Zybertowicz: czy ci wszyscy, którzy zachęcają do szerokiego otwierania granic chcą zdruzgotać chrześcijański rdzeń Europy?

Żeby zakończyć motyw tej ukrytej agendy, wspomnę krótko moją rozmowę sprzed roku z jednym z generałów starej Unii. On mówi: my się zastanawiamy, my mając na myśli elity wojska swojego kraju, czy ci wszyscy, którzy zachęcają do szerokiego otwierania granic i bram, kierują się argumentami ludzkimi, czy naprawdę chcą zdruzgotać chrześcijański rdzeń Europy – mówił podczas VIII Kongresu Polska Wielki Projekt prof. Andrzej Zybertowicz.

Andrzej Zybertowicz, profesor socjologii oraz doradca prezydenta RP, brał udział w panelu „Integralność Europy w obliczu kryzysu migracyjnego” podczas VII Kongresu PWP w 2017 r. Uczestniczyli w nim również: Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej, Orsolya Zsuzsanna Kovacs, ambasador Węgier w Polsce, Paul Wojciechowski, ambasador Australii w Polsce, prof. Gunnar Heinsohn, niemiecki socjolog, ekonomista, prof. Uniwersytetu w Bremie oraz prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog, doradca prezydenta RP. Debatę moderował Bronisław Wildstein.

Naukowiec zwrócił uwagę, że migranci powinni być dobierani „według stopnia bliskości kulturowej”. „Jesteśmy świadkami niebywałego rozchwiania perspektyw i w debacie publicznej, i w rozmowach ekspertów, i w rozmowach decydentów na poziomie unijnym. Jeśli chcemy rozważać problem imigracji, może warto przypomnieć pewien fundament. Pisał o nim ostatnio Jonathan Haidt. Prowadząc analizę perspektyw i programów podejścia do problemu migracyjnego w ostatnich latach przez różne środowiska, dochodzi do wniosku, że jeśli my jesteśmy cywilizacją dostatku, jeśli mamy przyjmować potrzebujących, to powinniśmy kierować się dwoma podstawowymi zasadami. Po pierwsze, przyjmować tylko taką liczbę osób, która nie zaburzy funkcjonowania naszych instytucji i naszej kultury, a po drugie – różne kraje powinny dobierać imigrantów według stopnia bliskości kulturowej, religijnej, statusowej i innej. To wydaje się być czymś elementarnym i podstawowym, ale w sporach o migracje, które zostały politycznie i ideowo zinstrumentalizowane, to zostało gdzieś zgubione. Dlaczego zdroworozsądkowa optyka w ogóle nie jest stosowana? W naszym regionie chętnie przyjmujemy Ukraińców, którzy nie tylko są Słowianami, nie tylko są chrześcijanami, ale mamy wspólne dziedzictwo Rzeczypospolitej Wielu Narodów i mamy pewnie wspólne fascynacje kulturowe. Dlaczego coś, co się wydaje elementarne, jest odrzucane? Wielu aktorów, wielu polityków, wielu ekspertów, wielu przedstawicieli mediów w sporach o imigrację ma ukrytą agendę, nie ujawnia swoich rzeczywistych celów. Żeby zakończyć motyw tej ukrytej agendy, wspomnę krótko moją rozmowę sprzed roku z jednym z generałów starej Unii. On mówi: my się zastanawiamy, my mając na myśli elity wojska swojego kraju, czy ci wszyscy, którzy zachęcają do szerokiego otwierania granic i bram, kierują się argumentami ludzkimi, czy naprawdę chcą zdruzgotać chrześcijański rdzeń Europy. I to jest ta ukryta agenda. On mówił to bardzo ostrożnie, wiedząc, że rozmawia z doradcą prezydenta, ale chciał wyraźnie przekazać sygnał, że elity wojskowe jego kraju rozważają taką alternatywę, że ktoś uruchamia jakąś inżynierię społeczną. Gdy minister Błaszczak, czy nasi inni ministrowie jadą na komitety unijne, gdy nasi partnerzy przedstawiają swój punkt widzenia, nie chcemy, żeby za tym kryła się ukryta agenda, tylko żeby to był proces wspólnego tworzenia polityki europejskiej” – podkreślił.

Zybertowicz próbował nakreślić pomysł na strategię komunikacyjną Polski w kwestiach tożsamości kulturowej i migracji. „Spróbowałbym zwrócić ostrze krytyki na nas samych. Mianowicie Polska w ostatnich latach, mam na myśli lata rządów Prawa i Sprawiedliwości, wykazała się bardzo nieskuteczną polityką narracyjną w Unii Europejskiej. W wielu sprawach potrafiliśmy dobrze odróżnić perspektywę bieżącą od długofalowej, ale do dzisiaj nie mamy strategii komunikacyjnej, żeby i Polakom i naszym współpracownikom na różnych forach unijnych te horyzonty pokazać. Jeśli nie zbudujemy w najbliższym czasie maszyny narracyjnej, która będzie współpracowała z naszymi partnerami najpierw z Grupy Wyszehradzkiej, a potem w ramach całej Unii Europejskiej, to nie będziemy w stanie pewnych procesów powstrzymywać poprzez racjonalne uświadamianie pewnych typów zagrożeń. Mam wrażenie, że wśród wielu środowisk opinii publicznej czy elit dominuje przekonanie, że jak wreszcie cywilizacja europejska wydobędzie się z tych patriarchalnych stereotypów chrześcijańskich, rodzinnych, autorytarnych, to w końcu zbuduje nową postreligijną, postnarodową cywilizację. Można wskazać liczne argumenty natury socjologiczno-historycznej, że to jest wizja utopijna. Tyle że wizja utopijna, gdy się ją próbuje wcielać w życie, wytwarza rzeczywiste skutki. Czy konserwatyści europejscy potrafią porozumieć się z tymi środowiskami, które kupują tę postoświeceniową wizję postępu społecznego? Obawiam się, że w tym obszarze mamy poważny deficyt. Może zakończę pewnym doświadczeniem z seminarium w Oxford Univesity. Gdy przedstawiłem Polską wizję reformy Unii Europejskiej, to na jeden punkt reagowano alergicznie, nerwowo, czyli na postulat rewitalizacji chrześcijańskich korzeni Europy. Jeśli nie nauczymy się wychodzić na przeciw ludziom, którzy na dźwięk hasła odbudowy chrześcijańskiej witalności reagują alergicznie, którzy kojarzą chrześcijaństwo z polityką exclusive, jeśli nie nauczymy się znajdować jakichś płaszczyzn komunikacyjnych, to nasza próba ocalenia naszej tożsamości i tożsamości europejskiej nie będzie skuteczna” – mówił.