Saryusz-Wolski: na Zachodzie lubią “dirty deale”
„Ukraina, chociaż chciałoby się tego i byłoby to w naszym interesie, ale to się może ciągnąć latami, tak jak wiele innych konfliktów zamrożonych na dziesięciolecia. I sądzę, że powinniśmy robić wszystko, żeby ziścił się scenariusz zakończenia wojny, wygranej Ukrainy i powalenia Rosji, wyrwania jej zębów na dobre. Natomiast trzeba się przygotować, że to będzie dirty deal, ponieważ na Zachodzie lubią dirty deal’e. A my w ramach Zachodu jesteśmy słyszalni, ale nie na tyle, żeby zmienić kurs historii. Jesteśmy marginalizowani” – powiedział podczas XIII Kongresu Polska Wielki Projekt europoseł Jacek Saryusz-Wolski.
Saryusz-Wolski od 2004 r. jest posłem do Parlamentu Europejskiego. Jest również doktorem ekonomii, pierwszym ministrem ds. europejskich oraz negocjator polskiego członkostwa w Unii Europejskiej.
Podczas XIII Kongresu Polska Wielki Projekt w 2023 r. brał udział w panelu „Globalna przebudowa. Konsekwencje wojny na Ukrainie dla ładu europejskiego i światowego”, w którym uczestniczyli także: premier Mateusz Morawiecki, prof. Jacek Czaputowicz, b. szef MSZ oraz Jan Parys, Dr nauk humanistycznych , polityk, publicysta i pracownik naukowy, były szef MON. Rolę moderatora pełnił Jacek Karnowski.
Saryusz-Wolski zaznaczył, że w kwestii Ukrainy w Unii panuje podział. „Jeśli chodzi o narrację pana premiera, to trudno się nie zgodzić. Mój problem polega na tym, że to nie jest jedyna narracja. To jest narracja: trzeba walczyć i trzeba zwyciężyć. Natomiast to nie jest dla kogoś, kto przylatuje z Brukseli, narracja dominująca. Ta większa część Zachodu, którego jesteśmy częścią, wyraża samozadowolenie, mówi, że wojna jest transformacyjna, że ona zmienia wszystko i że już zwyciężyliśmy. Znakiem tego jest to, że głównie się mówi o tym, jak odbudowywać Ukrainę, w tle – jak na tym skorzystać. A zatem ta narracja mówi, że wojna wszystko zmienia, transformacja się dokonuje, w tle jest stara równowaga, którą zastępuje nowa czy jej poszukiwanie, że te zmiany są trwałe i że rodzi się dobry, lepszy, nowy porządek geopolityczny. A tak nie jest i fakty przeczą tym deklaracjom i przeczą również samozadowoleniu szeroko definiowanego Zachodu. Unia jest fundamentalnie podzielona i coraz bardziej spolaryzowana. Jeśli chodzi o to wymarzone przesunięcie Wschodu na wschód i Zachodu na właściwe miejsce, o którym mówił pan premier, to szykuje się wielka pułapka. Przyrzeczenie członkostwa Ukrainy w jednej i w drugiej organizacji, opatrzone szantażem:, „jeśli się zgodzicie na superpaństwo pod rządami duopolu francusko-niemieckiego”, to jest cyniczny sposób powiedzenia „nie” Ukrainie i powiedzenia „nie” tej wielkiej zmianie, o której my myślimy. Często tego nie odczytujemy tego właściwie. Wielki opór Europy Zachodniej był skrywany w mistrzowski sposób w ostatnim wystąpieniu prezydenta Macrona na GLOBSEC-u w Bratysławie. Do tego, wahanie amerykańskie – ostatni komentarz Departamentu Stanu, w którym on mówi, że nie są za tym, żeby Ukraina uderzała w cele na terytorium rosyjskim to jest osłabianie Ukrainy i osłabianie wojny. Francja, która mówi ustami Macrona w Bratysławie, że, i to jest cytat, bo jest wiele zamieszania w infosferze polskiej, [wypowiedź w języku francuskim]. Mówią: „Nadmiernie uzbroiliśmy wschodnią flankę NATO”. Już NATO przechodzi przez gardło Macrona, natomiast uważa, że jest nadmiernie uzbrojona i w związku z tym należałoby ją w perspektywie średniookresowej rozbroić. To coś, co nam się wydaje horrorem. Niemcy jak to Niemcy, grają z Rosją, a udają, że nie. Ciągle, ciągle zaciągają hamulec. Pomimo tego, że znakomicie to dyplomatycznie maskują i oszukują opinię publiczną. Tak naprawdę prawdziwa tendencja to jest nie nowa równowaga. Jeżeli coś zostało wybite w sensie fizyki ze stanu równowagi, powinno próbować wrócić do stanu równowagi tego samego albo innego. Otóż oni chcą, ci oporni, powrotu do status quo ante, nie do nowej równowagi, gdzie dobro zwycięża. Gdzie, ci, którzy mieli rację, czyli Europa Środkowo-Wschodnia, mają coś do powiedzenia; Rosja jest w swoim imperialnym wymiarze zwyciężona i jakby anulowana. Tak że ja bym powiedział, że zmiany będą i są, ale dużo mniejsze, niż myślimy w tej naszej narracji” – stwierdził.
„My mamy rację, tylko co z tego. A zatem wojna wszystkiego nie zmienia, natomiast, podkreślam, nie ostatecznie, ale zakwestionowała politykę Europy od Lizbony do Władywostoku. Po drugie przyspieszała niestety, czego się nie dostrzega, budowę superpaństwa, ponieważ ta perspektywa otwarcia na Wschód, gdyby ziściło się zwycięstwo, rodzi to przemożne parcie Ukrainy i nie tylko, żeby dołączyć do Zachodu., W związku z czym koniecznie trzeba się do tego przygotować, tak jak kiedyś zmieniono struktury Unii Europejskiej, tak żeby nowi, czyli my, nie mogli przypadkiem dojść do władzy wewnątrz. A zatem przyspiesza to budowę superpaństwa, kwestionuje, i to akurat dobre, tę koncepcję Europy od Lizbony do Władywostoku, ale również wzmacnia represyjny, penalizacyjny charakter Unii Europejskiej” – dodał.
Europoseł odpowiedział na pytanie moderatora, jak daleko jesteśmy od końca wojny. „Sądzę, że jest dalej, niż byśmy chcieli i sądzę, że jest dalej, niż mówimy. Odpowiedzią byłoby wyjaśnienie, dlaczego Zachód tak stopniowo cedzi pomoc militarną, że wszystko robi i daje za mało i za późno. I to nie jest tak, że są albo naiwni, albo niedouczeni, albo niepoinformowani. Za tym kryje się pewna inercja myśl polityczna., Sądzę, że nie ma chęci do tego, żeby Rosja była definitywnie i całkowicie pokonana (…) Po pierwsze idzie zygzakami, po drugie się cofa, po trzecie, oby to była nietrafna prognoza, sądzę, że szykuje się Mińsk 3, kolejna formuła. Macron chce być rozjemcą, Niemcy też, co oczywiście zmarginalizuje nas, Polskę i Europę Środkowo-Wschodnią. Do tego jest ten znak zapytania dotyczący USA. Ukraińcy nie dostali nadal rakiet dalekiego zasięgu, a myśliwce dostaną dopiero za jakąś chwilę, za jakiś czas. Dlaczego od razu nie dać im tego, co jest potrzebne do zwycięstwa? Czyli nie chcą ich zwycięstwa, tylko chcą, żeby trwał protracted crisis.
Zachód jest spenetrowany, zinfiltrowany przez Rosję, ukąszony tym żądłem prorosyjskości. W Europie Zachodniej są siły prorosyjskie i infiltracja, widzimy również sympatie. Teraz ukazał się raport komisji parlamentarnej na temat wpływów rosyjskich Parlamentu Europejskiego, ukazał się też raport INGE. To jest widoczne jeszcze historycznie się daleko wstecz cofając. I dlaczego dzisiaj, Macron mówi o tym, że zawrzemy z Rosją pokój na takich i takich warunkach, i wprawdzie mówi wiele słusznych i miłych rzeczy, ale potem sam sobie zaprzecza, jeżeli mówi, że będzie trzeba Europę Środkowo-Wschodnią rozbroić, po to żeby usatysfakcjonować Rosję. Ja się trochę nie zgadzam z tym, o czym mówi pan minister Parys. W zasadzie pan przyznaje rację, że Rosja reagowała, ponieważ NATO się przybliżało do jej granic. Ja absolutnie się z tym nie godzę –, oni wzruszyli ramionami, kiedy Finlandia i Szwecja miała wejść do NATO. To był pretekst;, to jest kwestia tego, że ma panować „ruski mir”, a nie, że NATO jest przy ich granicach. Przecież Rosja sama przyciągnęła NATO do swoich granic, taki jest efekt jej polityki. Kolejny mit to, że NATO nie jest stroną wojny, że kraje członkowskie są. Publicznie możemy tak mówić, natomiast jest NATO stroną wojny w sposób ukryty, pośredni, niezadeklarowany” – dodał.
Polityk stwierdził, że finał wojny rosyjsko-ukraińskiej nie będzie „klarowny”. „Narracja Stoltenberga mówi, że jesteśmy stroną jako NATO w sposób ukryty i w sposób ograniczony. Natomiast czy chcemy zwycięstwa jako NATO, jako Zachód? Mam wątpliwości, ponieważ nie robimy wszystkiego, żeby zwyciężyć. Po stronie rosyjskiej jest determinacja, żeby robić wszystko i jeszcze więcej, żeby zwyciężyć i wykończyć Ukrainę, i potem przejść do następnych ruchów, zgodnie z profetycznymi słowami śp. Prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi. Natomiast na dzisiaj wątpliwość, jeśli chodzi o odpowiedź na pańskie pytanie, tkwi po naszej stronie, kolektywnego Zachodu, my do końca nie chcemy. Jest jeszcze wątek chiński, to jest papierek lakmusowy, miernik. Unia Europejska czy główni mocarze Unii Europejskiej się konfrontują się, są przeciw Stanom Zjednoczonym w tej materii. Myślą, że Stany Zjednoczone będą nadal tu popierały Europę przeciwko Rosji. A jednocześnie mówią, że Chiny ich nie interesują. To powiedział Macron i to mówi Scholz; albo mówią nie słowami, tylko działaniami” – podkreślił.
„Także jest wiele sprzeczności, które oddalają perspektywę zakończenia tej wojny. Wiem, że to brzmi bardzo pesymistycznie, ale tu chyba się zgadzamy, że finał nie będzie klarowny ani taki ostateczny, że dobro i Ukraina zwyciężą. Ukraina, chociaż chciałoby się tego i byłoby to w naszym interesie, ale to się może ciągnąć latami, tak jak wiele innych konfliktów zamrożonych na dziesięciolecia. I sądzę, że powinniśmy robić wszystko, żeby ziścił się scenariusz zakończenia wojny, wygranej Ukrainy i powalenia Rosji, wyrwania jej zębów na dobre. Natomiast trzeba się przygotować, że to będzie dirty deal, ponieważ na Zachodzie lubią dirty deal’e. A my w ramach Zachodu jesteśmy słyszalni, ale nie na tyle, żeby zmienić kurs historii. Jesteśmy marginalizowani. Znowu bym musiał opowiadać długo o tym, jak jesteśmy traktowani w Unii, a jeżeli za chwilę nowym sekretarzem generalnym będzie nie ktoś z Europy Środkowo-Wschodniej, to będzie tego potwierdzenie” – dodał.
Social media