Wojciechowski: jak nie będzie rolników, nie będzie zrównoważonego rozwoju

Jak nie będzie rolników, nie będzie zrównoważonego rozwoju. Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której rolnictwo znajdzie się ostatecznie w ręku kilku koncernów, a to już się powoli dzieje. W tej chwili 3 proc. właścicieli w Unii Europejskiej ma ponad 50 proc. ziemi. Zielony Ład jest próbą zatrzymania i odwrócenia tej tendencji. Angażuję się w realizację tego planu, bo widzę w nim dużą szansę dla rolnictwa w całej Europie, a szczególnie w Polsce – mówił podczas X Kongresu Polska Wielki Projekt Janusz Wojciechowski, komisarz UE ds. rolnictwa.

Janusz Wojciechowski brał udział w debacie „Polska w zielonej Europie”, w której uczestniczyli również: prof. Zdzisław Krasnodębski, socjolog i poseł do Parlamentu Europejskiego oraz Agata Śmieja, prezes Fundacji Czyste Powietrze. Debatę moderował Grzegorz Górny, dziennikarz i prezes Fundacji Polska Wielki Projekt.

Polityk odniósł się do swojego obszaru kompetencji w ramach Komisji Europejskiej. „Chciałbym mówić o Zielonym Ładzie w rolnictwie. Pozwolę sobie przytoczyć pewien cytat. Święty Jan Paweł II na spotkaniu z włoskimi rolnikami w 2000 roku powiedział, że człowiek nie może ulegać pokusie zysku za wszelką cenę kosztem natury, bo wcześniej czy później natura zbuntuje się przeciwko człowiekowi. Stajemy przed tymi problemami, zastanawiamy się, czy można osiągać zysk za wszelką cenę. Uznajemy, że nie. Pan profesor wspomniał o kwestiach etycznych związanych z hodowlą zwierząt, które także w pełni podzielam. Dążenie do zysku nie może odbywać się kosztem nieuzasadnionego okrucieństwa wobec zwierząt, stąd kwestie ich dobrostanu są mi również bardzo bliskie. Przywołam kolejne cytaty: „Celem jest, by rolnictwo w możliwie największym stopniu było przyjazne środowisku, chroniące bioróżnorodność, zachowujące dobrostan zwierząt. Na takim właśnie zrównoważeniu ze środowiskiem polega nowoczesność rolnictwa we współczesnym świecie, nie zaś na masowej produkcji taniej żywności i zamianie rolnictwa w intensywny przemysł. Chcemy «zielonego» rolnictwa, przyjaznego dla człowieka i dla środowiska. Rolnictwo zrównoważone, przyjazne środowisku zapewnia osiągnięcie bezpieczeństwa żywnościowego, lepszego odżywiania społeczeństwa, pozytywnie wpływa na zdrowie publiczne i poprawia jakość życia. Wspieranie rolnictwa zrównoważonego i ekologicznego przeciwdziała dewastacji środowiska, w sytuacji gdy przestrzeń produkcyjna jest dzielona z przestrzenią do życia mieszkańców polskiej wsi”. I drugi cytat: „Nowe ekoprogramy zaoferują duży strumień finansowania w celu pobudzenia zrównoważonych praktyk, takich jak rolnictwo precyzyjne, agroekologia (w tym rolnictwo ekologiczne), uprawa sprzyjająca pochłanianiu dwutlenku węgla przez glebę i system rolno-leśny. Zwiększenie dobrostanu zwierząt poprawia zdrowie zwierząt i jakość żywności, zmniejsza zapotrzebowanie na leki i może pomóc w zachowaniu różnorodności biologicznej. Dokonamy przeglądu przepisów dotyczących dobrostanu zwierząt, w tym przepisów dotyczących transportu i uboju zwierząt, aby dostosować się do najnowszej wiedzy naukowej, rozszerzyć ich zakres, ułatwić egzekwowanie i ostatecznie zapewnić wyższy poziom dobrostanu zwierząt. Plany strategiczne, nowe strategiczne wytyczne będą wspierać ten proces. Rozważymy również możliwość etykietowania informującego o dobrostanie zwierząt, w celu lepszego przekazywania wartości w łańcuchu żywnościowym. Rolnicy odgrywają kluczową rolę w zachowaniu różnorodności biologicznej. To oni jako jedni z pierwszych odczuwają skutki utraty tej różnorodności biologicznej, ale są też jedni z pierwszych, którzy będą czerpać korzyści z jej odbudowy. Poprawa stanu i różnorodności ekosystemów rolniczych spowoduje wzrost odporności sektora na zmianę klimatu, ryzyko środowiskowe i wstrząsy społeczno-ekonomiczne, a jednocześnie będzie skutkować tworzeniem nowych miejsc pracy, np. w sektorze rolnictwa ekologicznego, turystyki wiejskiej lub rekreacji”. Pierwszy fragment to program rolny PiS z 2019 roku, drugi z kolei to fragment unijnej kluczowej strategii wprowadzania Zielonego Ładu do rolnictwa europejskiego. Nie trudno zauważyć, że te dokumenty są ze sobą komplementarne, nie ma w nich sprzeczności, a jest wyraźna synergia. Chcę państwu powiedzieć, że mam w Komisji Europejskiej pewien komfort, z którego się bardzo cieszę. Zielony Ład w rolnictwie jest zbieżny z tym, co jest treścią polityki, w której uczestniczyłem, pełniąc funkcję w parlamencie polskim, ale także unijnym. Zielone rolnictwo leży w polskim interesie. Często słyszę obawy płynące ze środowisk rolniczych z całej Europy, że Zielony Ład to niszczenie rolnictwa, stawianie rolników w obliczu drastycznych i kosztownych wymagań, że jest to wręcz koniec rolnictwa czy niektórych sektorów rolnych. Niektóre sektory faktycznie mogą mieć powody do obaw, ale jeśli mówimy np. o takich wskaźnikach jak emisja gazów cieplarnianych z rolnictwa, to mamy ogromne różnice między państwami członkowskimi. Polska ma szczęście, że w tej kwestii nie jest wśród liderów tych emisji, choćby dlatego, że jeśli studiujemy dane o intensywności hodowli, to wynika z nich, że Polska ma obecnie ok. 70 sztuk świń na 100 ha gruntów rolnych, a są kraje, które mają 700 sztuk. Z hodowlą bydła jest podobnie. W Polsce 43 sztuki, a są kraje, w których jest to ponad 200 sztuk. Jeśli patrzymy na statystyki zużycia środków ochrony roślin, to w Polsce jest to pomiędzy 2 a 3 kg substancji aktywnych na hektar, a są kraje, gdzie jest to 6, 7 a nawet 9 kg. Podobnie z wieloma innymi wskaźnikami. Te największe problemy związane z intensywnością produkcji, z wielkością emisji z rolnictwa są gdzie indziej. Proszę pamiętać, że mapa tych wyzwań, które się wiążą z poziomem zagrożeń, jest różna. Inna jest w przemyśle, a inna w rolnictwie, i warto to dostrzegać. Podzielę się z Państwem osobistą refleksją. Wychowałem się na wsi. Moi rodzice prowadzili 10-hektarowe gospodarstwo, w tej chwili zwiększone jest ono do 17 hektarów, obecnie prowadzi je mój brat. Pamiętam czasy, kiedy jako dziecko pomagałem rodzicom w pracy. Gdy słyszę teraz o krótkim łańcuchu dostaw, o gospodarce w cyklu zamkniętym, o gospodarce odpadami, o gospodarce opartej na pochłanianiu węgla, o dobrostanie zwierząt, to ja to wszystko znam jeszcze z tamtego czasu. Tego nie wymyślili współcześni ekolodzy. Zielony Ład w rolnictwie nie jest jakimś współczesnym wynalazkiem. Pamiętam gospodarstwo, gdzie wszystko to, co zostało zwiezione z pola do gospodarstwa w postaci ziarna, było sprzedawane gdzieś w punktach skupu, ale większość była przeznaczana na paszę dla zwierząt. Zwierzęta były w warunkach dobrostanu na ściółce ze słomy, która się zamieniała w obornik, a następnie była wywożona jako nawóz naturalny w pole. W zasadzie nie było więc żadnych odpadów. To była gospodarka w cyklu zamkniętym i nie było takich problemów, które dzisiaj trawią coraz bardziej wyspecjalizowane rolnictwo. Obornik poprawiał gospodarkę wodną i te susze nie były tak częste jak dziś. Oczywiście nie chodzi o to, żeby wracać do tego co było. W żadnej dziedzinie, także w rolnictwie, nie ma prostego powrotu do dawnej sytuacji. W zmienionych warunkach musimy myśleć o agroróżnorodności, o tym, by rolnictwo nie było tak mocno ukierunkowane na ściśle wyspecjalizowane kierunki produkcji. Rolnicy są do tego zmuszani, konieczność ekonomiczna ich do tego zmusza, a to z kolei zmniejsza odporność. Przychodzi susza, czy inna klęska żywiołowa, albo klęska urodzaju, która powoduje, że spadają ceny, i natychmiast jest tragedia dla całego gospodarstwa, bo w oczy zagląda widmo bankructwa. Przy różnorodności takiego ryzyka nie było, bo jeżeli jedna uprawa wypadła gorzej, to rekompensowane było to na drugiej uprawie, która nie była dotknięta problemami. Krótko mówiąc: odpowiedzią na zagrożenia, które są w rolnictwie, jest większa różnorodność, większe powiązanie z rynkami lokalnymi. Warto wspomnieć o jednej rzeczy, która nie jest powszechnie znana. Często słyszę wypowiedzi, że polskie rolnictwo jest potęgą eksportową, że jedyną szansą jest coraz większy eksport, bo nie jesteśmy w stanie zjeść naszej żywności w kraju. To nie jest prawda. Polska ma obecnie ponad 8,5 proc. ludności unijnej, natomiast wartość dodana polskiej produkcji rolniczej w stosunku do całej produkcji unijnej to jest 5,5 proc. Zapominamy bardzo często, że wielki rynek mamy bardzo blisko, a jest to rynek własny. W Unii Europejskiej jest z tym dziś ogromny problem. Proszę sobie wyobrazić, że 3 miliardy ton produktów rolnych i żywności wozi się wzdłuż i wszerz Europy z jednego kraju do drugiego. Możemy to zaobserwować w niektórych sektorach produkcji rolniczej, choćby w intensywnej hodowli trzody chlewnej. Prosięta się przywozi z Danii, z Niemiec. Pasze sprowadza się statkami z Ameryki Południowej. 36 mln ton soi Europa transportuje przez ocean. Takie rolnictwo jest intensywne, ale nigdy nie będzie ono odporne. Na takim rolnictwie nigdy nie zbudujemy bezpieczeństwa żywnościowego. To się uda wtedy, kiedy będziemy mieli bardzo silne związanie rolnictwa lokalnego, przetwórstwa, lokalnych rynków, i to jest element Zielonego Ładu. Strategia „Od pola do stołu” zakłada skrócenie tej drogi. Ma być bliżej, mamy szukać bliskich rynków. Będą więc wspierani ci rolnicy, którzy będą produkowali na lokalne rynki, będą wspierani ci przetwórcy, którzy będą uczestniczyć w tego typu programach. To jest wielka szansa dla rolnictwa w takich krajach jak Polska. Zielony Ład w rolnictwie to jest kierunek, który może przynieść i z pewnością przyniesie, o ile zostanie konsekwentnie wdrożony, pozytywne rezultaty. Jednym z elementów tego programu będzie rolnictwo ekologiczne. To jest wielka szansa dla małych gospodarstw rolnych, dla małych i średnich gospodarstw rodzinnych. Chcemy osiągnąć taki cel. W ciągu jednej dekady z rolnictwa europejskiego zniknęło ok. 4 mln gospodarstw, było ich 14 mln, teraz jest 10. To zarówno małe, jak i średnie gospodarstwa. To wielki problem w Unii Europejskiej. Tempo znikania to tysiąc gospodarstw dziennie. Kiedyś w kolarstwie torowym była taka konkurencja, która nazywała się „wyścig australijski”. Polegała ona na tym, że zawodnicy ścigali się i na każdym okrążeniu jeden z nich odpadał. Było ich coraz mniej, a na końcu zostawał tylko zwycięzca. Podobny wyścig trwa w rolnictwie. Coraz więcej trzeba produkować i coraz bardziej intensywnie, żeby się w tym rolnictwie utrzymać. Poprzez instrumenty Zielonego Ładu, poprzez strategię „Od pola do stołu”, poprzez ochronę bioróżnorodności, poprzez ekoprogramy, które mają premiować rolników spełniających wyższe standardy ekologiczne, chcielibyśmy, by ci rolnicy utrzymali się w tym wyścigu, a nie wypadali na kolejnych okrążeniach. Jak to zrobić? Mniej intensywnie produkować, nie ścigać się na masowość i taniość produkcji, ale np. poprawiać jej jakość, uczestniczyć w programach dotyczących oznaczeń geograficznych dotyczących rolnictwa ekologicznego. To jest ogromna szansa dla małych i średnich gospodarstw. Jak nie będzie rolników, nie będzie zrównoważonego rozwoju. Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której rolnictwo znajdzie się ostatecznie w ręku kilku koncernów, a to już się powoli dzieje. W tej chwili 3 proc. właścicieli w Unii Europejskiej ma ponad 50 proc. ziemi. Zielony Ład jest próbą zatrzymania i odwrócenia tej tendencji. Angażuję się w realizację tego planu, bo widzę w nim dużą szansę dla rolnictwa w całej Europie, a szczególnie w Polsce” – stwierdził.

Poruszył również kwestię cen energii. „Jeśli chodzi o kwestię cen energii, to jest rzeczą oczywistą, że te wysiłki, które się wiążą z Zielonym Ładem, będą miały wpływ na ceny energii. Jeśli chodzi o samo rolnictwo, to ja bardzo liczę na to, że te zmiany, o których rozmawiamy, spowodują zmniejszenie zapotrzebowania na zieloną energię, bo na przykład skrócone zostaną łańcuchy dostaw. Będą premiowani ci rolnicy, którzy będą opierać hodowle na własnych paszach, a nie na paszach z importu. Przecież za ten transport, za tę energię, która jest potrzebna do przewiezienia tych produktów do gospodarstwa, wywiezienia ich do często bardzo dalekiej przetwórni, musi zapłacić rolnik w postaci mniejszej ceny za produkt, który sprzedaje. To jest zjawisko ogólnoeuropejskie. Rolnik dostaje coraz mniej za swoją pracę, a coraz więcej środków pochłaniają inne koszty towarzyszące rolnictwu. Chcemy te koszty zmniejszyć. Chcę przypomnieć bardzo istotną rzecz. Budżet Unii Europejskiej to nie tylko ten budżet tradycyjny, ale także tak zwany fundusz naprawczy. Polska jest jego wielkim beneficjentem. W poprzedniej perspektywie finansowej to było ponad 400 mld złotych – polityka spójności plus fundusze rolne. Teraz do dyspozycji mamy ponad 750 mld, czyli prawie dwa razy więcej. Bardzo ważną kwestią jest mądre wydatkowanie tych środków, stworzenie dobrych planów strategicznych i tych dotyczących rolnictwa, i planu naprawczego. To państwa będą proponowały, co chcą u siebie zrobić, aby osiągnąć te ambitne cele, na co będą chciały je wydać. W rolnictwie też tak jest. Unia Europejska tego nie narzuca. Ona tworzy pewne ramy, ale nie narzuca rolnikom i państwom członkowskim, na co konkretnie mają wydać pieniądze. To jest wielka szansa i nie można jej zmarnować. Pan profesor bardzo trafie zauważył, że, jeśli chodzi o poprawę jakości środowiska, to czasem taką pierwszą reakcją jest odrzucenie. W Trybunale Obrachunkowym, moim poprzednim miejscu pracy, byłem odpowiedzialny za kontrolę dotyczącą jakości powietrza. Mamy z tym gigantyczny problem. 50 tysięcy Polaków i 500 tysięcy Europejczyków każdego roku umiera z powodu chorób spowodowanych zanieczyszczeniem powietrza. Trochę nawet powątpiewałem w te liczby, pytałem, w jaki sposób jest to szacowane. Okazuje się, że bardzo prosto. Im więcej zanieczyszczeń, tym więcej zachorowań, a w konsekwencji zgonów. Nie jest to wcale jakieś fikcyjne zagrożenie, tylko jak najbardziej realne. Mówimy o Covid-19 i martwimy się tym bardzo, liczymy przypadki zakażeń, przypadki śmiertelne, a w tym samym czasie z powodu zanieczyszczenia powietrza umiera w Polsce 50 tys. osób. Zielony Ład jest więc bardzo dużym wyzwaniem. Bardzo się cieszę z programu „Czyste powietrze”, to też był jeden z postulatów Trybunału Obrachunkowego. Na koniec, anegdotycznie dodam, że kiedy miałem spotkania z rolnikami z innych krajów, choćby z Chorwacji, to, wiedząc, że jestem z Polski, pytali: jak polscy rolnicy to zrobili, że mają takie świetne rolnictwo, że tak doskonale wykorzystują to, że jesteśmy w Unii Europejskiej? Trochę przypadkowo spotkałem się też z rolnikami niemieckimi. To było w Koblencji. Akurat odbywały się tam protesty rolnicze, w dużej mierze przeciwko Zielonemu Ładowi. Miałem okazję w takiej krótkiej, nieplanowanej rozmowie, spytać ich, jakie mają postulaty, o co im właściwie chodzi. Cieszyli się, że w ogóle ktoś chce z nimi rozmawiać. Wtedy jeden z rolników powiedział: chcielibyśmy być zarządzani tak, jak Polska zarządza swoimi rolnikami. Myślę, że Polska jest postrzegana dużo lepiej, niż się czasami to przedstawia w różnych miejscach, a polskie rolnictwo oparte na tych małych, rodzinnych gospodarstwach zapewnia bezpieczeństwo żywnościowe i stoi przed wielką szansą. Wiążą się z tym też zagrożenia, ale musimy się im przeciwstawiać” – zaznaczył.