Prusy – fenomen brutalności, organizacji i megalomanii
Na rynku wydawniczym ukazała się monografia poświęcona historii Prus autorstwa prof. Grzegorza Kucharczyka, znawcy dziejów Niemiec, pracownika Instytutu Historii PAN. Grzegorz Kucharczyk zajmuje się badaniem dziejów Prus i Niemiec oraz stosunków polsko-niemieckich w XIX i XX wieku.
Prusacy, szczególnie w Wielkopolsce kojarzą się jednoznacznie negatywne w związku z rozbiorami Rzeczypospolitej, prześladowaniem polskości, germanizacją, militaryzmem i kapralskim drylem. Niemniej same w sobie Prusy są fenomenem. W ciągu pięciu stuleci przeszły drogę od niezbyt liczącej się na mapie Rzeszy Marchii Brandenburskiej oraz osłabionego w konfrontacji z Polską i Litwą państwa Zakonu Krzyżackiego do europejskiej potęgi i państwa, które zjednoczyły i przekształciły Niemcy w Drugie Cesarstwo. Potęga ta przeminęła wraz z wojenną klęską Niemiec w pierwszej wojnie światowej i upadkiem dynastii Hohenzollernów. Ostatecznie kres istnienia państwa pruskiego (w ramach Niemiec) położyli alianci po drugiej wojnie światowej.
Tę książkę należy przeczytać, aby uświadomić sobie jak trwałe i jak głęboko sięgające w przeszłość są źródła tego, co dzieje się współcześnie w relacjach polsko-niemieckich.
Młyny historii pracują. Dziedzictwo przeszłości nie znika a wpływ geopolityki działa trochę na podobieństwo przeznaczenia. Pisząc to, nie wyrażam wiary w jakiś historyczny determinizm, który tkwi w mechanice dziejów. Jednak wpływ przeszłości i odsłony w innej scenerii tych samych konfliktów są faktem, o czym lektura „Prus” przypomina. Książka jest napisana świetnym stylem. Zmusza do refleksji. Szczególnie Wielkopolanie z racji wielowiekowego sąsiedztwa, a od 1795 roku, z racji bycia podbitym przez Prusaków, winni tę książkę przestudiować. Tym bardziej że 123 lata pruskiej niewoli musiało zostawić jakiś ślad w mentalności.
Gdy czytałem tę pracę, jasną stawała się główna intencja autora. Chodziło w niej o naświetlenie teraźniejszości światłem, jakie rzuca przeszłość. Profesor Grzegorz Kucharczyk pisze swoje książki z pozycji historyka, który identyfikuje się z polskim narodowym interesem. Jest naukowcem i nie zasłania się, jak to jest częste naukowością jako pretekstem do ukrycia bezideowości albo pisania historii z punktu widzenia interesów Berlina, co w polskim piśmiennictwie ma czasami niestety miejsce.
Wracając do fenomenu Prus.
Wielkość Prus zbudowała władza polityczna dynastii Hohenzollernów na bardzo jałowej ziemi, na piaskach Brandenburgii. Żelazna wola władców czyniła cuda. To też pokazuje jakie znaczenie ma dobry władca a szerzej władza. Władcom Prus przyświecała zasada, że cel uświęca środki, a moralne jest to, co służy pruskiej racji stanu. Brutalna dyscyplina, jaka panowała w armii, tak tresowała szeregowych żołnierzy, że ci bali się bardziej swojego sierżanta niż wroga. W XVIII wieku emerytowanych sierżantów posłano do szkolnictwa. Armia i administracja to był kręgosłup Prus. Fiskalizm administracji pozwalał na utrzymanie ogromnej armii, niewspółmiernej do wielkości państwa. W XVIII wieku mawiano, że Prusy to armia, która posiada państwo.
W przeciwieństwie do XVIII-wiecznych modernizujących się Prus Rzeczpospolita chyliła się ku upadkowi, ale z intensywną pomocą Prus i Rosji, które korumpowały klasę polityczną, wyszukując wśród Polaków osoby chętne do zdrady. A tych jak wiadomo, od XVII wieku nie brakowało. Modernizacja wytworzyła w pruskich a później niemieckich elitach przekonanie o wyższości cywilizacyjnej nad Europą środkową i wschodnią. I trwałą tendencję do pouczania innych. Poczucie naturalnej, oczywistej wyższości. Fryderyk II nazwał Polaków „Irokezami Europy”. Prusy miały największy udział w wymazaniu Polski z mapy Europy. Dzisiejsze hołdy wobec Berlina części polskiej klasy politycznej to cały czas efekt oddziaływania pruskiej polityki modernizacji. Ten kompleks jest tak mocny, że jeden z posłów obecnej opozycji stwierdził, że czuje się Europejczykiem polskiego pochodzenia.
Niszczenie mocnej polskiej tożsamości wpisane jest w politykę niemiecką, tak samo jak przez wieki było wpisane w pruską. Na to nie należy się oburzać. Takie są zasady polityki. Trzeba to przyjąć do wiadomości i zaakceptować.
Tendencja do pouczania została do dzisiaj. Niemcy jawią się obecnie w Europie jako prymusi w rozliczaniu się z własnej historii, z której nie sposób się rozliczyć, bo skala zbrodni sięga niewyobrażalnych rozmiarów. Ale tak umiejętnie sterowali narracją po 1945 roku, że dzisiaj to nie oni są najstraszniejszymi antysemitami w dziejach, tylko… Polacy. Kucharczyk dużo uwagi poświęca rodzącemu się w Prusach antysemityzmowi, wskazując, że utożsamienie Żydów z brudem to pruskie, czyli niemieckie, „osiągnięcie”, jeszcze z I połowy XIX wieku.
Budowa koszmarnego wizerunku Polski.
Jej mistrzem był król Prus Fryderyk II, który opłacał „oświeconych” intelektualistów, aby szkalowali Polskę. Kucharczyk przypomina tym samym, jak trwałe i skuteczne są to działania. Możemy dziś podziwiać, piszę to rzecz jasna z sarkazmem, mistrzostwo kamuflażu, czyli europeizację niemieckiej winy i budowanie poczucia wstydu za rzekomy holocaust u innych. To umiejętność czerpania z pruskiego dziedzictwa myśli państwowej. W tym krótkim omówieniu nie sposób ująć wszystkich wątków, na które warto zwrócić uwagę podczas lektury. Wspomnę o walce Prusaków z Kościołem katolickim jako ostoją polskości. Reasumując, książka prof. Grzegorza Kucharczyka nie tylko daje czytelnikowi wiedzę, ale nade wszystko skłania do myślenia o teraźniejszości i przyszłości stosunków polsko-niemieckich.
Grzegorz Kucharczyk: „Prusy, pięć wieków”, Fundacja Historia i Kultura, Wydawnictwo Bellona 2020
Social media