Zemmour: trzeba zniszczyć tę iluzję, trzeba wrócić do narodów, które są emanacją europejskiej cywilizacji

– Trzeba zniszczyć tę iluzję, trzeba wrócić do narodów, które są emanacją europejskiej cywilizacji. I wiedzą państwo, w XVIII i XIX w. w Europie było takie europejskie poczucie wśród elit silniejsze niż dzisiaj. Wolter mówił o europejskiej republice. Czyli nie jest to niespójne z państwami narodami  – mówił podczas IX Kongresu Polska Wielki Projekt Eric Zemmour, francuski pisarz, dziennikarz i kandydat na prezydenta w 2022 r.

Eric Zemmour to absolwent Instytutu Nauk Politycznych w Paryżu, od 1996 do 2009 roku pracował jako reporter w dzienniku „Le Figaro”. Począwszy od 2009 roku, publikuje artykuły w ramach własnej kolumny w „Figaro Magazine”.  Za jego najbardziej rozpoznawalne dzieło uważa się książkę „Samobójstwo Francji” wydaną w 2014 roku, która przedstawia zmiany, jakie zaszły we francuskiej polityce od 1970 do 2014 roku.

Zemmour w 2019 r. podczas IX Kongresu PWP brał udział w panelu „Nowa Wiosna Ludów? Demokracja kontra liberalizm” w którym uczestniczyli również: prof. Massimo Viglione, włoski filozof i historyk, prof. Andrzej Bryk, prawnik i historyk, autor książek i publikacji dotyczących różnych aspektów konstytucjonalizmu amerykańskiego a także filozofii politycznej.

Na początku debaty Zemmour próbował nakreślić swój stosunek do globalizacji. „Na całym Zachodzie mamy skutki tego co my we Francji nazywamy mondializacją, po angielsku globalizacją. Zresztą uważam, że ten termin angielski jest bardziej właściwy, bo globalizacja ma pewną konotację ideologiczną, podczas gdy mondializacja po francusku… zawsze mieliśmy mondializacją, zawsze mieliśmy wymiany przez wieki, więc wydaje mi się, że angielski termin globalizacja z tym liberalnym czy też neoliberalnym elementem, wolny handel, likwidacja granic, gdzie mamy swobodny przepływ kapitału, ale również ludzi, myślę, że to jest właśnie to główne wydarzenie z ostatnich 30 lat, co doprowadziło w każdym z naszych krajów do pewnych konsekwencji społecznych, gospodarczych i tożsamościowych. Moim zdaniem jest to zjawisko ogólne i myślę, że wszyscy się co do tego zgodzimy. Różnice gospodarcze to jest pewne spowolnienie wzrostu w krajach bogatych i przyspieszenie tego wzrostu w krajach biedniejszych z korzyścią oczywiście dla tych najbogatszych. A w tych bogatych krajach wzrost nierówności społecznych, jest taka polaryzacja jeśli chodzi o tych najbogatszych. Nazywamy we Francji tzw. Francję peryferyjną, tam gdzie są najbiedniejsi i mamy metropolię, gdzie tworzy się całe bogactwo i peryferia gdzie tego bogactwa nie ma. Po raz pierwszy zresztą w historii od czasu rewolucji przemysłowej, najbiedniejsi nie są jakby tymi którzy tworzą to bogactwo. I to jest ta główna nowość. I oprócz tego aspektu gospodarczego i socjalnego, myślę który jest charakterystyczny dla każdego kraju, Włoch, Anglii, USA, Francji. We wszystkich tych najbogatszych krajach na świecie. Mamy też pewne zjawisko tożsamościowe. A mianowicie kiedy na początku XX w. było w Afryce 100 mln mieszkańców, a dzisiaj jest półtora miliarda, a w 2050 będzie 2 miliardy, a wkrótce i 4 miliardy. To widzimy, że demografia ma wpływ na konsekwencje dla ludności również europejskiej, która od 40 lat musi stawić czoła ogromnej emigracji. I ja jako Francuz mogę o tym mówić najlepiej chyba, bo my mamy jesteśmy do przodu w stosunku do innych europejskich krajów. Nasi przyjaciele włoscy mają ten problem czasowo. Oni są dla nas w latach 80. Bo dyskusja, która trwa we Włoszech to są nasze lata 80. Kiedy rozmawiam z moimi włoskimi przyjaciółmi, uderza mnie ta różnica. Czyli my mamy te 30 lat wyprzedzenia jeśli chodzi o resztę Europy. Oprócz Anglii, bo Anglia  i Francja to są te dwa kraje, które przeszły przez takich ruch ogromnej migracyjnej inwazji, która w tej chwili odbywa się w innych krajach. I to jest drugie główne zjawisko. To znaczy, że ludność, która przyjechała z Afryki, szczególnie ludność muzułmańska najechała na to terytorium europejskie, szczególnie francuskie. I to jest sprzeczne z dotychczasowymi standardami imigracji. Oni odmawiają asymilacji. I chcą narzucić własny sposób życia. Oni islamizują to terytorium, co powoduje, że francuska ludność autochtoniczna ucieka z tych terytoriów gdzie się oni pojawili. To są dwie rzeczy. Po pierwszy, życie w metropolii staje się w metropolii coraz droższe, więc ludzie muszą mieszkać gdzieś na obrzeżach miasta. Tak się tworzy to bogactwo. Z drugiej strony na przedmieściach nie mogą mieszkać, bo tam pojawia się drugie zjawisko globalizacji, to jest islamizacja tych obszarów. Oni starają się uciec przed tymi dwoma zjawiskami. I odnajdują się w tej Francji peryferyjnej. I to są nasze żółte kamizelki. To jest ta Francja peryferyjna, która się buntuje, bo ma dość że nimi się pogardza, elity nimi pogardzają. Elity, które patrzą na dzieci imigrantów, które są – mówię to w sposób prowokacyjny – problemem krajowym, bo jeśli chcecie zamówić pizzę, Japończyka, sushi czy cokolwiek dla dzieci … W poprzedniej dyskusji była mowa o tym, że we Francji mamy taki rytm demograficzny, który jest wyższy niż w Niemczech, dlatego że kobiety nie musiały poświęcać swojej kariery. Jak one to zrobiły? No zrobiły to ponieważ tysiące, dziesiątki tysięcy babysitterek z krajów afrykańskich zostało sprawdzone, aby zajmowały się tymi dziećmi, dziećmi Francuzów. Żeby Francuzki mogły pracować. I to jest druga strona medalu. I to jest zjawisko na Zachodzie. Ale tutaj jest pewna taka rewolta we wszystkich krajach Zachodu. Ja populizm definiuję jako krzyk narodów, które nie chcą zniknąć, umrzeć. I to jest ta specyfika francuska. Dodam jeszcze, że we Francji w przeciwieństwie do Włoch, USA, WB nie przełożyło się to na politykę. To kandydat metropolii tzw. progresywny wygrał z wielu powodów, m.in. dlatego, że była Marie Le Pen, która była kontrkandydatką, która ma pewne techniczne ograniczenia, intelektualne. Do tego pojawiły się jakieś takie faszystowskie fantasmagorie wymyślone przez jej przeciwników. Lionel Jospin mówił: jest to teatralny antyfaszyzm. Ten teatralny antyfaszyzm odegrał bardzo ważną rolę jeśli chodzi o zwalczanie tej populistycznej kandydatki. Natomiast populiści doszli do władzy w wyniku też takich zjawisk jak brexit i wybór Donalda Trumpa. Także we Francji jest taka szczególna sytuacja, która doprowadziła do takiej gwałtownej eksplozji na ulicach” – mówił.  

Następnie określił różnicę w podejściu Francji i Włoch do migrantów w II poł. XX w. „Chcę powiedzieć dwie proste rzeczy. Po pierwsze chcę powiedzieć mojemu sąsiadowi z Włoch, że odkryli tę falę migracji kilka lat temu, z tego powodu, że kilka lat wcześniej i to od lat 60-70-90 migranci z Afryki przechodzili przez Włochy, tak jak dzisiaj, tylko, że od razu jechali do Francji. I zatrzymywali się we Francji, Anglii, Niemczech. Nie zatrzymywali się we Włoszech. Dlatego, że Włosi byli na tyle inteligentni i finezyjni, mówię to bez ironii, że nie dawali zasiłków społecznych, prawa do mieszkania. Dzieci nie były naturalizowane. Nie miały narodowości i nie dawały prawa do łączenia rodzin. Wszystko to co Francuzi w swojej pseudołaskowaści humanistycznej przyznawali wszystkim migrantom. W związku z czym wszyscy ci ludzie woleli zamieszkać we Francji, a nie zostawać we Włoszech. Dlatego też Włosi odkryli rzeczywistość tej wielkiej fali migracji dopiero w 2015. Dlaczego? Dlatego, że po atakach terrorystycznych na redakcję Charlie Hebdo, itd. Francja zamknęła granicę pomiędzy Francja a Włochami. Nie ma Schengen między Francją a Włochami od 3-4 lat i dlatego imigranci zostają we Włoszech. A Włosi odkrywają rzeczywistość. No i rzeczywistość, macie rację, jeśli chodzi o te NGO’sy, który pomagają imigrantom i robią na tym biznes. To istniało od lat, tyle że wcześniej oni jechali do Francji od razu, a teraz tego nie robią, bo policja francuska blokuje granice. I to jest ta duża nowość” – zaznaczył.

Zdaniem Zemmoura w omawianych procesach swoją rolę odegrały Stany Zjednoczone. „To co opisuje mój sąsiad po prawej stronie to jest dokładnie to, co dzieje się również we Francji. Dwa bardzo ważne punkty o których pan powiedział. Po pierwsze to wzrost władzy ze strony wymiaru sprawiedliwości. Wymiar sprawiedliwości uważa, że ma interpretować wielkie zasady i tworzyć z tego zasady prawa, które są narzucane również tym, którzy zostali wybrani przez naród. To jest takie główne zjawisko rzeczywiście. Powiedziałbym, że to jest takie odwrócenie oligarchii i koniec demokracji. Tzn. mamy oligarchię wymiaru sprawiedliwości, która ma swoją religię, prawa człowieka i może narzucić co chce narodowi, który podejmuje jakieś większościowe wybory. To już nie jest demokracja. Druga rzecz, co do której ma pan całkowicie rację, to jest właśnie siła środowisk uniwersyteckich, które rozpowszechniają tę ideologię, która zastąpiła marksizm, o którym mówiliśmy przed chwilą, która jest teraz ideologią, którą byśmy nazywali różnorodnościową. Czy z jakąś taką domieszką teorii, geneder, feminizmu czy ruchu feministycznego. I antyrasizmu takiego wojowniczego, które jest tak naprawdę rasizmem przeciwko białym. I ubrane jest to wszystko w jakąś taką ideologię progresywną, antyrasistowską. I to zgadzam się. Jest to coś co w wynika z tych doświadczeń amerykańskich. Jest to eksportowane do Europy, również do Francji, Włoch, gdzie ci ludzie są bardzo popularni, znani. Dla nich po prostu świat nie istnieje. Oni są rzeczywistym krajem. I to jest całkowite odwrócenie. Jedyna rzecz, którą chciałbym do tego dodać, że przez dziesiątki lat było nam to przedstawiane jako model amerykański. To znaczy to co myśmy opisali, to był produkt Ameryki. Produkt amerykańskiego imperializmu kulturowego. I ten produkt tego imperializmu amerykańskiego odwrócił się przeciwko amerykańskiemu narodowi. To jest właśnie Trump, ale była też książka Huntingtona. Huntington dobrze to zrozumiał, mówiąc o szoku cywilizacyjnym, o zderzeniu cywilizacji. Zrozumiał te wszystkie ruchy i to opisał. Czyli jest ten imperializm kulturalny amerykański, który doprowadził do pewnego rozpadu społeczeństw europejskich i ostatecznie obrócił się przeciwko samej Ameryce. I dlatego Trump doszedł do władzy. Dlatego, że doszło do takiej rewolucji przeciwko progresizmowi w samym sercu tego mocarstwa progresizmu” – mówił.

„Francja jest takim patchworkiem kulturowym, politycznym. Zjednoczenia zarówno jeśli chodzi o kulturęfrancuską, chrześcijaństwo, jak i władza, która jednoczy terytorium europejskie, dlatego Francja miała cję do podbijania terytoriów w Europie i odtwarzania imperium Karolingów. Taki był projekt francuski – powrót do imperium rzymskiego. To właśnie wyjaśniałem w „Samobójstwie Europy”. Natomiast po klęsce Napoleona, Francja musiała się ograniczyć do ograniczonego terytorium, a na reszcie terytoriów, które Napoleon opuścił powstałe nowe państwa narodowe: Włochy, Niemcy, których by nie było gdyby imperium napoleońskie zwyciężyło. Mielibyśmy coś w rodzaju wielkiej Francji europejskiej”  

Zemmour uważa, że procesy globalizacyjne w gospodarce pociągnęły za sobą podobne procesy polityczne. „Polscy żołnierze szli z Napoleonem, włoscy zresztą też. Nawet żołnierze niemieccy w przeciwieństwie do tego co się mówi. Z Saksonii, Bawarii np. Entuzjastycznie brali w wojnie napoleońskiej. Po wielkim odwrocie sytuacja się trochę pogorszyła. Co chcę powiedzieć? W XIX w. państwa narodowe powstały wokół takiego ekonomicznego rynku. To był początek rewolucji przemysłowej. I właśnie wtedy Francja, Niemcy, Włochy, Zjednoczone Królestwo stworzyły państwa narodowe, które odpowiadały wielkim rynkom gospodarczym. Włochy Północne wchłonęły Włochy Południowe aby powiększyć rynki dla przemysłu północnego. W Niemczech był to samo. Przede wszystkim była to strefa ekonomiczna. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że w XIX w., XX w., podczas drugiej wojny światowej, imperium amerykańskie chcąc poszerzyć swoje rynki, będziemy widzieli przesunięcie państw narodowych w stosunku do rynków ekonomicznych. W związku z czym państwa narodowe wraz z elitami, intelektualnymi, czy też władzy sądowniczej, zaczęli mówić, że państwo narodowe nie jest już dostosowane do nowego kierunku rozwoju ekonomicznego, intelektualnego i prawnego. Wszystko to powinno być zglobalizowane, a państwa narodowe trzeba po prostu wylać za burtę. I ta populistyczna rewolta dnia dzisiejszego to jest rewolta przeciwko temu zjawisku. Ludy przypominają nam dwie rzeczy. Po pierwsze chcą istnieć jako narody, wraz ze swoją narodowością włoską, francuską, niemiecką, itd. A po drugie przypominają elitom, który chyba o tym nie pamiętają, że demokracja istnieje tylko w ramach państw narodowych, dlatego, że tylko w tych ramach mniejszość może zaakceptować większość. Jeśli mamy gdzieś większość, która dominuje, ta mniejszość nie akceptuje tego, dlatego że uważa, iż jest to zwycięstwo Niemiec, Francji, itd. Natomiast w obrębie państwa narodowego, mniejszość, czy chce czy nie, akceptuje swoją porażkę, ponieważ uważa, że są inni Francuzi, i że wiąże ich pewna większa solidarność, pewna umowa polityczna. I to jest właśnie niszczone z góry z dołu. Z góry, bo to są te wszystkie instytucje europejskie, które narzucają w pewnym stopniu federalne instytucje, Centralny Bank Europejski, które narzucają decyzje większości. Lub ta sytuacja mniejszości, która czuje się zwyciężona przez obcy kraj, a z drugiej strony mówię o zniszczeniu od dołu, dlatego, że tak jak mówiliśmy o imigracji masowej, a w szczególności migracji muzułmańskiej, która nie rozpoznaje się w większościowej kulturze kraju i wykorzystuje teorie wymyślone w kampusach amerykańskich, zróżnicowania, po to aby rozwijać swoją specyfikę religijną i kulturową. Stąd mamy fenomen rozpadu państw narodowych. I to jest podwójne zjawisko, które narody narzucają, a tym samym są nazywane populistami przez elity, które nie panują na tą rewoltą. Dlatego kiedy pyta się pan o przyszłość to jest sprawa prosta. Nie można tego inaczej zapowiedzieć. Albo te siły rozpadu będą kontynuowały i zwyciężą państwa zachodnie i to będzie proces od góry. Władza sądownicza, gospodarka itd. I od dołu. Szybko mówiąc: Islam. I wtedy będziemy mieli to, co prezydent Hollande mówił zaczynając od Francji jak zawsze, ponieważ my mamy tę przewagę w czasie. W tym tragicznym losie niestety. Będziemy tracili Francję i inne kraje, które pójdą w nasze ślady, albo też będzie rewolta ludzi, która zwycięży i w tym przypadku będziemy mieli starcia. Będą to narody, które będą odzyskiwały własną tożsamość albo będą się buntowali. Będzie ogromny konflikt intelektualny i bez wątpienia, konflikt wojny domowej. Myślę, że Francja ze złych powodów oczywiście, tutaj wyprzedza inne kraje w tym temacie” – podkreślił.