wielki Projekt dr Dimitrij Rupel, słoweński polityk, socjolog, pisarz i dyplomata. Wieloletni minister spraw zagranicznych, burmistrz Lublany, ambasador Republiki Słowenii w Stanach Zjednoczonych.

Dr Rupel brał udział w debacie „Trójmorze – wspólnota wyobrażona czy realny byt polityczny?” w której uczestniczyli również: dr hab.  Arkady Rzegocki, politolog i Szef Służby Zagranicznej, Jaroslav Kuchyna, były wiceminister SZ, dziś szef Praskiego Centrum Stosunków Transatlantycznych przy konserwatywnym instytucie CEVRO oraz prof. Mate Simundić, Przewodniczący Zgromadzenia Żupanii Splicko-Dalmatyńskiej. Debatę prowadził Grzegorz Górny.

Polityk podkreślił, że poparcie dla idei Trójmorza nie jest w jego kraju powszechne. “Przede wszystkim dziękuję za wstęp i za zaproszenie, bardzo się cieszę, że tutaj jestem. Osobiście ogromnie sprzyjam idei współpracy w Europie Środkowej. Zresztą nie tylko w Europie Środkowej – chodzi mi w ogóle o współpracę między państwami, które pracują w ramach trzech mórz, czyli Inicjatywy Trójmorza. Słowenia w podobny sposób, chociaż nie identyczny jak Chorwacja, dokonała u siebie zmiany sterów politycznych. Nasz prezydent ustępuje – był to prezydent, który był entuzjastą Trimarium, dlatego kilka lat temu jeden ze szczytów Trójmorza odbywał się w Słowenii. Ja jestem jak najbardziej po jego stronie, patrząc na to, jak on się wypowiadał o współpracy z dwunastoma krajami Trójmorza. Jeżeli dobrze zrozumiałem jego intencje, to on oczywiście przypisał priorytetową wartość współpracy ekonomicznej – najbardziej był zainteresowany współpracą gospodarczą między podmiotami gospodarczymi, spółkami, w dziedzinie transformacji cyfrowej, połączeń cyfrowych i tak dalej. Ale dla niego była to również inicjatywa polityczna. W Słowenii poparcie dla idei współpracy z Europą Środkowo-Wschodnią nie jest aż tak powszechne. W zależności od upodobań politycznych niektórzy są entuzjastami, a niektórzy – wręcz przeciwnie. Mówią nawet, że ta współpraca nam szkodzi czy że jest głupim pomysłem” – stwierdził.

Rupel przywołał anegdotę sprzed lat, z czasów gdy po raz pierwszy pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych. “Mówiąc o politycznej stronie współpracy w ramach Trójmorza, przypominam sobie pewną postać – to mój rosyjski kolega, nazywał się Andriej Kozyriew – który w 1992 roku był ministrem spraw zagranicznych Rosji. On uczestniczył w konferencji OBWE w Sztokholmie i tam wygłosił dwa naprawdę sławetne wystąpienia. W pierwszym wystąpieniu powiedział: „Nie obrażajcie się, ale tak naprawdę Rosja nie jest krajem europejskim – jesteśmy bardziej zainteresowani współpracą z Azją. Popieramy Miloševicia, uważamy, że Europa jako taka nas zdradziła. Jestem tutaj, by wam o tym powiedzieć. Nie bądźcie zaskoczeni, bądźcie świadomi błędów, które popełniliście”. Wówczas minister spraw zagranicznych Szwecji zapytał: „Panie Kozyriew, ale co pan ma na myśli?”. Potem amerykański sekretarz stanu powiedział mi, że już chciał dzwonić do Waszyngtonu, by poinformować o tym, co powiedział szef dyplomacji rosyjskiej. A minister Szwecji poprosił o dalsze wyjaśnienia i Kozyriew mówił dalej. Powiedział: „Moje pierwsze wystąpienie to było ostrzeżenie – ostrzeżenie dla was, Europejczyków – co będzie, jeżeli nie zaczniecie nas wspierać. Bo przecież Rosja jest krajem o orientacji europejskiej, rząd Jelcyna i mój jest proeuropejski. Rosja naprawdę chce współpracy, nowego początku z Europą. Będziemy współpracować tak długo, jak Borys Jelcyn i ja jesteśmy tam przy władzy – o ile zrozumiecie sytuację”. Musicie zrozumieć, że w obecnej sytuacji, Inicjatywa Trójmorza to również jest kwestia, która dotyczy Rosji. Wróćmy do pomysłu Intermarium, lansowanego przez marszałka Piłsudskiego i jego współpracownika ze Słowenii, który w tym samym czasie co Piłsudski wpadł dokładnie na ten sam pomysł. Chodziło o oddzielenie Europy Zachodniej od Związku Radzieckiego – innymi słowy, o obronę krajów z tego regionu przed Niemcami z jednej strony i przed Związkiem Radzieckim z drugiej strony” – powiedział.

“Nie powiedziałbym, że dzisiaj znajdujemy się w takiej samej sytuacji – jest jedna zasadnicza różnica. I pan Ehrlich ze Słowenii, i marszałek Piłsudski starali się unikać również wpływów Austrii. Austria nie była w ogóle uwzględniana w grupie państw, które uczestniczyłyby w Intermarium, aJugosławia – jak najbardziej. Obecnie Austria należy do Inicjatywy Trójmorza, a Jugosławia z oczywistych przyczyn – nie. Tylko Słowenia i Chorwacja, co oznacza że zachodnia część dawnej Jugosławii uczestniczy na zasadach członka w Trójmorzu. Natomiast Jugosławia to jest szczególny problem. Pierwszym problemem jest Rosja, ale również Jugosławia w swoim czasie była problemem. Przypomnijmy sobie, że w 1944 roku w Moskwie Churchill i Stalin zgodzili się na podział Jugosławii na zasadzie „pół na pół” i kraje ,takie jak Słowenia i Chorwacja, miały przypaść w udziale zachodniej strefie wpływów, a wschodnia część przypisana była rosyjskiej – czy też sowieckiej – strefie wpływów. Przez wiele, wiele lat to funkcjonowało w podświadomości obywateli Jugosławii i ten pomysł dojrzewał, również w trakcie wiosny słoweńskiej i wiosny chorwackiej. Przełom w Jugosławii w latach 1991–1995 to była wielka zmiana. W pewien sposób Intermarium, czyli inicjatywa przedwojenna, jest dowodem na to, że ta idea nie jest tymczasowa. Ona ma już swoją tradycję, jest w jakiś sposób zakorzeniona w tradycji Polski, Czech, Słowacji, Słowenii, Chorwacji, bo one mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. Kolejne pytanie, które nasuwa się w tym kontekście i które jest szalenie istotne: w jaki sposób odniesiemy to do Unii Europejskiej? Czy ta inicjatywa jest przeciwna interesom Unii Europejskiej? Ja uważam że absolutnie nie, nie jest przeciwna ideom Unii Europejskiej. To jest inicjatywa, która zasila Unię nowymi pomysłami i zwraca uwagę na pewne ważne kwestie. Jeżeli przypomnimy sobie na przykład plany i projekty Unii Europejskiej: żeby Unia była podzielona na kraje centralne i peryferyjne i by opierała się głównie na lokomotywie ciągniętej przez Francję i Niemcy, a inni niech do tego dołączą. Zasadniczym problemem jest na pewno kwestia suwerenności narodowej – w Unii Europejskiej tożsamość narodowa nie jest popularnym konceptem, ale grupa Trójmorza w jakiś sposób podtrzymuje tę ideę i to mi się w niej podoba” – dodał.

Dyplomata sypał kolejnymi anegdotami. “Chciałbym opowiedzieć dwie anegdoty, żeby trochę rozluźnić atmosferę naszej debaty – jedna z nich odnosi się do Jugosławii. Musimy cały czas pamiętać, że jeszcze w latach 90. Unia Europejska i Amerykanie, czyli Zachód, tak naprawdę chcieli zachować Jugosławię. W 1991 roku uczestniczyłem w konferencji pokojowej na rzecz Jugosławii w Hadze pod przewodnictwem lorda Carringtona, byłego ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii. Pewnego popołudnia, po jałowej sesji, on mnie zapytał: „Panie ministrze, z kim wolałby pan iść na kolację: z Miloševiciem czy z Tuđmanem?”. A ja powiedziałem: „Nie chcę odpowiadać na to pytanie, bo jesteśmy w połowie drogi, ale chcę powiedzieć, że z Miloševiciem przynajmniej jest weselej” – opowiadał.

“Druga anegdota dotyczy Ukrainy i Rosji. W 2005 roku, około Nowego Roku, odwiedziłem Juszczenkę jako nowo wybranego prezydenta Ukrainy. Wylądowaliśmy u podnóża Zakarpacia, ponieważ on wypoczywał w Karpatach i nas tam zaprosił. Śniegu po kostki, mnóstwo służb ochrony, wszyscy na nartach. Dołączyliśmy do prezydenta Juszczenki, kiedy był w swojej daczy. Ja i delegacja weszliśmy na pierwsze piętro i usiedliśmy. On poprosił swoją żonę, by przyniosła nam jakiś posiłek, a potem zapytał: „Czy pozwolicie, że jeszcze jedną osobę doproszę? To jest mój przyjaciel”. A ja mówię: „Proszę bardzo, nie ma problemu”. I kto się pojawia? Misza Saakaszwili, czyli były prezydent Gruzji. Wywiązała się bardzo ciekawa, wiekowa dyskusja, którą pamiętam do tej pory. Muszę powiedzieć, że chyba tak naprawdę Misza Saakaszwili ją zadzierzgnął. „Wszystko zaczęło się w Gruzji z rewolucją róż, potem była pomarańczowa rewolucja w Ukrainie, teraz pora na Białoruś, a następnie zajmiemy Kreml” – tak powiedział. Ja poczułem, że mi krew się mrozi w żyłach, ponieważ jakby ktoś słuchał tej rozmowy, to nie chciałby się w ogóle włączyć do tej sieci konspiracji. Natomiast chcę powiedzieć, że tu są te dwa ośrodki ciążenia w świecie polityki, te punkty ciężkości i tam tak naprawdę ogień nie wygasł – ten ogień cały czas płonie. Z jednej strony Trójmorze mogłoby trochę uspokoić sytuację, czyli wygasić te cały czas płonące konflikty po naszej prawej i lewej stronie. Nie mam na to żadnej recepty ani planu, ale uważam, że trzymając się razem w ramach Trójmorza, jako kraje o bogatych tradycjach europejskich i również – słowiańskich, co ważne dla Rosji i dla Ukrainy, moglibyśmy w tym pomóc i być ważnym czynnikiem” – dodał

Kolejna angdota dotyczyła Polski. “Jeżeli pozwolą Państwo, to opowiem kolejną anegdotę, która dotyczy również Polski. To był okres Bożego Narodzenia w 1992 roku, czyli w Stanach Zjednoczonych urzędował jeszcze George Bush senior. Alois Mock, minister spraw zagranicznych Austrii, i minister Skubiszewski, ówczesny szef MSZ Polski, Géza Jeszenszky, minister spraw zagranicznych Węgier, i ja udaliśmy się na spotkanie z George’em Bushem. Uważaliśmy, że sytuacja w Sarajewie i na Bałkanach jest tak pilna, że Amerykanie powinni zareagować i w jakiś sposób się zaangażować, zwrócić na to większą uwagę. Opisywałem prezydentowi Bushowi sytuację w Sarajewie – Sarajewo było wtedy jak obóz koncentracyjny, Serbowie strzelali do środka ze wszystkich stron, po prostu horror. A George Bush powiedział: „No cóż, może rzeczywiście powinniśmy zareagować”. Ale ile to potrwało? Trzy lata – trzy lata, zanim Amerykanie cokolwiek zrobili, zanim pojawili się w Srebrenicy i zaczęli powoli zbierać się do działania. Myślę, że potrzebna jest większa uwaga polityczna nakierowana na kryzys, który dopiero się zaczyna, pomiędzy Ukrainą a Rosją. Zastanawiam się, czy Trójmorze mogłoby pomóc w tej bardzo poważnej kwestii” – skwitował Rupel.