Simundić: nowy program nauczania w Chorwacji jest bardzo anglocentryczny, nie ma literatury polskiej czy czeskiej

Może jeden przykład – nowy program nauczania literatury, jeśli chodzi o język chorwacki w Chorwacji, jest bardzo anglocentryczny. Kiedy przyglądałem się temu programowi, to powiedziałem: „Ci uczniowie dowiedzą się więcej na temat literatury brytyjskiej i amerykańskiej niż na temat literatury chorwackiej, już nie mówiąc o polskiej czy czeskiej” – mówił podczas Kongresu Trójmorze Wielki Projekt prof. Mate Simundić, Przewodniczący Zgromadzenia Żupanii Splicko-Dalmatyńskiej.

Prof. Mate Simundić brał udział w debacie „Trójmorze – wspólnota wyobrażona czy realny byt polityczny?” w której uczestniczyli również: dr Dimitrij Rupel, słoweński polityk, socjolog, pisarz i dyplomata, wieloletni minister spraw zagranicznych, burmistrz Lublany, ambasador Republiki Słowenii w Stanach Zjednoczonych. Jaroslav Kuchyna, były wiceminister SZ, dziś szef Praskiego Centrum Stosunków Transatlantycznych przy konserwatywnym instytucie CEVRO oraz prof. Arkady Rzegocki, politolog i Szef Służby Zagranicznej, były ambasador Polski w Wielkiej Brytanii. Debatę prowadził Grzegorz Górny.

„Jestem po raz pierwszy w Warszawie, bardzo się cieszę się, że jestem z Państwem. Jestem zaszczycony, że znalazłem się w tak zacnym gronie. Prawdą jest, że ta inicjatywa została zainicjowana przez prezydenta Dudę i naszą ówczesną prezydent Kolindę Grabar-Kitarović. W międzyczasie ona niestety przegrała wybory, tak że ta idea, którą starała się uruchomić w Chorwacji, niestety trochę się rozmywa. Obecnie urzędujący prezydent, powiem szczerze, nie jest aż tak chętny do rozwijania tej inicjatywy, a przecież jest ona wartościowa dla Chorwacji – dla naszego kraju i dla nas wszystkich. Logiczne byłoby współpracować z krajami, które są bliskie naszemu narodowi pod kątem kulturowym, językowym i wszelkim innym, dlatego to nastawienie w Chorwacji powinniśmy zmienić i przypisać większą wagę Trójmorzu. To jest moja pierwsza uwaga, nie chcę przymykać oczu na rzeczywistość.

Druga sprawa – wydaje mi się, że to nie jest kwestia wyobrażonej wspólnoty, to jest coś bardzo realistycznego, konkretnego, co zasługuje na zasilenie naszą energią, pomysłami, finansami. Jest to dla nas konieczne. Przede wszystkim zacznę od najpilniejszej obecnie potrzeby , czyli pomocy dla Ukrainy: humanitarnej, zbrojeniowej, wojskowej. Pomocy dla Ukrainy, która niedawno stała się partnerem dla Trójmorza. Musimy pokazać, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie – w biedzie jest w tej chwili Ukraina i te kraje, które są blisko geograficznie, powinny jej pomóc. Podam konkretny przykład: w tej chwili toczy się w Chorwacji debata o tym, czy przyjmować u nas obywateli lub żołnierzy ukraińskich po to, by ich przeszkolić. Obecny prezydent jest niestety przeciwny tej idei, natomiast uważam, że jest to wstyd, bo powinniśmy jednak przyjmować obywateli Ukrainy i pomagać im w sytuacji wojny.

Pojawiło się pytanie o to, czy jest to wspólnota wyobrażona, czy realny byt. Moim zdaniem jest to realny byt, a żeby go jeszcze urzeczywistnić, należy się spotykać, tak jak my w tej chwili. Trzeba również podejść do sprawy pozarządowo – nie chodzi tylko o szczyty polityków wysokiego szczebla, którzy spotkają się raz na dwa lata lub dwa razy w roku i uruchomią Fundusz Trójmorza. To też jest ważne, abyśmy mieli pieniądze na inwestycje w infrastrukturę i energię, ale obecnie musimy poszerzyć zakres naszego wpływu, biorąc także pod uwagę aspekty medialne, społecznościowe, komunikacyjne – tak, abyśmy wykonali pewną pracę u podstaw dla Inicjatywy Trójmorza. Z mojej perspektywy, czyli regionu żupanii splicko-dalmatyńskiej, bardzo ważna jest turystyka i naprawdę warto byłoby poprawić siatkę połączeń. Znając się lepiej, pomagając sobie nawzajem, staniemy się sobie bliżsi i w ten sposób ta inicjatywa będzie lepiej rozpoznawalna w społeczeństwach obywatelskich naszych krajów. Dziękuję” – stwierdził.

Polityk został zapytany o myślenie wspólnotowe Chorwatów. „Może rozpocznę od tego, że Chorwaci historycznie mają za sobą traumę bycia częścią organizmów większych niż nasze państwo. Bardzo długo walczyliśmy o naszą niepodległość w ramach Austro-Węgier, a później – Jugosławii. Mimo tego, że to Chorwaci byli autorami pomysłu stworzenia Jugosławii, to przez dwa wieki walczyliśmy o niepodległość i w latach 90. XX wieku, przed trzydziestu laty, udało nam się tę niepodległość odzyskać. Wtedy bardzo szybko pojawiła się idea członkostwa w Unii Europejskiej. Wśród prostych ludzi, obywateli spoza elity, pojawiła się duża obawa dotycząca tego, co się z nami dzieje.

W tej chwili prowadzona jest bardzo ożywiona debata na temat wprowadzenia euro i utraty kuny, naszej własnej waluty. Ludzie pytają: „Co z naszą tożsamością, naszą niepodległością?”. My jesteśmy małym krajem, mamy cztery miliony mieszkańców, znajdujemy się na peryferiach świata zachodniego, a bardzo blisko naszych granic są wpływy tureckie i rosyjskie – rosyjskie poprzez Serbię, tureckie poprzez Bośnię i Hercegowinę. Nasza sytuacja jest bardzo delikatna i ludzie boją się włączania do jakichś szerszych organizmów. Powinniśmy mieć mniej obaw, jeśli chodzi o włączanie się w inicjatywy państw, które są do nas podobne.

Inicjatywa Trójmorza poza wymiarem gospodarczym i politycznym ma również wymiary kulturalny i religijny, w szczególności zważywszy na to, iż kraje Zachodu, a nawet Stany Zjednoczone, mają bardzo silnie obecną nową ideologię – ideologię gender – która zbliża się do nas wielkimi krokami. W Chorwacji i innych krajach Trójmorza ta ideologia nie jest mile widziana, bo chcemy bronić naszej tożsamości, również tej kulturowej – i do tego potrzebujemy wspólnoty. Powinniśmy działać wspólnie, bo nie potrzebujemy pewnych rzeczy, które do nas przychodzą z Zachodu. Nie powinniśmy się wstydzić naszej tożsamości, naszych wartości, naszej historii.

Może jeden przykład – nowy program nauczania literatury, jeśli chodzi o język chorwacki w Chorwacji, jest bardzo anglocentryczny. Kiedy przyglądałem się temu programowi, to powiedziałem: „Ci uczniowie dowiedzą się więcej na temat literatury brytyjskiej i amerykańskiej niż na temat literatury chorwackiej, już nie mówiąc o polskiej czy czeskiej”. Poprzez media, kulturę, film, muzykę stajemy się częścią procesu globalizacji – ja na przykład mówię po angielsku, a nie mówię po polsku. By bronić naszej tożsamości i kultury oraz je zachować, potrzebujemy solidarności, wspólnoty, współpracy gospodarczej, inwestycji. To jest nam naprawdę potrzebne. Powinniśmy odejść od obawy, o której już wcześniej mówiłem, że we wspólnocie możemy zatracić część naszej tożsamości. Uważam, że powinniśmy współpracować po to, by się obronić przed tymi wpływami, by przetrwać” – zaznaczył.