Stawrowski: element monarchiczny jest obecny w każdym ustroju politycznym

„Na przykład instytucja prezydenta jest nowoczesną mutacją instytucji monarchii. To jest władza monarchiczna – jedna osoba sprawuje władzę. Każde państwo musi mieć w sobie taki ośrodek jedności. To nie musi być prezydent, to może być na przykład kanclerz, ale ten element monarchiczny jest obecny w każdym ustroju politycznym” – mówił podczas VIII Kongresu Polska Wielki Projekt prof. Zbigniew Stawrowski, filozof polityki, profesor w Instytucie Politologii UKSW.

Prof. Zbigniew Stawrowski uczestniczył w debacie „Trójpodział władzy i praworządność – jaki model demokracji?” podczas VIII Kongresu PWP w 2018 r. Brali w niej również udział: Dr Tamás Sulyok, prezes Sądu Konstytucyjnego Węgier, prof. Jarosław Szymanek, politolog, ustrojoznawca oraz prof. Alejandro Torres Gutiérrez, wykłada na Wydziale Prawa Publicznego Uniwersytetu w Nawarze. Panel moderował dr Bartosz Skwara.

Zbigniew Stawrowski nakreślił różnicę w spojrzeniu konstytucjonalistów i politologów lub filozofów. „Tak się złożyło, że zasiadają tutaj przedstawiciele różnych dyscyplin, z których każda ma swoją specyfikę. Doskonale rozumiem, że prawnicy konstytucjonaliści myślą z wnętrza konstytucji, trzymają się prawa i wedle tego prawa starają się interpretować rzeczywistość. Natomiast inna jest nieco pozycja politologów i filozofów. My często patrzymy z zewnątrz, dla nas konstytucja, obowiązujące prawo nie jest czymś, co nie może być naruszane. Wręcz przeciwnie, jest wyzwaniem do tego, by przemyśleć same podstawy porządku konstytucyjnego, praw, które obowiązują, także praw podstawowych” – stwierdził.

Przekonywał, że aby mówić o demokracji, należy zdefiniować podstawowe pojęcia. „Z przyjemnością przyjąłem zaproszenie na ten panel, ponieważ niezwykle mnie on zaintrygował. Prowadzący powiedział, że będziemy mówili o trzech wartościach. Mam wątpliwości, czy te trzy elementy – demokracja, praworządność i trójpodział władzy – to są naprawdę wartości. Mam także wątpliwości, czy to w ogóle istnieje, czy my nie jesteśmy na poziomie pewnych złudzeń. Filozofia czy myślenie filozoficzne polega na tym, żeby rozjaśniać, żeby wyprowadzać nasze umysły z ciemności. Proponuję więc państwu, żebyśmy chwilę zastanowili się nad tymi trzema pojęciami i nad ich sensem. Mamy mówić o modelach demokracji, ale dlaczego mamy to robić? Czy nie mamy innego wyboru? Czy rzeczywiście demokracja jest taką niepodważalną wartością, że możemy tylko wybierać między różnymi jej modelami? To jest bardzo ciekawe, ponieważ ta idolatria demokracji jest kwestią stosunkowo nową. Przez wiele wieków demokracja była traktowana jeżeli nie jako najgorszy ustrój polityczny, to prawie najgorszy, gorsza była tylko tyrania. Mówiąc wprost, nie mamy do czynienia z żadną demokracją, w Polsce nie ma demokracji, na Zachodzie nie ma demokracji. Mówiąc ściślej, mamy zawsze do czynienia z ustrojami mieszanymi, w których zawarte są elementy różnych ustrojów, także elementy demokratyczne. Są także inne elementy, na przykład instytucja prezydenta jest nowoczesną mutacją instytucji monarchii. To jest władza monarchiczna – jedna osoba sprawuje władzę. Każde państwo musi mieć w sobie taki ośrodek jedności. To nie musi być prezydent, to może być na przykład kanclerz, ale ten element monarchiczny jest obecny w każdym ustroju politycznym. W każdym ustroju politycznym – współczesnym, ale nie tylko – występują pewne elitarne grupy, które mają potężny wpływ na losy państwa. Weźmy na przykład grupę prawników, to jest pewna elita. Rządy elity, to są rządy albo oligarchii, jeżeli to oceniamy neutralnie albo negatywnie, albo rządy arystokracji. Aristoi to są ci, którzy są najlepsi. W każdym ustroju muszą być instytucje, którymi kierują najlepsi. Co jest elementem demokratycznym? Przede wszystkim to, że odwołujemy się do ludu czy narodu jako ostatecznego źródła legitymacji wszystkich instytucji w państwie. Naród, mówi się, jest suwerenem, jest źródłem, z narodu wszystko wynika. Często używa się określenia „demokratyczne wybory”. Proszę państwa, nie ma bardziej wewnętrznie sprzecznego określenia niż „demokratyczne wybory”. Wybory nie są demokratyczne, wybory są zawsze wyborami najlepszych ludzi. Jeżeli wybieramy przedstawicieli do parlamentu, to wybieramy tych, którzy w naszym mniemaniu są najlepsi. I znów pojawia się greckie słowo aristoi. Instytucja wyborów jest instytucją arystokratyczną. Wiedzieli o tym doskonale starożytni – Platon, Arystoteles, a w czasach nowożytnych pisał o tym Monteskiusz. Jaka instytucja demokratyczna wyłania przedstawicieli? Losowanie, dlatego że wszystkich traktuje się równo, sprawiedliwie. We współczesnych wyborach oczywiście jest element demokratyczny, ale on nie polega na tym, że się wybiera, bo się wybiera najlepszych, tylko na tym, że uprawnieni do głosowania są wszyscy dorośli obywatele. Nie jakaś grupa wybrana, na przykład posiadająca określony majątek albo wykształcenie, ale wszyscy. A więc to podmiot, który uczestniczy w wyborach, ma w sobie wymiar demokratyczny, ale nie sama instytucja wyborów. Mówię o tym dlatego, by oczyścić pojęcia. Często bowiem posługujemy się pojęciami, ale nie wiemy, co one znaczą. Jeżeli mamy rzeczywiście sensownie dyskutować o sprawach państwa, ustroju politycznego, to powinniśmy sięgać do źródeł. Dlatego odmawiam dyskutowania na temat modeli demokracji. Jestem jak najbardziej za tym, żebyśmy rozmawiali o modelach dobrego państwa albo dobrze zorganizowanej wspólnoty politycznej” – podkreślił.

Zaznaczył, że istnieje różnica między „państwem prawnym” a „państwem prawa”. „W Polsce mamy takie słowo „rzeczpospolita”, zresztą odziedziczone z kultury zachodniej. To jest właśnie to dobrze urządzone państwo, w którym obywatele troszczą się o wspólne sprawy. Zadajmy więc sobie pytanie o dobrą rzeczpospolitą. To jest kwestia demokracji, kwestia praworządności. Praworządność jest wartością, jest pewnym ideałem, tutaj możemy się bez wątpienia zgodzić, ale to też wymaga pewnych uzupełnień, wyjaśnień. W języku polskim mamy pewne słowa, które nam to bardzo ułatwiają, np. państwo praworządne. Państwo praworządne często określa się jako państwo prawne, Rechtsstaat, the state of law. W obowiązującej w Polsce konstytucji, w artykule drugim, jest napisane, że Rzeczpospolita jest demokratycznym państwem prawnym, ale my w języku polskim używamy też terminu państwo prawa. Czym innym jest państwo prawne, a czym innym państwo prawa. Państwo prawne to jest to państwo, gdzie wszystkie urzędy państwowe działają zgodnie z przepisami ustawowymi, zgodnie z panującym porządkiem prawnym, ale to jeszcze nie znaczy, że ten porządek prawny i poszczególne obowiązujące prawa w tym państwie są prawe i sprawiedliwe. Przykładem jest III Rzesza. W 1935 roku zostały wprowadzone ustawy norymberskie, które wyłączyły część obywateli z porządku prawnego. III Rzesza postępowała zgodnie z przepisami prawa, ustawy były przyjmowane legalnie, to było nadal państwo prawne, ale to nie było państwo prawa. Popatrzmy teraz na współczesny porządek prawny państw w naszym kręgu kulturowym. Czy to są państwa prawne, czy państwa prawa, czy państwa prawe? Można mieć poważne wątpliwości. Państwa, w których tylko przestrzega się prawa, ustaw, porządku ustawowego, natomiast nie wszyscy ludzie są pod pełną opieką prawną, gdzie nieprzestrzegane są radykalnie i do końca prawa człowieka, nie zasługują na określenie państwa prawa. To są tylko i wyłącznie państwa prawne. Chodzi przede wszystkim o bezwzględną ochronę podstawowego prawa, czyli prawa do życia. W bardzo wielu krajach nie jest ono przestrzegane. Tam, gdzie dopuszczane są aborcja i eutanazja, tam, gdzie nie wszyscy ludzie otoczeni są pełną opieką prawną, mamy do czynienia z państwem prawnym, a nie państwem prawa. Mam nadzieję, że Polska stanie się pierwszym państwem prawa w naszym kręgu kulturowym. Powszechnie uważa się trójpodział władzy za dogmat jeszcze w mocniejszym sensie niż katolicy wierzą w dogmat o Trójcy Świętej. Tyle że to nie jest żaden dogmat. Nie ma żadnego trójpodziału władzy, władz jest dużo więcej, sposobów podziału władzy i kryteriów podziału władzy jest dużo więcej. Co więcej, przypisywanie Monteskiuszowi trójpodziału władzy jest niewłaściwe. U Monteskiusza mamy do czynienia z dwoma władzami – władzą prawodawczą i wykonawczą, władza sądownicza jest tylko elementem władzy wykonawczej. Mamy tutaj do czynienia z nieprawdopodobną uzurpacją, nadinterpretacją. Tak niestety jest w przestrzeni publicznej, że pewne pomysły z biegiem czasu nabierają patyny niezwykłych wartości i czasami warto tę patynę trochę przetrzeć, odświeżyć i postawić pytania, czy one rzeczywiście są aż tak ważne i tak istotne” – mówił.

Stawrowski stwierdził, że Trybunał Konstytucyjny pełni rolę „korygującą”. „W nawiązaniu do wypowiedzi profesora Gutiérreza, zwróciłbym uwagę na jedną rzecz. Rozmawialiśmy tutaj bardziej o sprawach ideowo-pryncypialnych, ogólnych, które dotyczą ustroju nowoczesnego państwa wolności, ale do tego dochodzi jeszcze specyfika każdego państwa, każdego narodu, tradycja, którą niesiemy w sobie, zarówno w historii, jak i w instytucjach. Sytuacja Polski i Hiszpanii jest inna i są takie bolesne, konkretne, palące problemy, z którymi musi się mierzyć Hiszpania i z którymi musi się mierzyć na przykład Polska. Hiszpania nie jest państwem tak jednorodnym jak Polska, ma inną historię. Ten podział doprowadził w latach trzydziestych XX wieku do wojny domowej, nadal jakoś tam jeszcze odgrywa istotną rolę. Dla nas na przykład istotną rolę odgrywa stosunek do rzeczywistości komunistycznej. Ta kwestia też nie została do końca rozwiązana, i to też trzeba wyraźnie powiedzieć. Pan profesor wspomniał o szczególnej roli Trybunału Konstytucyjnego, a między nami pojawiła się właśnie pani prezes tej instytucji, co za zbieżność. Ja bym powiedział, że problem sądownictwa konstytucyjnego jest wyjątkowym problemem teoretycznym. Władzę sądowniczą, źródła władzy sądowniczej przypisuje się Monteskiuszowi. Ale on nic o władzy sądowniczej nie mówił. Mówił o władzy sędziów, na dodatek przekonywał, że ta władza w porównaniu do innych władz jest w zasadzie żadna. Władzę sądowniczą wprowadzili ojcowie konstytucji amerykańskiej, np. Hamilton. Tyle że on źle odczytał Monteskiusza, on go nadinterpretował. W konstytucji amerykańskiej trzeci artykuł wprowadza władzę sądowniczą, ona jest przypisana Sądowi Najwyższemu. Ale Sąd Najwyższy pełni dwie funkcje, najwyższej instancji władzy sądowej i nowej gałęzi władzy politycznej, która może decydować o relacjach politycznych w państwie. Później już w kręgach europejskich, na przykład Kelsen wskazał, że władza sądownicza, to jest taka władza, która wpływa na legislatywę. W zasadzie Trybunał Konstytucyjny czy sądownictwo konstytucyjne jest jakąś gałęzią władzy, która decyduje o prawodawstwie. Kelsen mówi, że to jest prawodawca negatywny, który, można powiedzieć, koryguje ustawodawstwo. Trybunał Konstytucyjny nie jest oddzielną władzą, tylko pewną formą, pewnym dodatkiem korygującym do władzy prawodawczej” – przekonywał.